W Warszawie ludzie po prostu więcej zarabiają gościu 08:18 i tyle w tym temacie. Z pustego i Salomon nie naleje. Nikt w Ostrowcu nie zapłaci niani więcej niż sam zarabia, czy tak trudno to zrozumieć ? Wołać można dużo a czy się to dostanie to już inna sprawa.
Znowu zwrot "W Ostrowcu..."
No przecież o to chodzi. Godzisz się pracować za minimalną krajową i chcesz, by inni też więcej przypadkiem nie zarobili, bo jak to?? To, że chciałeś pracować za takie pieniądze, to tylko Twój problem. Wątpię, czy w którymkolwiek sklepie będzie sprzedawcę obchodziło, ile Ty zarabiasz. Raczej na tej podstawie nie sprzeda Ci telewizora 100 cali 4k za pięćset złotych. Nawet, jeśli będziesz argumentował, że "Tu jest przecież Ostrowiec, tu ludzie mało zarabiają".
Pewnie odpowiedź by była jedna - "nie stać Cię, to nie kupuj, po co tracisz swój i sprzedawcy czas. po co marzysz o rzeczach poza Twoim zasięgiem."
Ale może się znajdzie gdzieś sprzedawca taki sam, jak Ty i powie, że ok, że w domu tych pięciuset nie wysiedzi.
No dokładnie RealityJoe. Ludzie sobie wmawiają że w domu 500 czy 1000 nie wysiedzą i lecą rąbać za 5 zł/h, a potem chodzą i narzekają że komuś muszą płacić dużo, a ich nie stać i mają pretensje do całego świata że ktoś ma czelność od nich wołać np. 50 zł za godzinę pracy w łazience przy kranie.
Tu jest sytuacja taka sama panie RealityJoe. Nie dam więcej bo mnie nie stać i już. Jeśli Ci nie pasuje przyjdzie inna niania i będzie pracować bo sobie dorobi np do emerytury. Tak to właśnie działa. To co piszesz to utopia. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał pracować za mniej.
Bo - jak to juz ktos dobrze wspomnial - ostrowiec to miasto malo ambitnych ale za to bardzo pracowitych ludzi. Sa gotowi pracowac za byle jakie pieniadze i wmawiac sobie ze tak trzeba i ze super ze w ogole cokolwiek zarabiaja.
Bez ambicji i honoru, ale za to bardzo pracowitych - tak to szlo.
O, to mam rozwiązanie na wiele problemów, Gość z 20:57 bardzo sprytnie mnie na to naprowadził.
Otóż idąc tym tokiem rozumowania, to może przeprowadzę się na Kozią Wólkę, czy Czarną Glinę. Tam sobie będę żył jak król za minimalną pensję. Znajdę ludzi do rąbania drzewa za 70 gr na godzinę, Za prąd, gaz zapłacę grosze, bo to przecież mała wioska, w której rynek pracy nie istnieje. Gość z 20:57 przyjedzie mi samochód umyć, dam mu dwa złote.
Nie mądruj się tak, bo twoje wywody nijak się mają do pracy niani. Wiadomo, że nianie zatrudniają osoby prywatne a nie przedsiębiorcy, w związku z czym, zapłacą jej tyle, na ile ich stać, a niania albo się zgodzi pracować za takie czy inne stawki albo nie i będzie siedziała w domu i czekała na lepsze propozycje- jej wybór. Tutaj stawki dyktuja prawa rynku czyli podazy i popytu. Ludzie nie zapłacą niani więcej nuz ami zarabiają, a niania ma wybor czy pracować w O-cu za nizsze stawki czy szukac pracy gdzie indziej w Koziej wolce czy Warszawie, zawsze może się też przekwslifikowac. Wiadomo, że pewne grupy zawodowe nie zarabiają kokosow.
Masz rację, nie każdego stać. Ale przestańcie wmawiać ludziom, że tak trzeba. Że jest, jak jest i tego się nie zmieni.
Zatrudniając kogokolwiek stajesz się automatycznie pracodawcą i jako taki powinieneś się przynajmniej do przepisów stosować, nie wspominając o logicznym podejściu.
Wiele można zmienić, jeśli się tylko chce. Nawet podejście ostrowieckich pracodawców.
P.s. samochodu ci nie przyjadę umyc, bo nie swiadcze takich uslug i proponuje poczytać ci cos na temat gospodarki wolnorynkowej , praw rynku itp. zanim upublicznisz swoje wywody. Mozesz zatrudniac nianue za ile chcesx, nawet i za 50 zl jak uważasz , że cie na to stac
Prawa rynku są proste i przejrzyste - każdy towar jest wart tyle, ile ktoś jest w stanie za niego zapłacić. To samo się tyczy pracy - praca jest warta tyle, za ile ktoś zgodzi się ją wykonać. Nie zmieni tego fakt, że potencjalny pracodawca sam marnie zarabia, natomiast może mieć wpływ to, co praktykuje wielu, mianowicie wmawianie ludziom, że jest, jak jest. Kłamstwo powtarzane odpowiednią ilość razy staje się prawdą.
