Ja siedzialam w domu rok, dziecko zapislam do zlobka, bardzo dobra decyzja, a to ze choruje, wiadomo, pierwszy miesiac pobytu w zlobku, to czeste infekcje, ale to przechodzi, dzieci sie uodporniają.
Przeciez w depresje mozna popasc siedzac caly czas z dzieckiem w domu, gotowac obiadki i sknerac.
Nieroba ? a to co twoim zdaniem robi w domu to się nie liczy? W domu też jest praca tyle że nie płatna. Gotowanie, sprzątanie, pranie zajmowanie się dziećmi i nie trwa 8 godzin tylko cały boży dzień.
współczuje twojej babie że ma takiego chłopa!to znaczy że ty byś się dzieckiem zajął???
siedziałam 9 lat w domu z dziecmi , babcie tylko dogadywały, że nic nie robię ale dziećmi zająć się nie chciały. Rozpoczęłam własną działalność też im się nie podobało bo młodsze poszły do przedszkola. Było ciężko ale jakoś dałam radę, najstarszy syn jest juz na studiach. Mąż pracował w Warszawie w domu był raz na 2 tygodnie. Myślałam czasem,że oszaleję.
Siedze 2 rok w domu,dziecko chodzi do złobka odkad skonczylo 18 miesiecy,miedzyczasie szukam pracy czyli jakies juz pol roku.Wcale nie jest latwo znalezc prace. Wiadomo dziecko w zlobku czesto choruje wiec trzeba znow siedziec w domu, a co by sie pochodzilo za pracaa nawet po byla nawet samemu w domu. Takie siedzenie w domu jest troche dobijajace mozna nawet zdziczec:D
Ja siedzialam ok 3 i pol roku ale w miedzy czasie pracowalam na 1/4 etatu i nie zaluje. Jak syn skonczyl 5 lat wrocilam na caly etat ale wtedy bylo duzo latwiej z praca.
10 miesiec, zlobek powrot do pracy, dziecko troche chorowalo, bralo sie urlop, wymienialo sie z mezem , na zmiane urlop, ostatecznie chorobowe..brak babci jest strasznie uciazliwy.
4 miesiące, ale zaczęłam od 1,2 etatu
ja siedziałam 3 lata dopóki mały do przedszkola poszedł
pół roku. poźniej pracowałam po 4-5 godz. dziennie przez 5 lat.
Z pierwszym dzieckiem 6 lat, póki nie poszło do przedszkola (mogłam sobie na to pozwolić, nie musiałam pracować) z drugim dzieckiem niestety już nie i gdy miało pół roczku musiałam wrócic do pracy :(
Ciesz się,że miałaś gdzie wrócić!
Kobiety jak najszybciej do pracy bo po dluzszym okresie siedzenia w domu odkreca sie cos w glowce i po podieciu pracy nagle sa dostrzegane wszystkie wady meza i zaczynaja sie klopoty co czesto prowadzi do rozwodu
w ogóle nie byłam w domu
Mój Maluszek ma właśnie skończone 12 miesięcy i gdy tylko powiedziałam, że chciałabym pójść do pracy, bo chciałabym w końcu oderwać się od tej domowej rutyny i chociaż pracować na pół etatu to domownicy stwierdzili, że byłabym wyrodną matką, gdybym takie maleństwo zostawiła i poszła do pracy. A ja ciągle siedzę w domu sama z dzieckiem, nigdzie nie wychodzimy, zero czasu dla siebie, już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio mogłam spokojnie obejrzeć coś w tv, albo (może to głupie) pomalować sobie paznokcie. Chyba powoli zaczynam popadać w depresje, mówię o tym Mężowi, ale On to lekceważy. Przepraszam, że zmieniłam temat, ale czy miał ktoś podobne doświadczenia jak i ja?
Wróć do pracy bo zwariujesz i nikogo to nie będzie interesować.
Jacy domownicy stwierdzili że jesteś wyrodną matką? Mąż? Ja po pół roku chciałam już wrócić do pracy, tylko mi wygasła umowa z dniem porodu, szukałam pracy prawie 3 lata i wiem co czujesz. Tylko, ze ja miałam wsparcie w mężu, nie wyobrażam sobie innej sytuacji. Mąż pracuje? jesli tak to jest wyrodnym ojcem, jak on może zostawiac takie maleństwo.
wlasnie , zostaw go na weekend samego z dzidziusiem to poczuje co czujesz.z doswiadczenia wiem im mniej masz czasu , bo np pracujesz to i w domu jest wiecej zrobione, i ty bardziej zadbana-niby wbrew logice ale jednak bardziej sie organizujemy.kobitki siedzace w domu (tez siedzialam 6 miesiecy)bardziej sa wyluzowane na wszystko maja czaaaaas powolusiu.nastepuje zmiana piorytetow, najwazniejsze w zyciu staje sie obranie marchewki, kupionej tylko u tej pani co ma zawsze swieza id .i idzie powoli zglupiec.