Matka Boza na kamieniu.
Wedlug tradycji, przekazywanej z pokolenia na pokolenie, za wsia, na polu przy drodze
do Annopola, zauwazono placzaca Matke Boza. Maryja nie byla ubrana
w piekne szaty, ale w stroj zwyklej chlopki.
Siedziala na przydroznym kamieniu i plakala.
Wywolalo to porusznie wsrod ludzi. Na miejsce objawien przybywaly tlumy.
Obecnie powstalo sanktuarium Matki Bozej Ksiezomierkiej.
Slynie to miejsce z licznych cudow.
Jest to miejsce oddalone od Ostrowca o ok. 50 km zaraz za Annopolem.
10 czerwca odbedzie sie na zjawiskowym polu przeglad piesni Maryjnych w Ksiezomierzu.
Poczytajcie jest strona na temat Ksiezomierza i objawien Matki Bozej.
Pozdrawiam
Ja cie,co wy ludzie jaracie albo w kanał dajecie,że takie zwidy powstają.Może jeszcze ta kobieta ,która przybyła z dalekiego Izraela w języku polskim się porozumiewała?Sądziłem,że szamaństwo i tego typu zwidy,objawienia,uzdrowienia są domeną ludów prymitywnych.Myliłem się,niby naód wykształcony i światły ,a w takie pierdoły wierzy.Ech ciemnogrodzie,mamy 21 wiek-to tak dla przypomnienia.
Co to za różnica który wiek mamy gościu 14:25 ? Myślisz że wszystkie rozumy pozjadałeś ? Nadal niewiele wiemy o świecie w którym żyjemy.
A papiez Jan Pawel II tez byl z ciemnogrodu, ze wierzyl w objawienia w Fatimie i zawierzyl
sie Matce Bozej. Jego slowa to Totus Tuus. Ponadto chyba bardziej byl wyksztalcony
od Ciebie i wladal wieloma jezykami.
Zanim cos napiszesz gosciu z 14:25 to sie bardzo ale to bardzo zastanow.
Rozczaruję cię gościu z 14.25, ale są tacy ludzie, którzy uważają, że współczesny ciemnogród w tym się przejawia, że wyznawcy nowej (i zarazem starej- bo pogańskiej) religii w nim panującej wierzą w to, że bogiem jest pieniądz. Dla niego są w stanie zrobić wszystko z drugim człowiekiem i z samym sobą zatracając się jak hieny w pogoni za nim I nieiszczędzając po drodze nikogo- nawet własanej rodziny. Według co niektórych , "ciemnogrodzianie" wierzą również, że władza też jest bogiem, że jak będą ją posiadali ( chociażby tylko w swojej rodzinie) i z niej korzystali w niczym nieograniczony, władczy sposób poprzez despotyczne zarzucanie swojej woli innym to są kimś, zwłaszcza, jak zmuszą innych, by przed nimi klękali ( jak przed Nabuchonodozorem). Nie muszę mówić, że wyznawcy tej religii - jako ludzie zniewoleni- pokłony przed władcą chętnie oddadzą licząc na profity, czy chociażby tylko na to, że status quo zostanie zachowane ( tzw. przysłowiowa kromka chleba nadal będzie).Współczesny ciemnogród to miejsce, w którym wyznawcy religii własnego ja w imię czystohedonistycznych wartości nastawieni są tylko na odbiór przyjemnych doznań - i to najlepiej w sferze fizycznej. Żadnej duchowości- najlepiej zero. Tacy, których życie musi być tylko sielanką, stąd, na każde zagrożenie jakimkolwiek cierpieniem, reagujący ucieczką z pola rażenia i nie ważne czy będzie to trudny członek rodziny, praca choroba, czy inne trudności. Niektórzy , najzacieklejsi wyznawcy tej religii, potrafią tak uciekać nawet całe życie wpadając w jeszcze większe tarapaty ( np. ciągle nowe modele kolejnych żon/mężów; seksoholizm, narkotyki, alkohol, pornografia, itp.).
Bóg - ten osobowy- przed tym chroni- wiara w Niego przed tym chroni; znaki/cuda dokonujące się dla potwierdzenia prawdziwości Boga i Jego słów, tę wiarę mają w nas umacniać.
Już napisałam kiedyś, że nie każdy wszystko musi rozumieć, zwłaszcza tego, co na rozum wytłumaczyć się nie da, do czego właśnie wiara jest potrzebna by to pojąć, ale nie znaczy to, że należy negować wszystko czego nie jesteśmy w stanie ogarnąć i czego jeszcze nie doświadczyliśmy. Cierpliwości, a może i ty kiedyś doświadczysz cudu w swoim życiu i wtedy wszystko stanie się dla ciebie jasne i już nie będziesz śmiał tak się wyrażać jak w poście z godz.24.25.
