No więc wpisem z 19.50 było trafienie i zatopienie. Idę oglądać mecz. Pozdrawiam
Tak Toudi jestem pewny. Jak tam pomodliłeś się już do ciemniaka?
Obsesję masz ? Widzę, że ciemniak robi tu dobrą robotę, gdy Cię telepie na słowo Bóg i tych innych nielicznych, którzy w cudowny sposób potrafią rozmnożyć się, jak taka jedna osoba będąca raz kobietą, raz mężczyzną. Ot taka genderowa istota
Taka nijaka aż się mało robi. Pewnie nie znasz ?
Ciemniak sam spowodowałeś całe zamieszanie.
Ciemniaku, bracie nasz umiłowany, w innym wątku jesteś poszukiwany. Osoba bliźnia jest w potrzebie, a kto inny niż Ty może okazać miłosierdzie. Wątek dotyczy eksmisji. Chrześcijaninie, daj przykład miłości bliźniego.
Witaj. Trochę późno wracam do naszej rozowy, ale tak jak napisałam, inaczej nie mogłam.
Na poczatku przyznaję Ci rację, iż użycie przeze mnie sforułowania o zmianie przez Boga planów odnośnie prowadzenia Izraelitów do Kanaanu nie było zbyt fortunne, a ponadto mogłoby być przez niektórych naszych "sympatyków" nadinterpretowane i to w złych intencjach. Pisząc tak, miałam na mysli to, że Bóg zawsze był i jest obecny w życiu każdego człowieka, a prowadząc Izraelitów - zgodnie z obietnicą daną przodkom - do ziemi obiecanej, nie pozostał obojętny na odwrócenie sie przez nich od Niego - jako Boga jedynego. Ci wszyscy, którzy z Egiptu wyszli, do Kanaanu nigdy nie weszli (wszyscy pomarli w ciagu tych 40 lat wędrówki, stanowiącej czas próby, na pustyni). Weszli za to ich potomkowie zrodzeni podczas tej drogi, którym prawda o wiarołomstwie i jego skutkach była znana.
A teraz kilka dygresji do tego, co pisałeś.
Pierwsza:
Nie mam wrażenia - czytając Stary Testament i nie wchodząc w inne realia (pozastarotestamentowe), niż tam zapisane- iż Izrael według planu Bożego miał być panem świata. Na kartach starego przymierza wyczytać za to można - i to bodajże nie raz - iż Izrael miał być ludem świętym i królestwem kapłanów. Wiemy oczywiście z relacji autorów biblijnych, że tenże sam naród, nie zapisał się w historii zbawienia człowieka (która nadal trwa) ani jako lud święty, ani jako królestwo kapłanów. Lud święty/ludzie go stanowiący szukają woli Boga w swoim życiu rozeznając w nim, co sie Bogu podoba i starają się pełnić Jego wolę dla dobra wlasnego i całej wspólnoty. Tak jak pisałam, kwiat narodu żydowskiego, roszcząc sobie pretensje do wyznaczania "trendów", nie czynił tego, a ciagle wychylał się przed Boga nadinterpretując Jego prawa i dokonując jego rozczłonkowania w taki sposób, który był wygodny do osiągnięcia własnych, czy to indywidualnych, czy zbiorowych, interesików. Nie wiem, czy zwróciłeś uwagę na to, iż postawy faryzejskie tak naprawdę wiele miały wspólnego z religijnościa naturalną, gdzie inicjatywa w relacjach Bóg-człowiek należy do człowieka, który w zamian za swoje uczynki, którymi się nie omieszka chełpić, składając ofiarę, wysuwa też roszczenia i oczekiwania względem Boga. Coś w stylu "należy mi się". Stąd taka ich postawa, lepszych, bardziej bogobojnych od innych. A przecież to nie przez uczynki (te, wykonywane bez wiary) mamy być zbawieni, lecz przez wiarę, ktora skłania nas do określonych postaw miłych Bogu. Dlaczego ? Abyśmy sie nimi nie chełpili, jak zapisane jest w Nowym Testamencie. Chwała bowiem, jest należna Bogu, a nie człowiekowi. Temu Bogu, który przed nadanemi praw, przypominał o swojej inicjatywie wyprowadzenia Izraelitów z niewoli Egipskiej. Przypominał Mu o okazanej łasce, by wiara, przede wszystkim w Boga będacego miłością, w tym narodzie nie zanikła. Niestety, z czasem postawy Faryzeuszów i Saduceuszów podkreślających swoje zasługi na polu sprostania nakazom i zakazom ustanowiononym głównie przez nich samych (łącznie 613 norm rozdmuchujących dekalog do niebotycznych rozmiarów) przyniosła swój niechlubny owoc w postaci postrzegania Boga przez Izraelitów przez pryzmat surowego prawodawcy, któremu nie sposób sprostać. Stąd Bóg dokonując kolejnej odsłony zbawczego planu, zesłał swego Syna - Jezusa Chrystusa dla ratowania ludzi przed tymi, którzy wiedzieli lepiej czego chce od nich Bóg.
