Z dniem 27 czerwca 2023 roku weszły w życie (ogłoszono w Dzienniku Ustaw) zmiany w ustawie o służbie cywilnej, wprowadzające lustrację nawet 40 tysięcy urzędników państwowych.
Przepisy te przewidują, że procesowi lustracji zostaną poddani wszyscy polscy urzędnicy urodzeni przed 1 sierpnia 1972 roku. Przełożeni urzędników mają tylko 7 dni na przekazanie do Instytutu Pamięci Narodowej list wszystkich pracowników, urodzonych przed 1 sierpnia 1972 roku.
Jeśli w aktach odnajdzie dowody na współpracę danego urzędnika ze służbami PRL, taką osobę obejmie zakaz zatrudniania w administracji, przez co dotychczasową pracę straci natychmiast. Jednocześnie mający 51 i więcej lat urzędnicy mają obowiązek złożenia oświadczeń lustracyjnych w ciągu 30 dni, czyli do 27 lipca. Jeżeli ich nie złożą, ich stosunek pracy wygaśnie w ciągu 15 dni. Podobnie będzie w sytuacji, gdyby przyznali się do współpracy ze służbami PRL.
Trochę nie w porę. Komunizm skończył się 34 lata temu, ktoś kto dzisiaj idzie na emeryturę miał wtedy 26-31 lat, więc to był narybek, który musiał sam zapracować na stanowisko albo był pod parasolem SB-ckiej albo innej partyjnej starszyzny, która obecnie jest na jemeryturce (obciętej przez PiS - hahaha) albo karmi gołąbki z ręki gdzieś w ogrodach Edenu.
Lepiej późno niż wcale.
To jest grzech zaniechania. Gdyby po 89 roku odsunąć od władzy wszystkich czerwonych zdrajców, dziś żadna komisja nie byłaby potrzebna. Lepiej późno niż wcale.
Oczywiście, że tak, ale wtedy okrągłostołowa klika, a kto w niej był łatwo sprawdzić nie uwłaszczyłaby się na majątku Polaków.
Nie powstałyby wielkie firmy handlowe, transportowe, turystyczne itd.
Żeby się tylko niektórzy dzisiejsi piewcy hymnów na cześć PiSu nie zdziwili, jakie mają plamy na honorach swojej rodziny.
No bo kto w Polsce otworzył wielką firmę nie będąc umoczonym w WSI.
Albo nie będąc ambasadorem w Moskwie:)
Dowiemy się ile takich jest z PIS u?
Super
Wtedy to było po prostu niemożliwe. 12:34.
"Jarosław Kaczyński studia ukończył w 1971 r. W książce „O dwóch takich... Alfabet braci Kaczyńskich” przyznaje, że dzięki protekcji męża przyjaciółki mamy (posła ZSL i wiceministra oświaty) został asystentem w resortowym Instytucie Polityki Naukowej i Szkolnictwa Wyższego. Wspomina, że przyjęto go tam źle i namawiano, by wstąpił choćby do ZSL. Nie bardzo wiadomo, czym tam się zajmował. – W 1975 r. rodziłam córkę, ale chodziłam na wszystkie instytutowe zebrania i nie pamiętam, abym zetknęła się tam z panem premierem. Do dziś nie wiedziałam, że był moim kolegą z pracy – mówi mocno tym zaskoczona Izabela Jaruga-Nowacka, posłanka SLD."
Bałtowskie klimaty:)
Rychło w czas…
12:51; plamę można usunąć, ale całej skóry się nie zedrze jak z postkomuny:)
Ale tu chodzi nie o rodziny a o konkretnych ludzi pracujących w instytucjach państwowych czy samorządowych, którzy mają teczkę TW.
Było o Jarku Kaczyńskim a teraz proponuję o Radku Sikorskim. Jak to się stało, że w tamtych czasach mógł jako 18 latek wyjechać do Londynu żeby "szlifować angielski" Mnie wtedy do ZSRR nie chcieli pozwolić wjechać.
Pewnie z tego samego powodu, dla którego starszy Kaczyński mógł w PRL podróżować po świecie, kiedy inni nawet paszportu nie dostali.
Tak czy siak tylko niektórzy boją się komisji.