Jeżeli środowiska LGBT, partie lewicowe będące w Sejmie oraz "liberalne" koła w KO zagłosują za zmianą w Konstytucji, że do adopcji dzieci mają prawo TYLKO małżeństwa, a więc kobieta i mężczyzna, a nie jakieś inne partnerstwa, to ja nie mam z tym problemu, że chcecie sobie żyć wg. jakiejś tam umowy cywilno-prawnej. I jeszcze jeden warunek - nie macie prawa zmuszać żadnego urzędnika stanu cywilnego do tego, aby wam udzielił takiego.... związku. Proszę bardzo - proszę do notariusza, zawrzeć umowę cywilno-prawną i tyle. Wystarczy, czy to za mało? A jak za mało, to po co wam więcej?
Takie umowy notarialne cywilno-prawne to : koszty (większy niż "małżeństwo" cywilne) i to że często są nie uznawane, a także wymagają wiele wysiłku. Ustanowienie instytucji związku parterskiego to ułtawienie formalizacji takiego związku.
To proszę bardzo - niech będzie z 99% bonifikatą. Jeszcze coś?
A skoro zawarcie takiej umowy to za duży wysiłek, to weź sobie chłopie odpuść. Ty wiesz jakim dopiero wysiłkiem jest życie w zwiazku?
Przeciez urzednicy pracuja dla wszystkich obywateli.Kosciol z urzedem pomyliles.Sa pary, ktore biora slub w kosciele choc jedna strona jest ateistaa w urzedzie nie mozna swieckiego?
Można. Ale jak lekarz ma prawo do klauzuli sumienia, tak samo powinien w tym przypadkui urzędnik. W świecie postępowym wyrzucają takich ludzi z pracy - tak samo jak w urzędach adopcyjnych wyrzucają ludzi, którzy uważają, że parom homo nie powinno przekazywać się dzieci do adopcji.
Ja nie zmuszam ciebie (nawet gdy będziesz urzędnikiem) do chodzenia co niedzielę do kościoła. I z pewnością gdybyśmy my, podobno katolicy w większości takie prawo wprowadzili, powoływałbyś się na prawo do wolności przekonań, a szykanowanie i próbę zwalniania ciebie z tego powodu z pracy, za ewidentne łamanie praw człowieka.
Jeżeli więc powołujesz się na to, że urzędnik ma obowiązek wykonywać rzeczy wbrew jego sumieniu, ale za to zgodne z prawem obowiązującym w państwie - ok. Będziesz miał rację. Ale nie licz, że z mojej strony uzyskasz kiedykolwiek poparcie na tego typu związki i zmianę prawa zmuszającego pracownika tego urzędu do działania wbrew swojemu sumieniu. Z dwojga złego wolę waszą niekomfortowość, niż złamane sumienia tysięcy ludzi.
Urzędnik państwowy wchodząc w strój (czasem mundur) "wkłada" poglądy państwa. I tak policjant może być prywatnie za PiSem albo za PO ale w razie przestępstwa musi pomóc atakowanym poplecznikom PO albo PiS. Lekarze nawet podczas 2 wojny ratowali i niemców i rosjan mimo iż sami byli po jednej ze stron. Nie wiem co ma moralność urzędnika państwowego do pozwolenia ludziom na życie w związku. Czy należy też zakazać sprzedaży alkoholu? Czy nalezy zakazać ludziom prostytucji? To też jest nie moralne ale są też inne względy.
Po pierwsze, nie wiem dlaczego obrażasz Niemców i Rosjan. A po drugie - masz rację, że urzędnik musi działaś zgodnie z prawem i w granicach prawa. Dlatego nie drzyj mordki jak uchwali większość, że urzędnicy mają chodzi do kościoła, i po trzecie w takim razie nie zgodzę się nigdy, aby prawo zmienić (nie poprę takiego polityka, który będzie za taką zmianą prawa) i narażać tych urzędników na działanie wbrew swojemu sumieniu, aby wam homosiom zrobić dobrze.
Nie będzie takiego prawa i sprawa załatwiona. Urzędnik Stanu Cywilnego będzie miał spokój.
Wszystko dlatego zależy tylko i wyłącznie od rządu wybranego w demokratycznych wyborach. Ty nie poprzesz ale 42% (1) do nawet 60% (2) poparłoby. Świat się zmienia, a ty (ja z resztą też :) ) możemy się temu przyglądać i jedynie "ujadać" jedni na drugich.
(1)https://dorzeczy.pl/kraj/114881/Sondaz-o-zwiazkach-partnerskich-w-Polsce-Zaskakujacy-wynik.html
(2)https://oko.press/polki-i-polacy-gotowi-na-zwiazki-partnerskie-i-rownosc-malzenska-sondaze-i-eurobarometr/
No i dobra. Jeżeli sobie wygracie i to przeglosujecie - wasza wola. Dziś ja jednak stawiam sprawę jasno - ani kroku w tył! :)
Beda tez urzednicy, ktorzy nie beda mieli z tym problemu.