To tyle skrótowo odnośnie ludu świętego.
Gdy chodzi o królestwo kapłanów, to też wiemy , że Izrael dosyć szybko przestał chcieć słuchać tzw. sędziów żądając oddania rozsądzania spraw i zarzadzania w ręce króla. Cała prawda o takich rządach została zapisana juz na poczatku (bardzo zresztą aktualna w każdych czasach), zanim powołano pierwszego króla dla cześci Izraela, a potem dla obydwu królestw łącznie. Upadał na duchu król- upadałi po kolei inni ludzie zamieszkujący zarządzane terytorium (też mocno aktualna zależność również i w dzisiejszych czasach).
Na razie muszę zakończyć w tym miejscu. Ciąg dalszy nastąpi.
Jak chcesz podyskutować to możesz to zrobić na osobności np. mailowo, a jak dotychczas to jedynie tylko prowokujesz obnosząc się ze swoją idiotyczną religią.
Może i mogłanym wyjść z taką propozycją do mojego adwersarza mieszczącą się w gestii mojej wolnosci i wolności mojego dyskutantów, ale po reakcji widzę, że taka forma jak ta, jest zdecydowanie bardziej odpowiednia chociażby dla tego, że milczenie w sprawie wiary rozzuchwala takich osobników jak ty, którzy stosując totalitarne formy wywierania wpływu na innych, próbują narzucać bezpodstawnie i bezprawnie innym gdzie wolno wygłaszać pewne treści, a gdzie nie. Oczywiście tylko na początku, bo potem takie jednostki mogłyby wysuwać dalej idące oczekiwania i roszczenia określając jakue treści można w ogóle głosić.
Ewidentnie widać, że obawiasz się tego typu treści chcąc je wyeliminować z dyskusji publicznej.
Niestety, nie zastosuję się do twoich sugestii. Musisz z tym jakoś sobie poradzić.
geniusz tkwi w prostocie (przykład: Sapkowski, Cejrowski), im bardziej kwieciste wypowiedzi tym większe szaleństwo i ciężko się to czyta
W tym szalenstwie jest metoda, zwrocic na siebie uwage.Tak czynia ludzie o niskim poczuciu wartosci.
Oj tak keramzyt, oj tak.
Szczęść Boże, Felice123.
To, że Żydzi w swojej większości odrzucając Pana naszego Jezusa Chrystusa przestali być "narodem wybranym" jest dla mnie jasne.
Pisze o tym w swoich publikacjach ks. prof. Chrostowski, który wręcz twierdzi, że od czasu przyjścia Chrystusa na świat, "narodem wybranym" stali się chrześcijanie.
W ogóle forma "narodu wybranego" jest moim zdaniem niezgodna z nauką Pana naszego Jezusa Chrystusa, gdyż "naród" jako "zamknięte" zbiorowisko osób powoduje, zablokowanie drogi do Boga, dla tych wszystkich, którzy do "narodu" nie należą.
Tym samym musi to pobudzić również nastawienie szowinistyczne - "my jesteśmy lepsi, gdyż jako naród wybrany przez Boga rolą naszą jest wam (gojom) przewodzić".
Tymczasem chrześcijanie dzięki św. Pawłowi, wyszli z tej zamkniętej judaistycznej sekty (dlatego osobiście uważam, że jest to osoba najważniejsza dla ruchu chrześcijańskiego) otwierając się na wszystkich, którzy chcieli przyjąć do serca słowa Jezusa Chrystusa bez względu na to, czy byli obrzezani, czy też nie.
Być może Bóg nie mogąc dalej znieść sekciarstwa Żydów postanowił sam przemówić do ludzi (przybywając do nas z ciała Matki Bożej Maryi), gdyż ci, których "wybrał" przekłamali Jego obraz i Jego słowa na własny użytek.
Pytanie więc, ile prawdy o Bogu jest w Starym Testamencie?
Weźmy taki przykład ...