Pozdrawiam
To po co żyjesz?Załóż włośnicę,biczuj się i umartwiaj,i myśl tylko o śmierci i jakimś raju,którego nikt nie widział ,po śmierci.Carpe diem,niech żyje hedonizm,a wy żyjcie sobie w bólu i bojaźni.
Dopowiem jeszcze bo umknęło mojej uwadze twoje pytanie, po co żyję.
Z przyjemnością na nie odpowiem.
Sensem mojego życia jest właśnie poszukiwanie swojego powołania w tych sprawach, które mnie tu i teraz dotyczą. Powołanie zaś to coś więcej niż tylko przechodzenie do porządku dziennego nad zdarzeniami, które mnie dotyczą.Nie chodzi o to by była bylejakość.Chcę się w tych faktach odnajdywać tak, by się podobać Bogu. A jemu się podobać to nic innego jak żyć z pokojem w sercu niezależnie od tego, czy aktualnie doznaję przyjemności, czy chwilowego smutku, przykrości, jakichś braków. Wszystko jest po coś. Wszystko nas kształtuje pod warunkiem, że opieramy się w naszym życiu na prawdach nadrzędnych. Ja pon prosty poszukuję takiej prawdy o sobie, życiu o drugim człowieku, która nią po prostu jest- czyli która jest prawdziwa, która sprawdza się w życiu. Ja tę prawdę odnalazłam w Bogu.
Wybacz, ale dla mnie taka zasada "by było mi łatwo lekko i przyjemnie w życiu" (naczelne wyznaczniki hedonizmu) nie spełnia swojej roli imperatywu, gdyż nie sprawdzi się w rzeczywistości, gdyż obok nas będą ludzie, którzy dążyć będą do tego samego. A dlaczego ? Tylko dlatego, że człowiek z natury swej jest egoistą nastawionym na branie, a nie na dawanie. Jesteśmy ludźmi myślącym o tym, by było nam dobrze w relacjach z innymi i najczęściej kosztem innych. Sprzeczność interesów ludzi postawionych na naszej drodze doprowadzi jak nie wcześniej to później do konfliktu z racji dążenia do pozyskania tych samych dóbr. Najczęściej konfliktogennym czynnikiem jest tu tak zwany "święty spokój" Gdy walczy o to dobro mąż z żoną; rodzeństwo między sobą; współpracownicy w pracy - konflikty murowane. A gdzie wtedy ten hedonizm się sprawdzi? Naturalnie nie jest możliwy. Życie zaczyna być koszmarem, piekłem. Wówczas zaś w celu uniknięcia trudności nastąpi albo chwilowa, albo trwała ucieczka od trudności, która też człowiekowi szcześcia nie jest w stanie na dłuższą metę dać.
Po prostu, to co napisał Świety Paweł, że więcej radości jest w dawaniu niż w braniu ma swój sens i jest prawdziwe w szczęśliwym życiu. Dając bowiem i nie żądając nic w zamian, tak naprawdę jesteś w stanie wpłynąć na drugiego człowieka tak, by ten z własnej woli też zapragnął odwzajemnić ci się. Nie dlatego że tak wypada, że ktoś każe, że ktoś tego oczekuje, ale z pragnienia serca - z miłości do drugiego człowieka.
W hedonizmie nie jesteśmy w stanie osiągnąć takich postaw. Tu zawsze jest walka o to, by dążyć do swoich przyjemności.
Tylko Bóg jest w stanie otworzyć nas na drugiego człowieka. Tylko on i nikt więcej, bo z pokładów Jego miłości jesteśmy w stanie wziąć i naprawdę kochać innych tak jak siebie. A tylko taka miłość powoduje, że przestaniemy ze sobą walczyć.
Czy jest ktoś, kto czyta te elaboraty oprócz ich autora?
Ha ha ha poczytny chyba w ramach oczekiwania kiedy zostaniesz wreszcie wykopany z tego forum.
Ja, Ty, ciemniak i ciemniakowa (siłą rzeczy). Każdy czyta w innym celu.
Uwierzcie mi,ta Felice 123 jest opętana.Mrżonki,teorie itp.Felice,jeśli masz przyjemnośc w dawaniu,to proszę Cię,daj mi 1000 zł,które potrzebuję na hedonistyczne uciechy.Wszak wg Ciebie,Twój Bóg Ci to wynagrodzi w dwójnasób.
Podaj dane do przekazu u
pocztowego ( pełne) - przelew wykluczony :))