Nie wiem jak czas pozwoli dziś. Ale tak na rozgrzewkę ... w Starym Testamencie Bóg każe zabić człowieka za to, że ten zbiera chrust z sabat. Jak to pogodzić z nauką Pana naszego Jezusa Chrystusa, że Bóg jest miłością?
O to przecież Żydzi oskarżali Jezusa Chrystusa, że ten łamał właśnie zakazy Boga dotyczące sabatu.
W Starym Testamencie Bóg każe zabić człowieka za jego łamanie, a w Nowym Bóg w osobie Jezusa Chrystusa sam ten zakaz łamie.
Moje interpretacja tego jest taka, że może wywołać szok. Dlatego zachowam ją na razie dla siebie, aby nie narzucać swojego punktu widzenia już na początku dyskusji.
No tak się sprawy tutaj mają - według mnie - że każde prawo ustanowione reką ludzką nie może stać ponad prawem Boskim.
Sam dekalog (z jego przykazaniem uświęcenia dnia szabatu) poprzedzony jest słowami przypomninającymi Izraelowi o potędze Boga, który w cudowny sposób wyprowadził go z niewoli egipskiej. Nie można wyprowadzić jednocześnie kogoś z niewoli, gdy po wyprowadzeniu ma być też niewola tylko w innym wymiarze/pod innym pręgierzem. Z niewoli naród wybrany został wyprowadzony do wolności. Miał żyć w wolności,
tak w wymiarze grupowym - jako naród wybrany, jak i indywidualnym - jako każdy Izraelczyk). Aby tę wolność zagwarantować, konieczne było ustanowienie reguł przez Boga. Jakiekolwiek pozostawienie tej kwestii człowiekowi, rodziło ryzyko sytuacji, że wolność jednych wpychałaby innych w niewolę. Jak np. kwestia wolności właścicieli sklepów zatrudniających pracowników, którzy w niedzielę nie pracują, za to zatrudnieni przez nich pracownicy, do pracy pójść muszą (taka współczesna forma zniewolenia, która mam nadzieję, iż zostanie usunięta wraz ze wprowadzeniem wszystkich niedziel wolnych od handlu). Newolę Izraelowi zgotowali Faryzeusze, którzy rozbuchali dekalog do 613 nakazów/zakazów, ktorymi w pokrętny sposób obchodzili prawa Boże, a które na powrót uciemiężały narówd wybrany czyniąc z ludzi niewolników, którzy nie byli w stanie temu prawu sprostać. A prawo to dane było w końcu przez Boga po to, by Izraelicci nie pograżali się wgrzechu/śmierci/ciemności/kłamstwie lecz by żyli pełnią życia.
Przychodzi Jezus Chrystus -Pan nasz i tymi dwoma sytuacjami, przywraca pierwotny porzadek rzeczy - boski porządek. Ten porzadek, który człowiek opierajacy się o Boga mógł wypełnić. Jedno z ostatnich niedzielnych czytań przypominało nam o tych właśnie wydarzeniach, które Jezus Chrystus podsumował słowami, iż to szabat jest dla człowieka, a nie czlowiek dla szabatu.
Co to znaczy ?
To właśnie , że by nie popaść w niewolę trzeba słuchać Boga, który do wolności powołał człowieka i dla tej idei z niewoli go wyprowadził dając drogowskazy na przyszlość, jak jej nie utracić. Prawa człowieka, sprzeczne z prawem Bożym (faryzejskie), czynią nas niewolnikami własnych badź innych ludzi: instynktów, żądz, namiętności, zapatrywań. Tak właśnie wygląda prawdziwa niewola.
