W związku to oboje powinni mieć "do powiedzenia", bez różnicy kto na ten dom zarabia. Bo jak ten kto więcej zarabia, czy wogóle zarabia będzie górą to ta druga osoba będzie się czuć podle i upokarzająco. A nie o to chodzi przecież. A nawet jeśli któraś kobieta jest "przy tych garach" to też trzeba docenić trud jaki wkłada w utrzymanie domu. A bywa,że kurami domowymi stają się mężczyźni:)bo np. stracą pracę i trudno im znaleźć nową.
Nareszcie rozsądna odpowiedz . Ludzie do wspólnego związku muszą się po prostu dobrać pod wieloma względami. Nie może być tak , że którakolwiek strona o wszystkim decyduje , bo nikt nawet w "złotej klatce" długo nie pozostanie.Lepszy kawałek suchego chleba na wolności , niż pełna misa w niewoli.
Każdy powinien słuchać przede wszystkim siebie, nie dziewczyny, nie kolegów, tylko siebie. Jak mężczyzna wie czego chce, to nikt mu tego z głowy nie wybije, część mężczyzn niestety jeszcze nie dojrzała do poważnych związków. Sama byłam świadkiem jak związek mojej koleżanki rozpadał się, bo facet miał w swoim otoczeniu samych wolnych kolegów, którzy każdy weekend spędzali na ostrej imprezie, a jemu jechali po ambicji że zamiast bawić się z nimi to spędza czas z dziewczyną, były docinki typu pantofel itd, w koncu facet stwierdził ze nie moze dluzej wybierac i dokonał ostatecznego wyboru jakim byli koledzy. Co to oznacza ? źli ludzie popsuli zwiazek ? zazdrosni ? nie, to facet miał zero oleju w glowie, bo zamiast isc za tym co czuje uniosł sie honorem i zrezygnowal z milosci zeby w oczach innych nie byc tym pantoflem, bo dodam ze para była naprawde udana, zdrowy fajny zwiazek. Czasem mam wrazenie że slowo pantofel to najwieksza obelga rownoznaczna z kastracją jakas.wystarczy rzucic takim slowem a facet sie zmienia o 180 stopni. Ale jak napisalam na poczatku, to kwestia tego co kto ma w glowie, jakie ma wewnetrzne poczucie wartosci i czy jest zdecydowany.
"Doradzający" kolesie , do tego tacy , którzy są sami bez własnych kobiet , to najgorsze co może być . Zależy im tylko na tym , żeby się nachlać i żeby inni nie mieli lepiej od nich - czyli ,żeby kolega , który ma szansę na szczęśliwe życie z kobietą u boku szybko tej szansy został pozbawiony. Ma być taki sam jak oni , tak samo żyć , bo wtedy oni czują się lepiej. Zrobią wszystko , żeby mu wybrankę obrzydzić a w ostateczności pozostaje magiczne słowo "pantofel" czyli wjechanie na ambicję , co słabszym psychicznie osobnikom każe unieść się "honorem" i taki gość zrobi wszystko , żeby nie być uważanym za pantoflarza , nawet zrezygnuje z ukochanej kobiety.
Ale to nie koledzy urodzą takiemu panu dzieci , stworzą mu ciepły domu , nie przytulą w nocy i nie podadzą szklanki herbaty w chorobie. Dla takich kolegów jesteś dobry dopóki z nimi pijesz ( a najlepiej jeszcze jak to ty stawiasz ) i dopóki zachowujesz się tak jak oni. Czy to jest przyjaźń - wątpię.
A tak naprawdę to mężczyzna powinien sam wiedzieć co chce. Jak chce się bawić i szaleć - to niech nie zawraca głowy kobiecie , jak chce mieć dom i rodzinę - to niech kobieta i dzieci będą rzeczywiście najważniejsze.
A ja lubie byc pantofelkiem mojego skarba i czasem sam sie tak nazywam ;) ale traktuje to z przymruzeniem oka po prostu sprawia mi frajde xprzebywanie z Nia i tyle ;) jak mam chec to siedze z kolegami jak nie to z nimi nie siedze a jak rzuca haslem ze pantofel jestem to sie smieje ;) slowa mnie nie tykaja ;) a sluchanie o pantoflu to niska cena za szczescie :)
Brawo , Pajączek , widać że jesteś facet z jajami :)
No ,ale jeżeli kobieta chcę cie zawsze mieć przy sobie na każde jej skinienie to już nie jest szczęście tylko raczej niewola.