13:47 PiS rządzi Min. Edukacji.Tam skargi kierować. Za coś ci polokowani po ministerstwach urzędnicy biorą pensje, to mogą poczytać wnioski od suwerena. Teraz rozumiesz?
Cóż z takiego bełkotu można zrozumieć 14:02. Wiemy na pewno, że niektórzy lubią takie poranki:
A teraz idzcie celebrowac lewackie swieto ubierania choinki w kolory teczy
Nie rozumiesz, że uwagi na temat szkół podlegających MEN kieruje się do MEN lub do podległych MEN kuratoriów? Trudno.
Nie przyglądaj się za bardzo wiceprezydentowi.
A co ma Min. Edukacji do tych wycieczek wciskaczy kitów, którzy okupują drzwi szkoły licząc - niczym przedstawiciele medyczni w przychodniach- na to, że im pedagodzy/dyrekcja, w tak zwanym międzyczasie, pozwolą swoją "prezentację" dzieciom przedstawić? Podstawa programowa nie przewiduje takich sytuacji, by to nienauczyciele, tj. ludzie niezatrudnieni w szkołach brali się za edukowanie naszych dzieci.
Liczę, że odpowiesz na to pytanie.
Felice, spójrz na komentarz powyżej. Skargi i zażalenia można zgłaszać do organu nadzorującego. Niekiedy organ nadzorujący podejmuje działania, może nawet ankietę zrobi, jak kurator z Małopolski :)
Szkoła jak najbardziej może zapraszać gości. I nie ma w tym nic dziwnego, rodzice niezadowoleni z profilu gości mają gdzie zgłaszać uwagi. Młodzi ludzie nie żyją tylko w szklanej bańce swojej rodziny, a i zwyczajne szkoły nie zapraszają kontrowersyjnych prelegentów. W polskiej szkole wieje nudą.
Ankiety mnie nie interesują. :))
Potrafię zatroszczyć się o nasze dzieci. Znam swoje prawa i obowiązki
Co do gości...mylisz się. Obowiązek poddania się "gościom" po stronie rodziców nie występuje.
Co do gości nie mylę się. Szkoła może ich zapraszać. Na zajęcia nieobowiązkowe rodzice wyrażają zgodę. Mogą jej też nie wyrazić. Tak więc dziecko może nie pójść na spotkanie z gościem. W tym czasie musi mieć zapewnioną opiekę.
Nie..w tym czasie, kiedy jakieś dziecko nie uczestniczy w spotkaniu z gościem, a są to godz. przewidziane harmonogramem na realizację podstawy programowej, szkoła ma obowiązek zapewnić nie tylko opiekę, ale wykonać względem tego dziecka wszystkie prawnie przewidziane obowiązki w zakresie jego prawa do nauki. Jeśli tego nie robi, narusza swoje obowiązki ( odpow. dyrektora oraz poszczególnych nauczycieli i innych osób, które w tym procederze biorą jakikolwiek udział decyzyjny ) oraz prawa tego dziecka do nauki. Chyba nie muszę ci tłumaczyć, jakie konsekwencje to rodzi?
Nodto co do nudy, to kwestie jej rozwiania najlepiej zostawić samym dzieciom...wierz mi, że są bardzo pomysłowe i sobie z nią poradzą poza lekcjami, np. na przerwach. Ci najbardziej "rozrywkowi" uczniowie i tak mają problem z odróżnieniem godz. lekcyjnej od przerwy. Poradzimy sobie z nimi...jeszcze trochę i trafią do szkół specjalnych. Dorośli zaś niech skupią się na obowiązkach nauczycielskich, bo pracują w szkole, a nie w wesołym miasteczku.
Zabrzmiało to nieco faszystowsko
I znowu Felga zdominowała wątek...
Niekoniecznie. Po prostu...tego typu zajęcia powinny być poza godzinami przewidzianymi na realizację podstawy programowej, skoro szkoła nie radzi sobie z równoległą organizacją zajęć dla dzieci chcących i niechcących uczestniczyć w takich spotkaniach. Proste.:))
Żaden faszyzm...po prostu normalność, bo szkoła nie jest miejscem na utrwalanie patologii. Proste.
Szkoła specjalna to miejsce dla uczniów znacznie poniżej normy intelektualnej, nie zaś dla osób źle wychowanych, ze zbyt małą koncentracją, czy nadto rozrywkowych.