Tak jak byli ci, co nie mieli problemu strzelać innym w potylicę.
Nie wydaje ci się ze takie porównania są nie na miejscu?
Jest różnica między wydaniem prawa do bycia szczęśliwym a morderstwem.....
Dla niego seks 2 ludzi to to samo co seks człowieka z kozą.
Bardzo nie na miejscu.Szkoda czasu , bo jak brak mu argumentow to tak wlasnie wyskakuje z porownaniami.On by chetnie palil na stosie, bo to jego klimaty.
Gość ówa z 12.23. Dziękuję za twoją opinie, choć nie rozumiem dlaczego poczułaś się zobligowana do odpowiedzi w imieniu czy też zamiast kobiet muzułmańskich.
Piszę tak dlatego, ponieważ wcale nie oczekiwałem odpowiedzi od kolejnej feministki lub też zwyczajnie "europejki", która chce zabrać głos w imieniu kobiet muzułmańskich, a to nie dlatego, że chcę odbierać Ci prawa do tego głosu, ale :
- po pierwsze, te odpowiedzi znam już na pamięć
- po drugie, chciałbym aby to nie europejskie feministki wypowiadały się w imieniu kobiet muzułmańskich, tylko czekam na opinię ich samych.
Wiem, że w Ostrowcu a nawet w Polsce może być z tym problem, ale mam nadzieję, że ktoś takie badania zrobił - może feministki, które tak chcą walczyć o prawa tych muzułmanek powinny takimi badaniami pokierować, przeprowadzić? Proszę, o podparcie swojego pustoslowia jakimiś konktetami. Da radę, czy za trudne? A może boicie się wyników?
To, że sytuacja sporej grupy kobiet muzułmańskich jest trudna - owszem. Ale nie znaczy to, że wszystkie możecie uszczęśliwiać na siłę. Już w Polsce, żeście szanowne feministki próbowały uszczęśliwić wszystkie kobiety do 67 roku życia każąc im pracować.
I tylko za to panie powinny was przegonić na cztery wiatry.
Co do tego co pisała Felice - owszem szczęście i radość każdej osoby w małżeństwie, rodzinie jest ważna. Ale kobieta, tak jak mężczyzna z chwilą zawarcia ślubu powinninzapomnieć słowa JA i używać już wyłącznie MY. Liczy się NASZE szczęście, liczy się NASZE zdrowie psychiczne, duchowe. Nas i naszych dzieci - a nie tylko MOJE. W małżeństwie MOJE nie istnieje - tak jak napisała kiedyś Felice - jej ciało i wszystko co się z nim wiąże, nie jest jej. I tak samo jest z jej mężem. Jak zatem ona, czy on mogliby podarować choćby na chwilę, dla uciechy innej osobie nie swoje ciało? Przecież to nonsens. A zdrady właśnie biorą się stąd, że ciało, szczęście, i wszystko co się z tym wiąże nie przestaje być uważane za jego/jej czyli nasze, tylko ciągle jest MOJE. A to oznacza, że z duchowego i moralnego prawa takie małżeństwo jest nieważne, gdyż nigdy nie zostało prawidłowo zawarte.
Dlaczego? Bo po pierwsze cały czas nie ma NAS, tylko JA i TY, a po drugie skoro małżonkowie już na samym początku dokonują krzywoprzysięstwa, więc taka przysięga jest zwyczajnie guzik warta.
Kobiety muzułmańskie nie narzekają na swoją sytuację rodzinną - tak samo jak koreańczycy spod buta Kima nie narzekają na brak wolności - skąd mają znać lepszy świat ? Identycznie jak Polacy za PRLu którzy nie wiedzieli co jest na zachodzie. + nie przeczę ze niektóre z nich są szczęśliwe. Chodzi o to aby same mogły wybrać sovoe taką rolę, a nie była ona narzucona. Rozumiesz?
Nie przypisuj mnie do feministek i ich domniemanych "osiągnięć". Jak ja ci przypiszę poglądy i zbrodnie związane z faszyzmem albo kościołem w średniowieczu (do których mogę cię przypisać? Światopoglądowo)to nie wstaniesz. Nie twórz chochoła :)
Małżeństwo (sakrament święty) nie równa się małżeństwu (związkowi cywilnemu) a ty opisujesz to 1.
Oni nie wiedzą, jak jest tu. Ty wiesz jak jest tam. Czyli ta żelazna kurtuna to jak weneckie lustro - tylko w jedną stronę światło przepuszcza?
To ty wiesz czy jest im źle, czy dobrze. Nie oni. Kolejna feministka, która chce za innych decydować.
A już szczytem absurdu jest stwierdzenie, że Polacy w czasach komuny nie znali Zachodu - ile ty masz lat? Ja te czasy pamiętam i nie miałem wtedy, mimo młodego wieku problemu z określeniem sytuacji w świecie zachodnim. Czego jeszcze się dowiem dziś od feministki. No dawaj, czekam.