Google usunęło ze sklepu play aplikację na P. (raczej wiecie o jaką chodzi, a ograniczane są zasięgi postów z nazwą apki), konkurencję Twittera. Apka na P. zaczęła zyskiwać dużą popularność, szczególnie po wyborach w USA, gdy cenzurowano prezydenta Trumpa. Teraz przeżywała kolejną falę nowych userów, po całkowitym banie dla Trumpa i masowym wyczyszczeniu co najmniej kilkudziesięciu tysięcy kont innych ludzi.
Podobne działania wobec aplikacji na P. podjęli inni giganci bigtech. Nie ściągniesz jej już z appstore.
Ok, wydawać by się mogło, że są inne sposoby. Otóż apki na P. nie kupisz już też w wersji offline, bo usunięcie ze sklepu w poniedziałek zapowiedział Amazon, a za chwilę ten sam Amazon planuje po prostu wyrzucić wersję przeglądarkową strony na P., bo stoi ona na jego serwerach.
To wszystko w kraju, który za swoje motto ma "land of the free and home of the brave". W kraju, który uchodził za bastion wolności słowa i ostoję wolnego rynku.
Jeśli historia ludzkości jakimś cudem oprze się wizji Orwella, gdzie kasowane są stare niusy, a ludzie "znikają" z przestrzeni publicznej i pamięci społeczeństw za pomocą jednego przycisku, te wydarzenia będą uznawane za przełomowe. Pierwszy raz bowiem wszyscy bezdyskusyjne widzimy, że światem zachodnim rządzi kilka firm, które decydują o kształcie tego kto i co może mówić oraz o tym, co ludzie zobaczą, czego nie zobaczą, a co im się podsunie jako prawdę lub fałsz.
Bany, ograniczanie zasięgów, wyciszanie afer, kreowanie rzeczywistości, kształtowanie umysłów, eliminacja wszelkich innych punktów widzenia - to wszystko nigdy nie było tak proste, jak będzie teraz. Ku wielkiej uciesze tych, którzy chcą wyeliminować z przestrzeni ludzi i ich poglądy, gdy nie są zgodne z ich własnymi.
Oriana Fallaci nazwała takich ludzi "antyfaszystami", którzy jednak są dokładnie tym, z czym walczą.
Jeśli historia nie oprze się tej wizji z 1984 roku, zauważymy to tylko my, z tego pokolenia i to nie wszyscy.
Gdyby Stalin miał takie narzędzia, dziś wszyscy mówilibyśmy po rosyjsku albo by nas nie było.
myślę, że poza granice twojej głupoty kraterniku :D
Weźcie stąd tego oszołoma :)))))
"W wolnym państwie język i myśl muszą być wolne" - w wolnym państwie, w totalitarnym już nie musi.
Takie cos dla dykty i całego czerwonego lewactwa jest obce.