gdzie jest łatwiej : Kielce czy Radom ?
To i to. Byle nie Tarnobrzeg.
Ja poleciłabym Kielce.
Zgadzam się, i jedno i drugie lepsze od Tarnobrzega. Ale jednak stawiam na Radom :)
Jeśli naprawdę umiesz jeździć to nawet w Warszawie zdasz.
W Tarnobrzegu najłatwiej 2 ulice na krzyż mniejszy od Ostrowca a Kielce za każdym razem masz inna trase na egzaminie no i natężenie ruchu duże .Jest o wiele trudniej
No tak. Radom jest wielkości Bałtowa i zawsze jeździsz tą samą trasą bez względu na egzaminatora. Większych głupot nie znajdziesz nigdzie...
Ja polecam kielce ;) Do Tarnobrzega wszyscy się pchają , i większa połowa nie zdaje ;)
Kielce -duży ruch na tygodniu. Wydaje się Tarnobrzeg łatwiejszy. Zdawalność w obu miastach ta sama.
Ja zdawałam 4 razy w Kielcach i uwierz mi uwalali mnie na takich bzdurach ,że śmiechu warte już myślałam, że mi się nie uda i przeniosłam papiery do Radonia zdałam za 1 razem(BYŁO SUPER!!!!) egzaminatorzy mili ,młodzi,bez stresu po prostu inne miasto i milsi ludzie ,w Kielcach jest całkiem inaczej.POLECAM RADOM NAPRAWDĘ...
A co to za różnica duże czy małe miasto? będziesz miał/a prawko i co nie pojedziesz do wiekszego miasta bo za duży ruch? ale macie myślenie
Ja polecam Radom ;))
zdałam za 1 razem. właśnie byle nie Tarnobrzeg.
A ja polecam Kielce.Zdałam za 5-tym razem,ale nie boję się jeździć.Mam kuzynkę,która zdawała w Radomiu.Mieszka na wsi i jak wjeżdża do Ostrowca,to staje i wsiada mąż za kierownicę.Boi się skrzyżowań...paranoja...
Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma!Ja zdałam w Radomiu za 3 razem i najgorszemu wrogowi nie życzę tam zdawać.Porażka i paranoja!Radaom idzie na sztukę im więcej oblanych tym lepiej.W grupie 10 osób 1 zdaje!!!!!!
A ja Wam opowiem moją historię. Uczyłam się jeździć od 14 roku życia. A to z ojcem, a to z dziadkiem i od razu przed 18 poszłam na kurs. Instruktor sam był pod wrażeniem i na odchodnym poprosił, żebym podjechała do niego i pokazała prawko za miesiąc bo jest pewien, że zdam. 1 Egzamin w Tbgu- ''niby'' koło najechało na linię od STOPu. Nie wiem jak egzaminator to stwierdził, ale mnie uwalił. 2 egzamin Tbg- dojeżdżam do skrzyżowania, prawie mijam sygnalizator, włącza się żółte, więc dodaję gazu, żeby szybko przejechać, bo zatrzymanie było by możliwe już chyba na pasach. Egzaminator każe mi zjechać na parking i przesiadka. Egzamin nr 3 Tbg- Jadę drogą jednokierunkową obok tego białego kościoła, skupiam się na rowerzyście, który jedzie sobie środkiem, jeszcze jakaś babka z wózkiem przechodziła na drugą stronę (nie ma tam pasów ani nic), patrzę w lusterko, włączam kierunkowskaz ,a tu z lewej strony wbija auto, ja do hamulców, a te już wciśnięte. Koniec. W sumie moja wina, bo powinnam bardziej uważać. Ok... Egzamin nr 4 Tbg- jeżdżę ok 40 min, egzaminator każe skręcać na WORD. Staję na skrzyżowaniu, żeby ustąpić pierwszeństwa. Jakiś koleś macha, żebym jechała. To ja do egzaminatora, że mnie puszcza, ale nie ma on prawa kierować ruchem i