To powiedz gosciu ile pozyla ta twoja matka w tym hospicjum bo ja mysle ze tydzien to max.Powinienes dac 5000 zl jak chciales sie jej pozbyc to by krocej trwalo
Zgadzam sie ze wszystkimi negatywami co do jednego nie chce juz o tym pisac.Kilka lat wstecz przywiozlem tam ojca - mial raka nic juz nie mozna bylo zrobic,bardzo cierpial,oczywiscie zrobilem to za namowa pani doktor.Tak mialo tu mu byc dobrze...Ojciec sam weszedl do srodka i przywital sie ze wszystkimi.Nastepnego dnia juz lezal na pol przytomny w pampersie a oczy mial za mglone.Chociaz mam kilkadziesiat kilometrow do tego okropnego miejsca to jezdzilem tam dwa razy dziennie i widzialem jak szybko ojciec z dnia na dzien umiera.A jego ostatnie slowa jakie wypowiedzial - [ zabierz mnie do domu do mojego domu ] ale bylo juz na to zapozno.Do dzis nie moge sobie tego wybaczyc.Bo chyba kazdy chcialby odejsc z tego swiata we wlasnym domu.NIE ODDAJCIE TU NAJGORSZYCH WROGOW , NIE MOWIAC O WLASNYCH BLISKICH. Bo gdy urodzilismy sie My to Nas nie wyrzucili , nie oddali do domu dziecka.
Gościu kkkkkkk to, o czym piszesz to nie wina hospicjum tylko tej strasznej choroby. Tak właśnie wygląda umieranie na raka i wie to każdy, kto miał styczność z tą straszną chorobą.
9:03 różnie to bywa. Zajmowałam się babcią, która umierała na raka, ale we własnym domu i zmarła bardzo nagle, a ważyła niewiele ponad 30kg. Normalnie rozmawiałyśmy wieczorem, zjadła cokolwiek a rano gdy wstałam już nie żyła. Cierpiała bardzo i dlatego mam jakąś wrażliwość i chorego psa nie zostawiłabym bez opieki a opiekę może dać tylko rodzina, ktoś kto kocha.
Eulalio, ja też zajmowałam się babcią w domu i wiem jak to wygląda. Jednak problem jest inny. Ktoś najpierw oddaje bliską osobę do hospicjum a potem ma pretensje. Pytam się o co? Umieranie na raka w większości wypadków wygląda podobnie, nie ważnie w domu, czy w hospicjum. Oczywiście najlepiej dla chorego jest być w domu ale niestety nie zawsze to jest możliwe. W hospicjum w Kałkowie jest naprawdę bardzo dobra opieka. Nie zmienia to jednak faktu że jest to hospicjum a nie szpital czy sanatorium, tam się po prostu umiera. Jak widać, nie do wszystkich ten fakt dociera.
Zgadzam sie z toba co do choroby,ale wiem jak wygladal ojciec w domu a co zrobili z niego w ciagu dwuch dni tam. Wiem jaki niemily jest personel i wszystko jest w wielkiej tajemnicy bo kilka razy tam bylem i mam nadzieje ze moja noga tam wiecej nie stanie.
Uwierz mi, że w domu byłoby z Twoim ojcem to samo. Jak nie po dwóch to trzech czy czterech dniach. Taka specyfika tej choroby, zwłaszcza w ostatnim jej stadium. Oczywiście proces mógł przyspieszyć na skutek stresu spowodowanego umieszczeniem w hospicjum (chory zdaje sobie sprawę po co tam idzie) jednak było to nieuniknione. Oczywiście życzę Ci abyś nie musiał więcej odwiedzać tego miejsca, nie zgadzam się jednak z Twoim stwierdzeniem co do personelu.
Ja tam kilkanascie godzin spedzilem i wiem cos na ten temat,szkoda tylko ze tak niewielu ludzi wypowiada sie na ten temat.
23:06 dokładnie, ale dziś ludzie nie majaserca, a inni robią biznes na ludziach. Tak, te wszystkie hospicja to biznes. Czy nie lepiej opłacić opiekunkę na czas, gdy jesteśmy w pracy? Mam rodziców, którzy naprawdę mieli i maja mnie gdzieś, zmarnowali mi dzieciństwo, wiecznie byłam przeganiana, spałam po ludziach a dziś nie oddałabym żadnego z nich do najlepszego hospicjum. Miejcie trochę serca szczególnie, gdy rodzice dali wam miłość i ciepły dom. Nie oddajcie ich jak starych gratów byle gdzie.