Prawa więc Boskie zostały dane człowiekowi z miłości Boga do niego, by ten nie taplał się w grzechu, który zniewala. Jako jedyny, w pełni wypełnił je Jezus Chrystus,
który powiedził, że nie po to przyszedł na świat, by znieść prawo, ale aby je wypełnić (jak czytamy, na kartach Pisma Świętego). Skoro słowa Boga sa prawdziwe, to zrywanie przez Jezusa Chrystusa Pan naszego kłosów i uzdrowienie chorego w szabat, też takim wypełnieniem tego prawa jest z jednej prostej przyczyny. Na nowo przywraca Boski porzadek rzeczy, ten, w którym wola boga ma być nadrzędna, a nie ludzkie kombinacje, czy jakiekolwiek wyobrażenia o niej. Po prostu, faryzeuszom Bóg poprzez Pana naszego Jezusa Chrystusa, dał przysłowiowego pstryczka w nos, mówiąc im - nie ty tu jesteś od ustalania porzadku.
Trzeba więc szawsze szukać woli Bożej, a nie ludzkiej, gdy nie wiemy jakie wyjście z sytuacji obrać a napewno niem popadniemy w jakiekolwiek zniewolenie.
Nie widzę w nakazie zabijacie kogoś, kto nie chce umarznąć w nocy na pustyni (a tam w nocy temperatura potrafi spaść do 0 stopni) boskiego miłosierdzia.
Nie współgra mi to zupełnie.
Bóg z Starym Testamencie jest "obcy", okrutny, daleki. W Nowym - bliski, miłosierny, przepełniony dobrocią.
Ilu ludzi wskrzesił, czy uzdrowił Bóg w pierwszych V księgach?
Pan nasz Jezus Chrystus uzdrawiał, wskrzeszał.
W Starym Testamencie czytamy tylko, że tego od chrustu - zabić, Kaneńczyków - zabić, synów Arona ... no tych akurat nie kazał zabić ... sami zginęli przez nieuwagę ... a Bóg ze Starego Testamentu co powiedział? Kazał ich ciała wynieść i już. Co tam rozpacz kapłana ze straty synów. Zero współczucia. Ludzie traktowani jak robaki. Nie ma mowy o wskrzeszeniu, o miłosierdziu.
Jak taki obraz Boga może być spójny z tym, jaki przedstawiał Jezus Chrystus?
Dalej - poruszaliśmy już temat Koranu. Tam właśnie znajdziesz ten sam obraz Boga co w Starym Testamencie. Bóg jest kimś surowym, obcym.
Dlatego badacze wprost mówią, że Mahomet tworząc nową religię opierał się nie na chrześcijańskich, lecz na żydowskich przekazach obrazu Boga.
Ale zostawmy Koran.
W Starym Testamencie zapisane jest również, że Bóg nakazuje Izraelitom zabić każdego, kto przyjdzie i będzie się na Niego powoływał, ale będzie czynił wbrew prawom przez niego ustanowionym.
Zatem czy zabicie człowieka za to, że zbierał chrust można pogodzić z obrazem, że ten sam Bóg pomaga człowiekowi? Oba te czyny dzieją się w wyjątkowy dzień - a skutki są diametralnie różne.
Skąd zmiana o 180 stopni? A może to nie jest zmiana? Może prawda jest znacznie bardziej szokująca?
Na kartach Starego Testamentu przeczytać można, ze śmierć była karą za złamanie szabatu- tak miano postępować z każdym, kto sprzeniewierzył się temu nakazówi. Dlaczego ? Może chodziło o szczególny wymiar tego sprzeniwierznia się - wspólnotowy. Fakt, że takie postawienie sprawy powodowało, że miłość do Boga doznawała blokady, skoro Ten przez strach chciał skłonić Izraelitów do przestrzegania Jego praw.
Widzę w tym tylko takie wytłumaczenie, że Bóg chciał być wierny swojemu przymierzu danemu Abrahamowi i jego potomstwu polegającemu na wprowadzeniu do ziemi obiecanej Izraelitów i chciał by ten plan się zrealizował. Chociaż później plan zmienił i ostatecznie po 40 latach tułaczki na pustyni, nikt z tego pokolenia, które wyszło z Egiptu, do Kanaanu nie wszedł (wszyscy wymarli na pustyni).