pytam czy mam czekać dalej. On do mnie, że ja podejmuję decyzje, no ale skoro mnie puszcza to jedziemy..... No i popuszczam powoli sprzęgło, jadę, a na placu dostaję kartkę z wynikiem negatywnym i wpisanym wymuszeniem. Podpuścił naiwniarę. Egzamin nr 5- jadę wisłostradą, nagle egzaminator każe mi na najbliższym skrzyżowaniu zawrócić, więc ja szybko ogarniam sytuację, patrzę, a tu linia ciągła, więc jadę dalej. Pan i władca się obruszył i uwalił mnie za niewykonanie polecenia egzaminatora. Więc napisałam odwołanie bo ewidentnie Pan J.Z. chciał mnie uwalić od pierwszej chwili. Był nieprzyjemny, wręcz opryskliwy, robił mi wielką łaskę, że w ogóle wsiadł ze mną do samochodu. Odwołanie przyjęto i egzamin nr 6 na koszt ośrodka- usłyszałam, że osoby z Ostrowca są bardzo zadziorne i już wiedziałam, że nie dam rady.... Parkowałam prostopadle i równolegle 2razy, jeździłam po targu i zadupiach. Potem egzaminator zabrał mnie na taki zjazd, gdzie stoi znak zakaz postoju, a często każą tam zawracać i trzeba za odwołaniem, gdzie droga jest już płaska. Więc ja sobie zawracam, a egzaminator stwierdził, że nie zrobiłam tego za znakiem, tylko na jego wysokości, a wręcz przed nim. :| . Szczyt!!! Napisałam oficjalną skargę na dwóch egzaminatorów i zabrałam dokumenty z tej wiochy do Kielc. 5 godzin jeździłam po Kielcach. Egzamin nr 7 Kielce- jeżdżę, jeżdżę, aż nagle znalazłam się pod ośrodkiem, parkuję i jestem jak w transie. Facio daje mi kartkę i mówi, że jest w szoku, że dopiero za 7 podejściem się udało, skoro dobrze jeżdżę. Wysiadam. Egzaminator podaje mi rękę i mówi 'Gratuluję', wtedy dotarło do mnie, że zdałam.
Każdemu znajomemu i nieznajomemu będę odradzała Tarnobrzeg. Może i jest mniejszy, ale większość egzaminatorów to zwykłe chamy! Tak jak mówią niektórzy instruktorzy z naszego miasta- w Tarnobrzegu nie lubią ludzi z Ostrowca. Więc czy Radom czy Kielce to jedno i drugie tak jak ktoś wyżej napisał lepsze od zasyfiałej Podkarpackiej mieściny.
Choć, jeśli już tak się rozpisałam, to muszę przyznać, że za 3 razem w Tbgu trafiłam na Pana S. Bogdańskiego. Złoty człowiek w porównaniu do pozostałej bandy, z którą miałam 'przyjemność'. Potrafił zażartować, nie robił trudności i widać było, że nie chętnie wpisywał wynik negatywny. No i na koniec powiedział, że następnym razem się uda.
Życzę wszystkim zdającym trochę szczęścia, bo jeśli nawet jeździcie dobrze, to bez szczęścia i tak może się nie udać.
Pozdrawiam!
dokładnie to samo miśko przerabiałem w tarnobrzegu w 95 roku juz wtedy nas nie lubieli, a więc gratuluję i powodzenia!
Ja za ósmym razem w Tarnobrzegu wlasnie z Panem Bogdanskim zdalem. chyba sie zlitowal juz nade mna bo parkowanie nie wyszlo
ja tam w TBG nie miałem problemu. Bez problemów za 1 razem zdałem. Egzaminator nic a nic się nie dowalał. Wykonywałem jego polecenia. Stresu zero. Traktowałem to tak nie siedział koło mnie wcale. Nawet ani razu na niego nie spojrzałem. Bardziej obawiałem się teorii niź praktyki:).