wg savoir-vivre... A mianowicie czy wchodząc do czyjegoś domu/mieszkania zdejmujemy obuwie? Zauważyłam, ze to bardzo różnie. Ostatnio na imprezie połowa zdejmowała a druga nie. No moze niedokładnie po połowie bo nie liczyłam. U nas w domu też często goście nie zdejmują, ale są i tacy, którzy nie wejdą nawet pod przymusem w butach.
Zależy od sytuacji i gości.Wyobraź sobie wujka Stefana w garniturze i na bosaka albo w kapciach.Widok żałosny.Najczęściej kwestia zdejmowania obuwia zależy od warunków pogodowych.Jak jest sucho,nie pozwalam gościom zdejmować obuwia,bo po co?
Czyli jeśli ktoś wchodzi w obuwiu na dywan to nie popełnia gafy, nawet jeśli jest w dzinsach?
Ja już nigdy, przenigdy nie pozwolę nikomu zdjąć butów. Miałam w domu kiedyś majstra, który chciał być miły i nalegał, że zdejmie obuwie. Do dziś nie wiem, jakim cudem przeżyłam jego wizytę i nawet nie pytajcie dlaczego. Dom, to nie muzeum. Jeśli jest niepogoda i pada lub leży śnieg, to wystarczy dobrze wytrzeć buty na wycieraczce przed drzwiami, a sprzątać i tak trzeba regularnie, to jaki problem?
Ok, jeśli idę jutro na parapetówkę do ludzi, których nie widziałam na oczy(znajomi narzeczonego) i idę ubrana zupełnie normalnie i w adidasach to zdjąć czy nie? Nowy dom, 2tygodnie mieszkają, pewnie błysk. Sugerować się innymi czy jak?
Jeśli jest mokro można poprosić o położenie jakieś ściereczki czy wycieraczki i dobrze wytrzeć buty, ale nie zdejmować, bo jak to wygląda? Gospodarze w trepkach, a goście, jak siroty siedzą boso? O korzystaniu z przygotowanych przez gospodarzy trepek przechodnich, nawet mi nie mówcie, bo już teraz mi niedobrze się robi.
Czyli mnie niepotrzebnie głupio było, że jedyny nie zdjąłem u znajomych butów?
A ja delikatnie sugeruję zdjęcie i proponuję kapcie, oczywiście dla osób które przychodzą na dłużej np na kawę. Nie powiem tak do listonosza itp. Każdy wchodząc w butach i najdokładniej je wycierając zawsze wniesie trochę piasku, który zostawia rysy na parkiecie. Ponadto nikt z nas nie wie gdzie i po czym wcześniej chodziła taka osoba w tych butach, a ja po domu lubię na bosaka i w kapciach lub bawić się z dziećmi na podłodze.
11:53. Listonosze przeważnie pukają dwa razy, a znam takich, co i 3 razy im się udawało:)) Takie skojarzenie z tytułem dawnego filmu.
Wolę nie chodzić tam, gdzie mi sugerują włożenie kapci, z których korzystały już tabuny innych gości brrrrrrrrrr. Wolałbym siedzieć boso.
Ja też, zresztą dziś to największy obciach proponować komuś kapce, czy sugerować zdjęcie butów. Nie przeszło by mi to przez myśl a co mówić, żebym miałą to zasugerować. Byłabym pewnie czerwona jak burak. Ja u innych zdejmuję jak idę w dresach na kawę a jak idę "elegancko" ubrana to nigdy. U mnie nakazuję wchodzić w butach, gdy ktoś się upiera zdjąć ale nie powiem, że też po generalnym remoncie żal mi przez pierwsze tygodnie było parkietu. Jednak wiem, ze nie dla parkietu żyję i obciachu sobie robić nie będę, żądając zdejmowania butów.
11:59 - A jak idziesz do fryzjera, to napewno zawsze sprawdzasz czy obcina Ci włosy czystymi nożyczkami? A u jak jesteś u lekarza, to przy badaniu lekarz zawsze zmienia stetoskop po poprzednim pacjencie? A w autobusach nie siadasz na miejscach po...
12:04 Fajnie też wygląda parkiet po wbijanych damskich szpilkach.
Ja jak idę do kogoś to zawsze zdejmuję buty i jestem boso. A w święta jak jesteśmy zaproszeni to zabieram swoje nowiutkie kapcie. Ksiądz jak chodzi też nie zdejmuje. A listonosza przyjmuję przed drzwiami nie wchodzi do domu.
Do tej pory można spotkać w mieszkaniach dywany przykryte folią.Taka polska tradycja.
Nigdy, ale to nigdy nie pozwalam moim gościom na zdejmowanie obuwia. Sama też będąc u kogokolwiek nie zdejmuję butów i nawet nie sugeruję, że chcę je zdjąć. Boso lub w kapciach, to chodzę w moim mieszkaniu. A jak do mnie goście przychodzą, to wkładam baleriny, a kapcie "idą" do szafy.