W Starym przymierzu Bóg poświęca jednostkę dla "ratowania" sprawy ogółu, a w nowym przymierzu - ratuje jednostkę ( głodnych apostołów i chorego) przed ogółem, tj
faryzeuszami (kwiatem narodu wybranego) i ich machlojkami.
Nie... na razie wykluczam jakiekolwiek ewentualne sensacje wypływające z Twojego ostatniego zdania. Jeśli coś takiego sugerujesz jak to, że Bóg starotestamentowy nie był miłością, to lepiej od razu wyłóż kawę na ławę, bo mnie w to trudno wejść.
Uważam, iż taka postawa Boga ma swoje korzenie w tym, ze wcześniej błogosławieństwo Boga było przynależne narodowi wybranemu i do niego kierowane było przymierze. Nowe przymierze- w ciele i krwi Chrystusa- to przymierze z każdym z osobna, by go wyrwać jako jednostkę nie tyle z niewoli zewnętrznej, co ze niewolenia grzechem.
W tamtej sytuacji, naród i jego dobro ( ochrona przed zgorszeniem) są priorytetem i miłość Boga nakierowana jest na Izraelitów ich wspólne dobro, jako dobro narodu wybranego jako całości. Stąd taka surowość wobec jednostki. Bóg jest Bogiem wiernym- wiernym przymierzu w takim kształcie, w jakim je zawarł. Nie dopatrywałabym się jednak w takim postępowaniu braku miłości Boga.
Kawa na ławę:
Są dwa rozwiązania:
1) Bóg ze Starego Testamentu nie jest Bogiem takiego, którego my znamy w postaci Pana naszego Jezusa Chrystusa
2) Obraz Boga przedstawiony w Starym Testamencie jest nieprawdziwy.
Rozwinięcie:
ad 1) Szok jaki wywołały nauki Pana naszego Jezusa Chrystusa musiał być dla współczesnych Mu Żydów tak wielki, że nie byli oni w stanie (w większości) zobaczyć w nim Tego, który wywiódł ich z niewoli egipskiej.
Jak Ten, który im głosił, że nie będzie im nigdy dane zobaczyć Jego oblicze (rozwinięcie starotestamentowego drugiego przykazania i "zamknięcie się" w namiocie kapłanów) nagle ukazuje im się w pełnej postaci.
Ten, który nakazuje karać śmiercią, każdego, który łamie Jego prawa, sam te prawa łamie.
Ten, który każe "wycinać w pień" przeciwników Izraela, nagle głosi, że ludzkie życie jest czymś nadrzędnym, a wroga należy miłować jak brata.
Ten, który mówi, że zrobi z Izraelitów panów świata, nagle każe być sługami tego świata.
Ten, który wywyższa ich w bitwach, wspiera swoją mocą w podbijaniu innych ludów, nagle głosi, że nie taką rolę przeznaczył dla Żydów. Wszelka przemoc jest Mu obca.
Piszesz, że w Starym Testamencie przekładał naród nad jednostkę, a przychodząc na ziemię, odwrócił się od tego poglądu o 180 stopni (nie tak dosłownie napisałaś, ale tak można to zinterpretować).
To tylko kilka przykładów, dlaczego Żydzi nie widzieli w Nim Tego, który zawarł z nimi Przymierze.
Ciąg dalszy nastąpi.
Ciemniak,skąd wiesz ,że tak było?Jeśli jakis pisarz,np.Christian Andersen napisał o nagim królu,to ja mam w to uwierzyć?Tylko małe dzieci wierzą w bajki,później dorastają i śmieją się z np.Czerwonego Kapturka.Pora dorosnąć ciemniaku,a nie fascynować się bajkami w dorosłym życiu.
To jednak świętojebliwa felice123 nie wyjachałas?
