Jak w końcu jest z tym dyplomem - czy posługuje się tylko dyplomem z byłego ZSRR, czy ma jakąś nostryfikację, czyli musiał zdawać egzamin w Polsce, który zweryfikował poziom wiedzy.
A poza paranoją, to ci nic nie jest? Sam pisałeś w poprzednim poście, że masz osobisty żal do pana doktora, bo cię niewłaściwie leczył, a teraz jesteś okazem zdrowia? Tylko współczuć panu doktorowi. Tak to jest pracować z wariatami.Twoja propaganda nic nie pomoże. Wszyscy wiedzą na kogo głosować w wyborach i szkoda twojego zachodu. Dobrze mówisz, że jeśli się jest osobą publiczną, to trzeba się liczyć z tym że będzie się na językach ludzi i dobrze to zapamiętaj i nie narzekaj, jakby coś:):)
Teletubisiu, post z godz. 20:21 jest osobiście do ciebie:):)
Oj Chyba mi się pomyliło za co PRZEPRASZAM. Chodzi o to stwierdzenie, że "każdy ma coś za uszami" - nie mogę znaleść tej wypowiedzi jakoby padła ona z ust Pana Szaginiana ale znalazłem taką wypowiedź która padła z innych ust - z ust jakiegoś mieszkańca Ostrowca pytanego o zarzuty prokuratorskie wobec obecnego prezydenta gdzie ów mieszkaniec powiedział "nie ma ludzi idelanych, każdmy ma coś za uczami" -> https://www.youtube.com/watch?v=6T_vlU1O0yQ Więc możliwe że mi się pomyliło:/
Przeczytajcie jakie wrażenia z leczenia miała Justyna Kowalczyk, polska biegaczka narciarska która popadła w depresje i próbowano ją leczyć antydepresantami czy innymi psychotropami. Widzisz anonimowy gościu ona też jest psychicznie chora i wariatka?
To co powiedziała w wywiadzie - jak nie masz czasu czytać:
"Przyjmujesz leki?
- Były takie próby, pierwsza ponad rok temu. Trzeba było spróbować, bo stany depresyjne ciągle się pogłębiały, nie potrafiłam sobie poradzić ani z tym, ani z bardzo niestabilną sytuacją, w której się znalazłam. Ale próba się nie powiodła, bardzo słabo reagowałam na lekarstwa. Druga próba była we wrześniu ubiegłego roku. Również z bardzo słabym efektem. I trzecia próba teraz, wiosną, kiedy było już naprawdę źle. Wszystkie próby kończyły się góra po miesiącu. Reagowałam utratami świadomości, jeszcze większymi nudnościami, trzęsawkami, lękami. Byłam już tak bardzo na "nie" do wszystkiego, co chemiczne, do leków, że przez ostatnie dwa lata nawet witamin nie jadłam ani żelaza. Jedynym moim wspomaganiem były batony i napoje energetyczne. Sokiem z buraków mnie męczyli. W Soczi kawiorem, bo poprawiał krew. Trzecia próba z lekarstwami zakończyła się kompletną porażką i jeszcze różnymi dziwnymi historiami po zażyciu. Więc wszystko wylądowało w koszu na śmieci. A ja pracuję z panią psychoterapeutką. Od kilku tygodni.
Więcej: http://www.sport.pl/igrzyska-olimpijskie/1,154863,16089726,Depresja_Justyny_Kowalczyk___Trzy_ostatnie_lata_mojego.html"
Psychicznie chorym wariatem jest także Diablo Włodarczyk? A może od tych leków ludzie robią się psychicznie chorzy? bo dopóki nie brał leków to próby samobójczej nie miał. Moja teoria jest taka że leki przeciwdepresyjne doprowadziły go do mysli samobójczych i próby samobójczej - nawet w ulotkach tych leków pisze ze występować mogą myśli samobójcze od leków czy pogłebienie depresji. https://video.wp.pl/i,krzysztof-wlodarczyk-szczerze-o-swojej-probie-samobojczej,mid,1678135,cid,4052,klip.html?ticaid=11c04f
Piszę o tym bo jak pierwszy raz poszedłem do lekarki do mi dała antydepresant i powiedziała że nie uzaleznia więc pomyslałem OK to jak nieuzaleznia to się zgadzam na branie leku. Po 2 tygodniach przerwałem leczenie ze względu na skutki uboczne i dopadły mnie mysli samobójcze których wcześniej nie miałem (byłem najpierw u psychologa która mnie m.in. pytała czy mam mysli "S" odpowiedziałem że nie mam i pomyślałem : boże za kogo ona mnie bierze, nie jestem samobójcą , mam tylko chwilowy kryzys psychiczny...) Wielu ludzi dostało myśli samobójczych po antydepresantach, nawet zdrowi ochotnicy którzy testowali fluoksetyne w badaniach klinicznych trwających kilka tygodni, Po odstawieniu fluoksetyny (lek Prozac) częśc z tych osób dostała lęków, stanów depresyjnych a jedna osoba sie zabiła. BYli to zdrowi ludzie którzy pewnie za pieniądze testowali te leki zanim weszły na rynek.
https://www.youtube.com/watch?v=s_D76MX0VNY Przeczytaj komentarze pod tym filmem bo tam jest o samobójstwach po lekach przeciwdepresyjnych
Śmierć na Receptę Dokument Lektor PL https://www.youtube.com/watch?v=2-gnGhxTrfM
Zresztą możesz sobie poczytać forum nerwica.com jak cudownie czują się po lekach ludzie którzy je biorą i jaka to psychiatria jest świetną dziedziną medycyny.