Bóg zna przyszłość. Przyszłość świata, ludzi, osób.
Wie zatem co czeka nas, zanim nawet jeszcze się narodzimy, zanim nawet jeszcze zostaniemy poczęci.
Oznacza to, że:
1. Jeżeli wiedział co zrobi Ewa (zerwie zakazany owoc), to po co w ogóle Adamowi taki "prezent" w postaci "Ewy" dawał?
Zanim jeszcze stworzył Adama, musiał wiedzieć, że za jakiś czas za sprawą Ewy będzie musiał jego wypędzić z raju.
Jak więc traktować taką "niedźwiedzią przysługę"?
2. "Teraz wiem, że we mnie wierzysz, bo byłeś gotowy dać mi swojego jedynego syna" - to słowa Boga do Abrahama, który był gotów zabić swojego syna, aby w ten sposób udowodnić swoje oddanie dla Pana.
Ale zaraz - przecież jeśli Bóg zna przyszłość, to po co sprawdzał Abrahama? Przecież wiedział, zanim nawet jeszcze narodził się Izaak, że Abraham będzie gotów zabić syna, jeżeli Bóg tego zażąda. To po co to sprawdzać? Sprawdza się coś, czego nie wiemy, a nie jeżeli wiemy, że coś się wydarzy.
Sprawdzamy miernikiem kontakt, jeżeli nie wiemy czy jest w nim prąd, czy też nie. Jeżeli wiemy, że ten prąd w gniazdku jest, to jego nie sprawdzamy.
To tylko dwa przykłady.
Co to oznacza - musimy zatem odpowiedzieć sobie na zasadnicze pytanie: Czy Bóg rzeczywiście zna przyszłość każdego z nas?
A jeśli tak, to należy zadać drugie pytanie:
Dlaczego więc dokonuje złych wyborów:
- dlaczego daruje Adamowi Ewę, skoro wie, że ta sprawi, że będzie musiał wyrzucić go z raju?
- dlaczego wybiera Żydów, skoro wie, że sprzeniewierzy się ten "naród" przeciw jego naukom?
Należy odpowiedzieć więc sobie otwarcie na pytanie - czy człowiekiem rzeczywiście rządzi wolna wola, czy też determinizm?
Jeśli Bóg zna przyszłość i wie, kto jakiego wyboru dokona - oznacza, że rację miał Luter, który głosił, że to sam Bóg skazuje jednych na potępienie, a innych na zbawienie (skoro wszystko jest już zapisane) - gdyż takie są konsekwencje twierdzenia: "Bóg zna przyszłość" (oczywiście myślenie Lutra jest mi obce i absolutnie się z nim nie zgadzam).
Chyba, że wiedza Boga na temat przyszłości nie jest związana z Jego znajomością przyszłości jako takiej, ale wiedzą jakie będą konsekwencje wyborów, które dokonujemy.
A to zmienia wówczas postać rzeczy - wtedy rzeczywiście, nie determinizm rządzi naszymi losami, ale nasze wybory, które są związane z darem jaki otrzymaliśmy - czyli wolną wolą.
Ale to znów oznacza, że Bóg skoro nie zna przyszłości może być omylny - patrz wybranie Żydów, a później decyzja, że sam musi zejść na ziemię, gdyż ci, których wybrał okazali się być niegodni być Jego zaufania.
Pokój z Tobą.
To, że Izraelici odrzucający Chrystusa i dający tym samym Kościołowi kamień węgielny przestali być potomkami Abrahama
(wybranego na poczatku jako tego, któremu za sprawiedliwe poczytane zostało to, że uwierzył Bogu jedynemu/ obietnicy danej mu przez Niego, a więc, że usłuchał słów kierowanych przez Boga do niego) jest oczywiste i dla mnie.
W Nowym Testamencie wielokrotnie Jezus Chrystus mówił do faryzeuszów i saduceuszów, że nie są godni nazywać się potomkami Abrahama. Nazywał ich ponadto plemieniem żmijowym/ mającym diabła za skórą.
Powołujesz się na dzieło świętego Pawła, który dla mnie jest też bardzo bliski, gdyż jego życiorys jest w dużej mierze zbieżmy z moim, i to zarówno w pewnych detalach, jak i w kluczowych punktach zwrotnych.
