Witam.Kobitki pomóżcie którego lekarza wybrać do prowadzenia ciąży pierwszej dr Gawrona czy dr Szymczyka ?
Zdecydowanie P. Gawron tylko że kontakt z nim jest dosyć ciężki . Jest ciężko go uchwycić.
Zdecydowanie Gawron
Ja polecam dr Szymczyka, prowadził moją ciążę i nie mam żadnych zastrzeżeń. Ciąża była pierwsza i zagrożona. Bardzo dobry kontakt z doktorem, również telefoniczny czy smsowy. Poród ok, i potem też na oddziale dobra opieka i zainteresowanie doktora.
Gościu z 9:55. Nie podważaj mojej wiarygodności jeśli nic nie wiesz na ten temat. Moja wypowiedź z godz 20:38 poparta jest faktem prowadzenia mojej zagrożonej ciąży. Pan doktor Gawron jest wspaniałym fachowcem wśród lekarzy. Pozdrawiam gorąco pana doktora wraz z cudownym synkiem.
Potwierdzam, dr Gawron to wspaniały człowiek i doskonały lekarz.
Nie polecam dr szymczyka. Jest okropny. Nie nadaje sie na lekarza dla kobiet.
Chodziłam do obu doktorów. W pierwszej ciąży do dr Gawrona, w drugiej do dr Szymczyka. Moim zdaniem dr Szymczyk. Zawsze odbiera telefon, w razie konieczności wizyta nawet w ten sam dzień (gdy przyjmuje oczywiście) i usg w gabinecie. Dr Gawron przemiły człowiek, ale bardzo trudno się z nim skontaktować nawet jeśli jest się pacjentką w ciąży, a sądzę ze to ważne bo w tym stanie mogą zdarzyć się rózne rzeczy, które wymagają natychmiastowej konsultacji lekarskiej.
Moim zdaniem Gawron. Super lekarz, tylko nie wiem czy tak łatwo mroźna się do niego załapać.
Tylko Gawron człowiek o gołębim sercu nie ma lepszego
tylko i wyłącznie Gawron ewentualnie dr. Aleksandrowicz
Dr Gawron nie przyjmuje nowych pacjentek. chyba ze masz znajomości :)
Dziewczyno trzymaj się z daleka od Szymczyka - buc. Prowadził moją drugą ciążę. Pierwsza zakończona była cesarką. Uparł się, że mam rodzić SN i że on będzie ten poród wywoływał kiedy będzie miał akurat dyżur. W dniu terminu byłam u niego po raz ostatni na wizycie - dał mi skierowanie do szpitala i kazał mi się tam natychmiast stawić strasząc, że przenosząc ciążę zabiję dziecko itp. Nie potrafił uszanować tego, że nie zgadzam się na indukowanie porodu bo przy pierwszym tak było i skończyło się nieciekawie a po cesarce wywoływanie jest zwyczajnie niebezpieczne. Stwierdził też, że jeśli nie zgodzę się na wywołanie to tu cytat "będzie się pani bujać z brzuchem do 42 tygodnia". Wtedy moja położna skontaktowała mnie z doktorem Wysockim - był akurat na nartach w Austrii ale kazał mi się stawić w poniedziałek (był wtedy piątek) do poradni przyszpitalnej w Starachowicach. Przyjął mnie poza kolejnością i to na NFZ po czym tego samego dnia zrobił cesarkę (miał akurat dyżur w szpitalu w Starachiwicach) uznając, że indukcja nie wchodzi w grę po pierwszej cesarce a bez niej nie urodzę szybko bo łożysko było jeszcze megawydolne a szyjka zaciśnięta.
Szymczyk nie słucha co kobieta ma do powiedzenia natomiast upaja się tembrem swojego własnego głosu. Jest nastawiony na kasę.
Aha - w pierwszym trymestrze czułam się fatalnie - wymioty i migreny... Odmówił mi zwolnienia twierdząc, że ciąża to nie choroba. Dopiero gdy powiedziałam, że w takim razie pójdę do internisty i poproszę o zwolnienie bo lekarz prowadzący ciążę odmawia łaskawie wypisał mi zwolnienie. Po trzech tygodniach poczułam się już lepiej i wróciłam do pracy.
Wyśmiał mnie kiedy się dowiedział, że mam swoją położną, z którą mam stały kontakt, i która robi mi raz w tygidniu ktg - zaprzyjaźniłyśmy się kiedy byłam pierwszy raz w ciąży. Jak mu chciałam pokazać zapisy z ktg to kazał mi je schować twierdząc, że on tego ktg nie robił, więc nie będzie go interpretował.
ODRADZAM!!! Nie znam doktora Gawrona ale polecam doktora Wysockiego. Przyjmuje prywatnie w Opiekunie na Słowackiego.
Szymczyk nie prowadził mojej ciąży ale miałam z nim do czynienia w szpitalu. Miałam ustaloną cesarkę na konkretny dzień (wskazania nadciśnienie i wada wzroku). Rano stawiam się na nią myśląc, że raz dwa będzie po wszystkim. Dr Szymczyk podważył kompetencję mojego lekarza, który również pracuje w szpitalu i stwierdził, że spróbuję urodzić naturalnie. Pan i władca kazał nikt mu się nie przeciwstawił. Podłączyli mi oksytocynę i leżałam tak 9 godzin z bólami i skurczami zero rozwarcia, po czym i tak zrobiono mi cesarkę. Cała ta akcja skończyła się dla mnie zapaleniem macicy, musiałam dłużej zostać w szpitalu a po wyjściu dwa razy dziennie brałam zastrzyki.
A Gawrona też spotkałam w szpitalu. Mega sympatyczny lekarz.