Przychylam się w pełni do Twojego Eulalia wpisu.
Z naszych marzeń o wolnym rynku i zdrowej konkurencji zostały tylko marzenia. Rzeczywistość jest bardziej brutalna niż ta w PRL-u. Wystarczy obejrzeć programy o wszelkich ośrodkach "pomocy" ludziom starym. Jeśli 30 osób myje się jedną gąbką i jedną szczoteczką do zębów, a do jedzenia podaje się przemielone z poprzednich dań resztki to ludzi, którzy prowadzą te ośrodki można nazwać tylko hienami.
To są firmy nastawione wyłącznie na zarabianie kosztem właściwej opieki. Budynki z zewnątrz budzą zaufanie, bo tak ma być. To co dzieje się wewnątrz uwłacza ludzkiej godności. Nie wspomnę o częstym ograbianiu ludzi z dorobku całego życia ( w jaki sposób, często przypomina to działania mafijne. Dodatkowym ułatwieniem dla tego procederu jest fakt, że Ci pokrzywdzeniu ze względu na choroby związane z wiekiem nie potrafią się pożalić, albo ich zeznania są częto bagatelizowane przez najbliższych jako mało wiarygodne.
Przykre jest to, że często ośrodki prowadzone przez osoby związane z kościołem wcale nie traktuje lepiej swoich pensjonariuszy.
Starajmy się więć, na ile to możliwe nie skazywać swoich bliskich przed śmiercią na taki los, bo sumienie - o ile go jeszcze mamy- nie da nam potem spokoju.
p.s. Mój wpis nie ma związku - dla jasności - z hospicjum z tytułu wątku, bo nie znam tam sytuacji.
Ta pani robi biznes
Są przecież hospicja domowe i to w ramach NFZ.
Hospicja domowe nie rozwiążą opieki nad chorym.O ile mi wiadomo to pomoc dorażna na kilka minut 2x w tygodniu.
Co w takim razie z osobami samotnymi, chorującymi onkologicznie w końcowym etapie choroby, które nie mają rodzin i mają groszowe dochody? Takie osoby same o siebie nie zadbają, nie będzie ich stać na opłacenie opiekunki, która by dostatecznie o nich zadbała, nie wspominając już o kupowaniu leków i standardowych wydatków 'na życie'. Za skorzystanie z domu pomocy społecznej trzeba zapłacić duże pieniądze, hospicja zazwyczaj mają umowy z NFZ, więc pacjent nie ponosi żadnych kosztów. Są sytuacje w których to jest najlepsze wyjście. Łatwo jest generalizować i piętnować, a to są naprawdę trudne decyzje.
narazie takich ludzi z niskimi dochodami i nie majacych rodzin dofinansowuje NFZ.
Mysza zgadzam się z tobą. Jest to trudna decyzja i ja nikogo bym nie krytykowala za oddanie bliskiej osoby do hospicjum. Myślę że nikt lekką ręką tego nie robi. Są to na pewno w większości sytuacje bez wyjścia.Co ma zrobić często 50-60 paroletnia osoba z bardzo chorym rodzicem. Myślę że dokąd się da bierze zwolnienie urlop a co potem? Zwolnić się z pracy? To nie czasy że jak nie tu to tam bedziesz pracowac. Ktos napisal ze nas w dziecinstwie rodzice nie zostawili. Jak nie na czas pracy żłobki, przedszkola. Z bardzo chora osoba nie da się tak. Jednak można odwiedzać i trzeba to robić bardzo często. Moja kuzynka przez 8 miesięcy co drugi dzień była u ojca. SOBOTA i niedziela każda. Nie miała możliwości w domu sie nim zajac. Wymagał całodobowej opieki.
W hospicjum w godowie mialam bardzo chora mame. Opiekowalam sie nia jak moglam przez 11 lat alzheimera. W ostatjim etapie juz nie dalam rady i z ciezkim sercem oddalam ja do hospicju. Jezdzilam tam dzien w dzien przez 5 miesiecy. Czasem bylam dwa razy dziennie. Widzialam ludzi tam pracujacych. Jestescie bardzo nieuczciwi gdy krytykujecie ich prace. Oni wykonuja swija robote tak jak potrzeba. Widzialam to. Najlepiej wszystkich i wszystko krytykowac. Ja pracuje w placowce dla dzieci. Naszym klientom tez sie ciagle cos nie podoba. Pozdrawiam dr raban.