Ale do niczego dobrego to nie prowadzi skoro teraz jest paskudnie to co będzie np. za 10 lat?
Rodzice mi opowiadali, że kiedyś były takie czasy, że "zmuszali" ludzi do pracy a teraz? A teraz jest na odwrót ludzie chcą-pracy brak. My młodzi nie mamy perspektyw, zobaczcie ile osób wyjechało już z Ostrowca? Nasze miasto jest ładne tylko się nie rozwija jeśli chodzi o rynek pracy-nie chcę stąd wyjeżdżać ale jeśli nie znajdę pracy to będę zmuszana
Z pewnością ludzie 30 lat temu mieli więcej czasu dla siebie i spedzali ten czas bardziej beztrosko. Kino, jakiś wystepy czy kawiarnia były na każdą kieszeń, wiele rzeczy(imprez) było darmowych lub za symboliczną opłatą.
Ale czy ci ludzie 30 -lat temu byli lepsi? Chyba nie, po prostu jak śpiewa Andrzej Sikorowski:"to nie tesknota za komuną ale za młodością" Jak człowiek jest nastolatkiem to świat wydaje się bardziej beztroski a przez to przyjemny.
Owszem wspólny wróg nas, Polaków najbardziej jednoczy ale czy można na tym coś zbudować???
A dobro na pewno i naprawdę wraca!
A czynisz dobro i pomagasz innym interesownie, czy nie? Bo, jeżeli najpierw się zastanawiasz, czy aby "dobro" wróci, to według mnie to jest interesowność. Czyli wymiana: przysługa za przysługę, albo jak kto woli "ja tobie a ty mnie". Dobro jako takie polega raczej na tym, że pomagasz innym nie licząc na rewanż.
14 38
Nie chodzi o przysługę za przysługę, ale chodzi że za dobro ludzie odpłacają zwykłą olewką, to już nawet na zwykłe dziękuje człowiek nie zasługuje, nie chodzi mi o to że dla kogoś coś robie a potem czekam na flaszke wódki czy kilo cukru.
Najpiekniej jest pomagać nie licząc na nic, z samej radości pomagania.
no tak, aleczasem upatrujemy korzyśc w swoim postępowaniu... a moze nie powinniśmy. najszlachetniejsze są właśnie dobre uczynki bezinteresowne. jak to mówią , nie sztuką jest nieogladać Tv na bezludnej wyspie. tak samo i tu, jeżeli zrobię komuś powiedzmy wysoko postawionemu przysługę, to po cichu licze że kiedyś to zaprocentuje. a zrób przysługe biednej sąsiadce co nie ma znajomosci itp.....
To nie tak.... pomagasz bezinteresownie, czasem swoim kosztem, chcesz być uczynny, pomocny a zdarza się, że ludzie potem na Tobie żerują i wykorzystują Twoją naiwność mało tego jeszcze z ich strony mogą Cię nie przyjemności spotkać
Tak też czasem jest! ale nich nas to nie zniechęca. Ja zawsze jak mogę to pomagam, nawet jak już raz sie sparzyłam na tym człowieku.
Może uważacie się za takich super dobrych, bezinteresownych, wspaniałych przyjaciół.
Tak naprawdę nie jesteście sami wstanie ocenić, czy to Wasze dobro jest tak ogromne.
Jeśli pomagacie to nie oczekujcie fanfar. To ten obdarzony Waszym dobrem oceni, na ile to jest z serca, a na ile z przebiegłości i sprytu.
Najważniejsze nie oszukujcie, bo kłamstwo wcześniej czy później zawsze wyjdzie.
Nie uważajcie się za wszechwiedzących, najmądrzejszych i najwspanialszych, bo kto by się chciał przyjaźnić z takim dobrem.
Jeśli Wasze dobro będzie z głębi serca, jeśli nie wykorzystacie powierzonych tajemnic, jeśli będziecie traktować ludzi jak siebie samych, tak jak chcielibyście Wy być odbierani, zawsze będziecie szczęśliwi i docenieni przez innych.
No brawo, właśnie o to chodzi w pomaganiu, żeby pomagający się tym nie szczycił i nie liczył na nic i żeby nie uważał że wniósł "taki ogromny wkład"