Wciągnołeś mnie w dyskusje na zupełnie inny temat a wątek jest o Panie doktorze. POczułem się wezwany do tablicy więc musiałem Ci wyjasnić kilka kwestii.
A wracając do tematu tego całego wątku:
Wszystko jest w porządku, doktor ma prawo wykonywania zawodu lekarza a więc musiał spełnić wszelkie wymagania prawne i mieć ukończone odpowiednie szkoły czy zdać odpowiednie egzaminy przed uprawnionymi ośrodkami egzaminacyjnymi jakie musi zdać osoba by być lekarzem. Teraz z innej beczki: Słyszałem plotkę, którą nie wiem kto wypuścił (ponoć jakiś lekarz miał to powiedzieć) że Pani psychiatra Kaczmarek "jest tylko po jakimś kursie" że żadna z niej psychiatra itd. Są to oczywiście pomówienia. Pani Kaczmarek jest lekarzem chorób wewnętrznych - lekarzem rodzinnym i zrobiła dodatkowo 2 stopień specjalizacji albo dodatkową specjalizację z psychiatrii więc jest psychiatrą "pełną gębą". Są ośrodki egzaminacyjne uprawnione do egzaminowania i każdy przyszły lekarz zdaje takie egzaminy i musi też mieć jakaś praktyke w szpitalu itd. Więc i inni lekarze też bywają na językach ludzi, lekarze którzy nie robią karier politycznych i nie maja oponentów politycznych.
Lekarze też ludzie i popełniają błędy w sztuce lekarskiej. Ale za swoje pomyłki trzeba choćby przeprosić potem bo tego wymaga kultura:) Tu ważna rola lekarza rodzinnego żeby zbyt pochopnie nie odsyłał "trudnego" pacjenta do psychiatry no i samych psychiatrów żeby stawiali trafne diagnozy i umieli rozróżnić jednostki chorobowe dające podobne objawy. Pewna lekarz psychiatra, u której wylądowała moja sąsiadka z bloku, leczyła tą sąsiadką na coś (zaburzenia nastroju jakieś jak mniemam bo nie znam szczegółów), leczenie psychiatryczne nie skutkowało, pacjentka nadal miała zmienne nastroje itp. i została skierowana przez lekarza psychiatrę do Morawicy. Na oddziale w szpitalu w Morawicy zrobiono kobitce badania tarczycy i się okazało że ma nadczynność tarczycy a w związku z tym leczenie psychiatryczne było pomyłką. W takich przypadkach nalezy leczyć się u endokrynologa. Z koleji niedoczynność tarczycy może dawać objawy podobne do depresji. Tyle że pacjent nie potrzebuje skierowania do lekarza psychiatry a więc może iśc do psychiatry pomijając wizytę u lekarza rodzinnego.
Niedawno też czytałem jak leczono kobitkę 2 lata na tachykardię - czyli u kardiologa się leczyła przyjmując betablokery które nieskutkowały ale to nie w Ostrowcu. Dopiero pewien admin z pewnego forum internetowego który interesuje się medycyną doradził aby zrobić kilka podstawowych badań krwi: wyszła przekroczona podwyższona norma potasu we krwi i wszystkie wyniki penelu nerkowego nieprawidłowe... się okazało że kobitka miała chore nerki które nie radziły sobie z wydalaniem potasu, a od nadmiaru potasu miała tachykardię (nawet próbowano jej dawać psychotropy na uspokojenie bo być moze z nerwów serce jej tak szybko bije - kobieta zaprzeczała że cokolwiek dolega jej psychicznie a i hydroksyzyna na uspokojenie tez nie pomogla - miala cały czas puls 150) , po 2 latach dopiero wdrożono odpowiednie leczenie, czyli dializy i leczenie u nefrologa.
W każdym razie doktor mnie oszukał i wpędził we frustacje.... było to kilka lat temu.... uzależnił od leków, jak chcialem je odstawić to dostawałem lęków a potem wylądowałem na kardiologi na R-ce z zaburzeniami rytmu serca - zrobiło mi się to jak próbowałem te leki odstawić, bralem co drugi dzień i zrobiłem się strasznie napięty nerwowo i dostałem zaburzeń rytmu serca. Nie powiedział jak odstawia się te leki , złapał mnie w pułapkę zależności lekówej i myślał że będę mu latami kase przynosił za prywatne wizyty. potem kanalia wmawiała mi jakaś schizofrenie bezobjawową a następnie się mnie pytał na co właściwie się u niego lecze bo on nie wie co wpisać w skierowaniu do szpitala. No to nie ma dokkumentacji medycznej? To on nie wie na co mnie leczył, jak zapomniał to mógł spojrzeć w dokumentacje medyczną. nie prowadził jej ten lekarz? A moze wpisał tam jakieś bzdury i potem już sam nie wiedział. Wpisał inną chorobę by kręcić wałki na drogich refundowanych lekach. Zresztą nie tylko ze mną tak postapił bo spotkałem na tym forum dziewczynę której też po pewnym czasie zaczoł wmawiać urojona przez siebie schizofrenie. Więć dla mnie to jest kanalia a nie człowiek o dobrym sercu. Zbieram się i zbieram żeby odebrać z jego przychodni dokumentacje medyczną ale pewnie została zgubiona albo na nowo napisana żeby zatrzeć ślady swojej nieuczciwości i łamania prawa. Mało to takich przypadków że lekarze wypisują drogie refundowane leki na pacjentów którzy nie mają chorób na które wypisywane są leki i wzbogacają się biorąc refundację od NFZ działają w porozumieniu z aptekami.
Niebezpieczne związki, czyli jak firmy farmaceutyczne prosto korumpują lekarzy