Ja nie upubliczniam swoich wywodów, ja staram się rozruszać szare komórki zwykłych pracowników, którym do bólu były wmawiana fałszywe tezy. Nie staram się na siłę zmienić niczyjego podejścia, daję wybór, możliwości i pozwalam, by większość z tych, którzy czytają zastanowiła się nad faktycznym stanem rynku pracy w tym regionie.
NIE JEST PRAWDĄ, że na wasze miejsce jest wielu chętnych. Dowodem jest fakt, że wiele firm, dla przykładu Arkadia, wciąż szuka pracownika. NIE JEST PRAWDĄ, że większości się nie chce pracować, chcą pracować, ale też chcą za to godziwą zapłatę i traktowanie jak pracownika, nie niewolnika. NIE JEST PRAWDĄ, że pracodawca może zwolnić bez powodu - sądy pracy rozpatrzą każdy wniosek i dowód w postaci nagrania rozmowy. PIP też nie jest ponad prawem i wystarczy rozdmuchać sprawę, teraz w dobie internetu nie ma z tym problemu, znajdzie się dziennikarz, który wysłucha historii i ją opublikuje.
P.S.
Pisanie "Ci" z małej litery nie świadczy o mnie, tylko o Tobie 12:12. To samo tyczy się kropki na końcu zdania, przecinków we właściwych miejscach i polskich znaków.
Ludziom przez lata wciska się kit - czy to w Ostrowcu czy innych miastach w kraju - albo wciskało. Pracodawcy wmawiali ludziom że na ich miejsce 10 czeka pod bramą i jak nie pasuje to won. Wmawiali im że jest jak jest i muszą mało zarabiać. Wmawiają że lepsza 100 w ręce niż nic. I to nie tylko pracodawcy tak wmawiają, ale ludziom w okół - jeden drugiemu wmawia że ma trzymać głowę nisko i nie wymagać, brać do co dają i żeby się cieszył że cokolwiek robi i są pieniądze. I tak przez lata, metoda zastraszania jednych ludzi przez innych i słabsze jednostki temu się poddają albo zwyczajnie taką mamy postkomunistyczną mentalność zginamy się w pół przed każdym. Tych którzy się stawiają przed niskimi płacami i wyzyskiem nazywa się nieudacznikami, niezaradnymi, darmozjadami którzy nie potrafią się odnaleźć na rynku pracy - wystarczy poczytać tutaj na forum.
Jak ktoś się nie ma do czego przyczepic, to sie czepia pisowni, znam i stosuję zsady ortografii, literowki robie dlatego, że pisze szybko i z komorki. Ale przyznam, ze "ci" z malej litrry napisalam z premedytacja.
Nie czepiam się pisowni bo nie mam argumentów, dlatego właśnie dopisałem to w post scriptum.
A w związku tym "Ci", to fakt ten tylko potwierdza, że jesteś pracodawcą i pokazuje jak widzisz potencjalnych pracowników.
Ale mniejsza z tym, ważne, że wielu zrozumiało sens mojego posta.
Dokładnie tak. Ludzie chodzą do pracy w markecie za 1120PLN (w 2016) na 3/4 etatu bo ktoś im powiedział, że w Ostrowcu jest taki rynek pracy, że lepsze to 1120 niż nic... Znajomy się skarżył, że pracuje 8 rok jako spawacz w jednej z firm (chyba skandynawska jakaś) i zarabia 1500 (stan na 2014)! Na początek dawali chyba minimalną stawkę - nie sprawdzałem - tak mówił. Skarżył się, że rynek psują np. rolnicy, którzy w sezonie pracują na siebie na polu a w sezonie "martwym" zatrudniają się na umowy zlecenia właśnie w takich firmach za stawki minimalne - bo lepsze 1000 w kieszeni niż siedzenie w domu. Ile w tym prawdy - nie wiem?? Ja osobiście do pracy za minimalną nie pójdę i koniec. Nawet gdybym miał tynk jeść to dla samej zasady nie będę niewolnikiem! Ktoś kiedyś pięknie powiedział: "lepiej umrzeć stojąc niż żyć na kolanach".
Nic Ci to nie zmieni. Ty nie pójdziesz robić za minimalną, a na twoje miejsce będzie 10 następnych.
Jak to nie?? Po prostu nie dam sobą pomiatać i nie będę pracować na buca w samochodzie z 150000 ;) Bo granice jakieś są. Rozumiem, że jeden jest bogaty a drugi nie ale nie róbmy przepaści finansowych w postaci Panów i biedoty. Dla mnie moja postawa wiele zmienia. Zaczynam od siebie i szanuję siebie, swoją wiedzę i mój czas! Nie mam zamiaru tracić tego za marne grosze. Wolę dopilnować swoje dzieci w domu. Kiedyś mam nadzieję, że mi za to podziękują - przynajmniej będą miały dobre wspomnienia z dzieciństwa i sentyment do domu rodzinnego. Nie mam zamiaru im tego zabierać za minimalną krajową... Rozumiesz?? To mój czas i moje życie - nikt mi tego nie zwróci a kasa jaką oferują za to jest po prostu śmieszna. Tych 10 następnych niech idzie i się sprzedaje... Ciekawe jak długo. Już idzie nowe pokolenie, które powoli dostrzega tą patologię i ma nieco wyższe wymagania finansowe. Oni nie znali komuny. Nauczyli się konsumpcji a jak wiesz bez kasy jej nie zaznają :)