Hahahah, nazywasz "taktem i kulturą" sesje rady miasta?
Nic bardziej mylnego, pani burmistrz słynie z tego że ma swoje "psiapsióły", on znajomego radnego wiem że sesje są bardzo burzliwe, mało tego dochodzi do ostrych kłótni. Faktem jest że poprzednik p. Beaty nie był dobrym włodarzem, ale to co dzieje się za kadencji pani burmistrz to jest jakaś paranoja.
Ale jest mloda i ładna
Z wieku i urody wiekszosc mieszkancow zadnych korzysci jednak nie ma,wiec to zaden argument na plus.Faktycznie pani burmistrz trzeba by jednak sie przyjrzec i ukrocic przyjmowanie swoich kolezanek i znajomych do pracy.Totalna korupcja!
no nic już o tej pani nie piszecie, słabo się staracie
Korupcja u P. Burmistrz? - mieszkanko Kunowa - nie bądź śmieszna, w to nikt nie uwierzy, nie pomawiaj nikogo bo to boli.
Czekacie na pana Jabłońskiego ? - to dlaczego go nie wybraliście?
Nie każdy głosował przeciw, niestety już go tu nie ma:-(
Piszecie Państwo negatywy w stosunku do p. Beaty - ale są to tylko Wasze odczucia - a raczej nitk nie poparł swoich opinii zadnymi faktami.
Więcej optymizmu dla 11:51, mentalność ludzka na szczęście zmienia się, młodzi wiedzą czego chcą i w kolejnych wyborach wspólnie zmienimy ten chory układ. Jeśli chodzi o Pana Jabłońskiego, to do udanych można zaliczyć pierwszą i może część drugiej kadencji. Na tyle wystarczyło Panu J. determinacji. Po tym jak załatwił byłego wójta w Bałtowie, który wyciągnął do przegranego Pana J. rękę a potem został wysiudany ze stołka na rzecz Pana J. autorytet Pana J. w moich oczach runął. Z takim charakterem i "ogonem" nie chcę na stanowisku burmistrza Pana J. w Kunowie.
rynek? orlik? to są inwestycje? Zna Pan w ogóle pojęcie słowa inwestycja?
Inwestycja jest wtedy kiedy wykładamy pieniądze na cel, który pozwoli nam czerpać z tej inwestycji zyski. Jakie zyski poza kosztami przyniesie orlik?
Chętnie się dowiem.
Nie wypowiadam się na temat Pani Burmistrz bo nie znam tematu, ale wiedza niektórym by się jednak przydała dlatego pozwoliłem sobie napisać te kilka słów.
Zamiast chodnika powinna wystawic pomnik, byloby ok. Tylko sluszny.
i słusznie prawisz rob.
Ludzie cieszą się jak dzieci, że wybudowali im orlika, a nie rozumieją, że teraz i przez następnych kilka lat będą za tego typu 'inwestycje' słono płacić. Ja jestem w stanie to jeszcze zrozumieć w odniesieniu do 10-12 letnich chłopaków, którzy tam biegają. Ale za cholerę nie kumam, dlaczego radością i dumą napawa ludzi fakt, że ich gmina zadłuża się, bo trzeba mieć wkład własny na budowę. Gmina tych pieniędzy nie wypracuje (bo n ie jest firmą), dużych płatników podatku też nie ma. Więc trzeba pożyczyć. A jak się pożycza, to trzeba spłacać nie tylko raty, ale równiez i odsetki. A już zupełnie fajne jest to, że pożycza gmina, ale to jej mieszkańcy będą spłacać kredyt.
Swoją drogą - na tzw. pieniądze z Unii - to też MY musimy się składać. Ale tu zgadzam sie, że mniej już od nas zaleźy i mamy ograniczone mozliwości wpływania na co idą pieniądze (choć nasi europołowie mogliby, ale oni nie po to tam poszli aby 'móc', ale po to aby 'miec')
Reasumując: ja też wolałbym mieć nowego, drogiego mercedesa, ale póki mnie na niego nie stać - jeżdżę starym :)
Ale to już tak na boku, bo post niekoniecznie związany z Panią Burmistrz.
theMan - z kimś kto ma choć trochę wiedzy w tej materii to i miło porozmawiać.
Masz rację pisząc o tym, że kredyt na te wszytkie "zabawki" zaciąga gmina a spłacać muszą go ludzie. Ależ czy nie ma demokracji? Politycy różnego szczebla nauczyli się, że trzeba ludziom dać to czego chcą - chcą fajerwerków to mają fajerwerki. A że później wystawi im się za to rachunek w postaci większych podatków i jednocześnie mniejszych subwencji na zasiłki rodzinne czy dofinansowanie służby zdrowia lub szkolnictwa - no cóż, żaden budzet nie jest z gumy.
Właśnie społeczeństwa lokalne czy też te na skalę kraju nie przyjmują do wiadomości, że budżet samorządowy nie różni się niczym innym od tego domowego. Że jeśli nawet koszty utrzymania nie zmieszczą się w dochodach to trzeba będzie zaciągnąć kredyt, ktory skolei w następnym okresie trzeba będzie spłacić wraz z odsetkami.
Jeśli w budżecie domowym każdy z nas rozumie, iż w pierwszej kolejności pieniądze zapewnione muszą być na sprawy bytowe (jedzenie, lekarstwa, ubiór), inwestycyjne (bilet na autobus do szkoły czy pracy) to na samym końcu znajdą się wydatki np. na remont mieszkania i zakup nowych mebli.
Widział ktoś rodzinę, która robi odwrotnie? Która zmienia kolorystykę elewacji domu nie przejmując się tym, że syn nie będzie miał jak dostać się do szkoły a jutro skończą się pieniądze na chleb?
