Osoba bezdomna, ale też alkoholik. Jak można pomóc? Wiem tylko że bezdomna i alkoholik.
To nie wchodzi w grę. Wiem że noclegownie odpadają bo alkohol. Sam nie da rady z tego wyjść. Jest w ogóle jakaś pomoc jeśli ktoś chce przestać pić?
Często tak właśnie trzeba żeby życie uratować, ale to droga do nikąd.
Cudownego sposobu nie ma. Trzeba indywidualnie, mieć warunki i pomysł. Tu recepty nikt nie da. Są odpowiednie służby i ludzie, jeśli nie potrafią, to Ty jako ,, matka Teresa ", mimo chęci też nie.
Sama nic nie zrobisz. Musi sam chciec i zrozumiec. Stracisz tylko pieniadze czas i nerwy a on bedzie dalej tkwil w bagnie. Ewentulanie spytaj w gminnej komisji rozwiazywania problemow alkoholowych.
Niby chce. Nie znam go za dobrze. Ale ta bezdomność. Nie mam pieniędzy ale mam czas i chęci żeby pomóc. Tylko nie wiem jak.
Nic nie zrobisz. Jeśli ten bezdomny człowiek chciałby zmienić swoje życie, to już dawno by to zrobił, bo w końcu nie jest dzieckiem. Dla wielu ludzi bezdomność, to sposób na bezproblemowe życie, uniknięcie konsekwencji czynów z przeszłości i ich osobisty wybór. Oni chętnie przyjmują pomoc, bo dlaczego by nie, jeśli ktoś nalega, ale nie licz na wdzięczność. Wiem, co piszę, bo zajmowałem się problemem bezdomności zawodowo.
Nie liczę na żadną wdzięczność. Po prostu po ludzku mi szkoda człowieka. Nie jednego, ale akurat ten mówi że chciałby przestać pić. Może naiwność mam wrodzoną ale wierzę że mówi szczerze.
Jeśli wszyscy będziemy mieli taki stosunek do innych to nigdy na świecie nie będzie lepiej.
Szpital może by pomógł, ale gdzieś z niego musi wyjść. Znów trafi na ulicę. A przychodnia to akurat żaden pomysł i żadna pomoc nawet dla tych, którzy mają dom.
Trzeźwy może spać w noclegowni, wiec po szpitalu może tam wyjść.
Zaproponuj coś lepszego.
Dobrze byłoby gdyby jeszcze ktoś chciał zatrudnić alkoholika.
Wątki o podobnej treści pojawiają się na forum nie pierwszy raz i wałkowano już ten temat na wszystkie możliwe sposoby. Jeśli ktoś jest alkoholikiem, to bezdomność prawdopodobnie jest tego wynikiem. Nikt nie jest w stanie skutecznie pomóc alkoholikowi, jeśli on sam nie chce rzucić picia, bo po prostu "lubi pić"- wiele razy słyszałem taki tekst. Znam przypadki oczarowań kobiet ciężkim losem bezdomnego, które wierzyły, że go zmienią. Nigdy się nie udało. Znam też przypadek, kiedy jedna z kobiet porzuciła rodzinę i poszła w świat z bezdomnym, aby być bliskie niego i jak on być obywatelką świata. Nie wiem, czy oboje dzisiaj jeszcze żyją, ale miałem sygnały kilka lat temu, że "rezydują" na ulicach stolicy. Każdy człowiek ma wolna wolę i jeśli sam nie chce wyjść z bagna, to nikt i nic nie jest w stanie tego zmienić. Każdy też jest kowalem swojego losu i ponosi konsekwencje swoich życiowych decyzji. Mówienie, że nie powinniśmy być obojętni, akurat w przypadku wszelkich uzależnień jest bezzasadne, bo nieobojętni powinni być najpierw sami uzależnieni i zadbać o swoje dobro. Na siłę nikt ich nie zmusi do zmiany stylu życia i nawet wielkie uczucia i oczarowania nie pomogą.
Wiem że różnie to bywa, jednak w alkoholizmie to raczej już nie jest picie "bo się lubi", na początku to tak słodko może wyglądać. Później już nie ma życia jeśli nikt nie wyciągnie pomocnej dłoni. Można pomóc doraźnie kupując alkohol ale dobrze byłoby pomóc zmienić czyjeś życie.