Ciemniak robił sondaż, napisał, że go nie będzie i czekał na rozpacz ze strony forumowiczów;-) Jak widać, wszyscy byli zadowoleni, to uznał sondaż za niebyły i wrócił do majaczenia, którego nikt nie czyta oprócz jednej pani, która z uporem maniaka udaje, że Felice, to nie ciemniak, który jej nienawidzi.
ciąg dalszy nastąpił ....
Bóg, który jak piszesz zmienia swoje poczynania i miłość dotąd nakierowywaną na cały naród Izraela przekierowuje na pojedynczego człowieka, to jest to "przewrót kopernikański".
A takie stawianie sprawy niesie zagrożenie o jakim być może największym filozofom się nie śniło. Oznacza bowiem, że Bóg może zmieniać zdanie, zmieniać swoje nauki, zmieniać coś co w swoim założeniu jest w rzeczywistości niezmienne.
Słowo Boga nie jest pyłem na wietrze, jest słowem wyrytym w skale.
Jeżeli dziś Bóg kieruje się jednym, a jutro to koryguje i zmienia, to jest to woda na młyn wszelkiej maści modernistom.
"Może wczoraj Bóg mówił to, ale dziś Jego prawdy wiary są już inne (lub przynajmniej inaczej interpretowane)".
Nie. Nie ma zgody na takie stawianie sprawy - to niesie za sobą wszystko to, co próbuje wprowadzać do Kościoła Bergoglio i jego kompania.
Bóg jest niezmienny i jego nauki, kierunki oraz cele również są niezmienne. Gdyby było inaczej, wówczas cała doktryna Kościoła, jego tradycja, nauka nie byłyby warte nawet funta kłaków. Bo cóż jest warte to co dziś głosimy za prawdę, a jutro ogłaszamy, że tą prawdą nie jest?
Więc jeśli nie Bóg dokonał korekty to oznacza, że .....
ciąg dalszy nastapi
CIEKAWE, CIEMNIAKU KIEDY NASTĄPI KONIEC TWOJEGO BREDZENIA NA TYM FORUM? NIKT TEGO NIE CZYTA, ZAPEWNIAM. MIAŁO CIĘ PODOBNO NIE BYĆ OD DZIŚ, TO CO TU JESZCZE ROBISZ "MENTORZE" ZA DYCHĘ ????;-)
ciąg dalszy nastąpił ...
.... to znaczy że:
ad2) Żydzi dokonali zafałszowania obrazu Boga dla własnych, partykularnych celów.
Zbawiać cały naród? Uznawać, że ktoś jest bardziej godnym, od tego, niż ten, który Izraelitą się nie narodził?
Nie pachnie to szowinizmem? Nie przypomina to głoszenia ideologii, którą żyli nasi zachodni sąsiedzi w latach 30-tych i 40-tych ubiegłego wieku?
Czy i dziś Żydzi nie głoszą, że celem istnienia gojów (a więc wszystkich, którzy Żydami nie są) jest im służyć?
Czy takie stawianie sprawy "narodu wybranego" nie jest wygodne? Nie tłumaczy największej zbrodni, czy niegodziwości?
Kiedyś mordowali Kaneńczyków, dziś strzelają do Palestyńczyków - no, ale co z tego skoro podobno Bóg dał im do tego wszystkiego prawo?
Jeżeli, jak sama piszesz faryzeusze dokonali tylu manipulacji (631) to skąd pogląd, że i Stary Testament jest od nich wolny?
Wniosek? Wniosek może być tylko jeden - odrzucam obraz Boga przedstawiony w Starym Testamencie. Uważam go za zafałszowany, służący wyłącznie Żydom jako pretekst do rządzenia światem, który notabene cały czas próbują realizować kosztem innych ludzi. O czym i dziś i my możemy się przekonać, kiedy dowiadujemy się, jak podobno wielka jest nasza wina i udział w niemieckim holokauście.
Schowałeś się, ciemniaku w środku wątku, jak szczur i popiskujesz hahaha. W twoim przypadku pojęcie, że jesteś żałosny, jest zbyt ogólnikowe ;-)