Wydaje mi się, sądząc po tym co do tej pory napisałeś, iż wewnętrznie inaczej jesteśmy nastawieni do Żydów. Mam nadzieję, iż bierzesz pod uwagę słowa św. Pawła właśnie, iż pałeczka ukazania prawdziwego oblicza Boga Żydom jest po naszej stronie - chrześcijan, gdyż naśladując go w głoszeniu Ewangelii mamy wzbudzić w nich wiarę, że Jezus Chrystus, którego odrzucili był tym za kogo się podawał - Bogiem. W liście do Rzymian napisane jest, że przez upadek ludu izraelskiego zbawienie przypadło w udziale poganom, by pobudzić do współzawodnictwa lud pierwszego przymierza. Jak mamy to zrobić jako nowy lud - mistyczne ciało Chrystusa zebrane w kościele, który jest podzielony, rozproszony zdziesiątkowany i co najważniejsze - bez rzeczywistej jedności i miłości między braćmi w wierze ? Jak Żydzi mogą doświadczyć w takim kościele obecności Pana naszego -Jezusa Chrystusa jako głowy mistycznego ciała ?
Odnośnie Twoich dalszych wywodów na temat doświadczeń ludzi zapisanych na kartach Biblii, o których pisałeś zadając pytania "dlaczego" ( na które masz zapewne wypracowane odpowiedzi), to według mnie Bóg nie po to dał ludziom wolność aby bezmyślnie klepali regułki o Nim. Bóg chce od nas osobistego doświadczenia Jego obecności w faktach naszego życia- w naszej historii. Po co? Po to by wyjść poza religijność i mieć wiarę wypływającą z przeświadczenia, że Jego słowa są prawdziwe.
Wiara powinna mieć swoje zakorzenienie w słowie bożym. Ono nie może być martwe - zapisane w kamieniu, być na zewnątrz nas. Musi być w naszym sercu jako słowo dające życie, a nie prowadzące do zguby. Z miłości Bóg stwarza każdego z nas- daje nam życie. W kamiennym sercu pyszałka nie ma miejsca na miłość. Takie serce nie dopuści do siebie miłości i nie wyjdzie z niego miłość. Jak pokonać pychę ? Podobno kroczy przed upadkiem - powiedzą niektórzy, a ja się pod tym podpiszę.
Dlatego upadać i podnosić się opierając się już pokornie o Boga jest dobre dla człowieka wracającego do źródła prawdziwej miłości i mądrości.
Pozdrawiam.
Krótko - z braku czasu ....
Zgadzam się, że Żydzi odrzuciwszy Chrystusa stracili łaski jakimi obdarzył ich Bóg.
Zatem jak rozumieć słowa: "Starsi bracia w wierze?" To jest fałsz - ktoś, kto odrzucił Boga (Jezusa Chrystusa) nie może być moim "bratem w wierze".
Jak zatem rozumieć dni judaizmu w Kościele katolickim?
Kościół odrzucając ewangelizację staje się solą bez smaku - a komu potrzebna sól bez smaku?
Pozdrawiam
Tak jak łaska wiary nie jest dana raz na zawsze tym, którzy słuchając słów Boga też mogą przestać słyszeć ( w przypowieściach bowiem mówi Bóg do tych, którzy zatwardzają serca), tak i nie jest wykluczone nawrócenie do którego jesteśmy wezwani każdego dnia i tak aż do końca życia. My też - będący w kościele naszymi grzechami mówimy Bogu nie ( nikt nie jest bez grzechu). Zważ, że względem Żydów my chrześcijanie nie mamy misji głoszenia im Dobrej Nowiny, bo ta została im już objawiona, a oni jej nie przyjęli odrzucając Jezusa Chrystusa - Boga będącego miłością. Względem Żydów naszą misją jest ukazanie miłości i jedności we wspólnocie chrześcijańskiej - Kościele - zbudowanej na Jezusie Chrystusie, który był z miłości do nas posłany będąc jednocześnie jednością z Bogiem Ojcem. To są widzialne znaki obecności Boga pośród nas, tego Boga, którego Żydzi w Jezusie Chrystusie nie uznali. Gromadzenie się bowiem tych dwóch czy trzech w imię Jezusa Chrystusa gwarantuje jego obecność pośród zgromadzenia ludzi wiary. Na kartach Ewangelii wg. św. Jana 17, 21-23 jest bowiem zapisane, że przez jedność w Jezusie Chrystusie (opartą więc na miłości) inni mają poznać, że Jezus Chrystus był posłany przez Boga, a więc uwierzyć w to, że jest On miłością przypieczentowaną krwią samego Boga ratujacą człowieka przed grzechem/śmiercią.