Chyba nie. Ale bez mrugnięcia okiem przyjmujemy taki tok myślenia wobec budżetu gminy czy nawet całego kraju.
Nie ma na zasiłki rodzinne? Nie ma na dofinansowanie gminnego ośrodka zdrowia czy szkoły? Nie ma na polepszenie infrastruktury drogowej czy "ubzrojenia terenu" dzięki czemu zwiększyłaby się atrakcyjność terenów pod inwestycję czy zamieszkanie (wyasfaltowane drogi, nowe chodniki czy kanalizacja przyciągają nowych mieszkańców mających wystarczające fundusze na budowę domu w atrakcyjnym miejscu - nowy, dobrze zarabiający mieszkaniec to nowe wpływy dla gminy choćby z podatku dochodowego).
A zainteresował się ktoś ile Pani burmistrz czy prezydent choćby Ostrowca wykonał w ostatnim roku podróży służbowych, ile przedsiębiorstw odwiedził w kraju i za granicą, z iloma szefami firm rozmawiał aby namówić ich do zbudowania swojej filii bądź zakładu na terenie miasta czy gminy?
Śmiemi wątpić - znacznie efektowniejsze jest wybudowanie Orlika czy amfiteatru. Że nie przynosi to żadnych korzyści dla mieszkańców w postaci zwiększonych dochodów do budżetu czy też nowych miejsc pracy? No to co? Ważne, że będzie można ludziom pokazać jak prężnie Pani burmistrz czy Pan prezydent działają wykorzystując pożycznone pieniądze. Stanie dziatwa i powie: "No tak. Nie można powiedzieć, że nic nie robi. Przecież widać gołym okiem, że działa".
Tylko ceną za to działanie będzie kredyt, pusta kasa na bieżące potrzeby i inwestycje oraz w przyszłości zwiększenie podatków na utrzymanie tych nowych pięknych Orlików czy amfiteatrów.
pierwsze słyszę żeby inwestycją nazywać coś co przynosi zyski.Inwestować można w wiele rzeczy które niekoniecznie są dochodowe. A gmina nie musi i nie może inwestować pieniędzy tylko w przedsięwzięcia przynoszące zysk. Powinny jedynie być wydawane z sensem a tu niestety gmina kunów nie może poszczycić się sukcesami.
"Inwestycja to nakład gospodarczy na tworzenie lub zwiększanie majątku trwałego.
Inwestycja to wydatki przedsiębiorstw na dobra, które mogą być użyte do produkcji innych dóbr i usług. Jest to tzw. "efekt korzyści odroczonych w czasie".
Inwestycja to wyrzeczenie się obecnych, pewnych korzyści na rzecz niepewnych korzyści w przyszłości.
Inwestycje dzielą się na inwestycje w kapitał trwały oraz inwestycje w zapasy. Inwestycje w kapitał trwały są to inwestycje mieszkaniowe (zakup mieszkań i bloków mieszkalnych niezależnie od podmiotu nabywającego) oraz inwestycje niemieszkaniowe, gdzie wchodzą pozostałe zakupy przedsiębiorstw niepowiększające zapasów. Inwestycje są strumieniem nowego kapitału w ciągu roku i są dodawane do zasobu kapitału. Są to inwestycje brutto. Inwestycje brutto pomniejszone o amortyzację tworzą inwestycje netto.
Do grupy inwestycji długoterminowych należą:
nieruchomości
wartości niematerialne i prawne
długoterminowe aktywa finansowe
Przeciwieństwem inwestycji jest konsumpcja."
http://pl.wikipedia.org/wiki/Inwestycja
Czy dzięku remontowi rynku zwiekszyła się rynkowa wartość gminy?
Tak, pod warunkime, że planowano by ten rynek sprzedać.
Jeśli remontuję mieszkanie to mam nadzieję, że jego wartość dzięki temu wzrośnie w więc w przypadku sprzedaży ulokoeane pieniądze zwrócą się z zyskiem.
To, że gminy i w ogóle państwo nie może nic zakładać co przynosiłoby zyski jest zwykłym wykrętem aby nie robić nic.
Przypomnę, że przed wojną nie było państwa komunistycznego tylko kapitalistyczne a budowało ono zakłady (COP) a nawet całe porty (Gdynia).
Są samorządy, które np. zakładają stacje benzynowe, aby mieszkańcy tych miast mogli kupować tańsze paliwo (ograniczona marża do minimum). To jest inwestycja z pożytkiem - jest zysk, inwestycja, ktora zwiększa majątek trwały, który w razie potrzeby można sprzedać oraz przynosi stały dochód (oszczędności) mieszkańcom.
Ale większość samorządów o tym nie myśli - ponieważ łatwiej jest administrować i ściągać podatki, niż rzeczywiście robić coś dla ludzi.
Nowa specjalizacja? Ekonomista?
mieć swoje zdanie i jakieś podstawy ogólnej wiedzy a nie tylko ile razy w tym miesiącu się za przeproszeniem spierdziałeś czy zdradziłeś żonę to nie wstyd ale normalność.
Czy jeśli ktoś kto potrafi rozwiązać zadanie, że 2+2=4 musi być zaraz matematykiem?
Skoro się na niczym nie znasz to jak później możesz mądrze wybierać?
Nie jestem lekarzem, nie jestem politykiem, nie jestem ekonomistą ale mam trochę ogólnej wiedzy i nie siedzę przd telewizorem ogladając kolejną edycję "Tańca z gwiazdami" ale staram się poszerzać swoją wiedzę.
Jeszcze ze 100 lat i pojmiesz na czym polega gospodarka gminna. Miłej nauki, przyda się.