Ludzie, ale wy wszyscy narzekacie....
Dla wszystkich są studia... studia pedagogiczne też -mielibyście teraz wakacje, później ferie etc., znosilibyście grymasy uczniów, jeździlibyście na wycieczki i w ogóle, wspieralibyście się wzajemnie z innymi nauczycielami, wymieniali doświadczeniami. To bardzo przyjemna praca.
Przeciez można się zwracac do n-li ze szkół średnich per "Pani/Pan", uczniowie sami przywykli do zwracania się "profesor".
Opowiem wam małą historię. Byłem przez bardzo długi czas w związku z nauczycielem z liceum. Przez ten okres bardzo dużo się dowiedziałem jak to jest być nauczycielem. Od podszewki gdy tylko zaczynała prowadzenie zajęć w szkole po robienie różnego rodzaju konkursów, organizowaniu wycieczek. Muszę powiedzieć, że była bardzo pracowita, posłuszna dyrekcji. Wykonywała wszystko ponad plan. Dzięki czemu szybko zdobyła sobie grono wrogów wśród innych pedagogów (zwłaszcza starszych z dużym doświadczeniem zawodowym). Gdy po pierwszym roku pracy, otrzymała nagrodę dyrektora, coś pękło wśród innych nauczycieli i jak zwykli uczniowie, zaczęli podkopywać ją, kładąc jej coraz większe kłody pod nogi. Obmawianie wśród innych nauczycieli było na porządku dziennym. No cóż. Podtrzymywałem ją w tych trudnych chwilach, często zdarzało się, że płakała mi w ramię, więc nie będąc obojętny pocieszałem ją jak tylko mogłem (wiadomo miłość). To pozwoliło jej przetrwać drugi rok pracy. Trzeci rok skończył się tym że dostosowała się do stylu jaki panuje w liceum. Zauważyłem, że sama powoli staje się taka sama jak inni. W końcu jest takie przysłowie, że jeśli wszedłeś między wrony, musisz krakać jak i one. Po kolejnym roku jej pracy w liceum, szczerze, to nie odróżniałem jej od tych innych nauczycieli, z którymi była na początku na stopie wojennej. Sama stała się, delikatnie mówiąc, nieprzyjemna do innych młodszych już nauczycieli. Martwiła się, że może ją ktoś wygryźć, że ktoś spróbuje ukraść projekt, który organizowała. Fałszywe spojrzenia, uśmiechy były na porządku dziennym. Tego typu zachowanie zaczęło mi już powoli przeszkadzać. Starałem się nie rozmawiać w domu o jej pracy, bo wiedziałem czym może się to skończyć. Słuchanie o plotkach o innych nauczycielach w cale nie było śmieszne, wręcz przygnębiające, na dodatek jak wielu nauczycieli jak i ona sama twierdziła, że uwielbia dzieci. O tak! Nauczycielki zwłaszcza te młode i w średnim wieku uwielbiają dzieci (uczniów). Problem w tym, że jeśli chodzi o własne to temat szybo się urywał. O własnych dzieciach nie chciała nawet myśleć. Kto mi to wyjaśni. W całym tym krótkim opisie kilku lat pracy stwierdziłem, że faktycznie, na początku młodzi nauczyciele mają olbrzymi zapał do pracy. Z wiekiem szybko się jednak wykrusza i już po 3-4 latach jego nie ma. Ich praca jest przewidywalna z roku na rok. Przecież uczą tego samego na przestrzeni lat. Jeśli co roku w kilku klasach powtarza się materiał naukowy to juz to powoli wchodzi w nawyk. Mówi się, że nauczyciele często się dokształcają i rozwijają zawodowo. To prawda i święta prawda. Ja również się dokształcam i rozwijam zawodowo. Pracuję w firmie prywatnej i ten rynek pracy jest całkowicie inny. Muszę się wykazywać, być na bieżąco, by przetrwać inaczej wylatuję na bruk. Kontrola dyrekcji/lub kierowników jest na pożarku dziennym. Nauczyciel również, ale przecież odmiana czasownika "to be" nie zmienia się co roku? Zgadza się? I jeszcze jedno. Dlaczego piszę się tak wiele o nauczycielach a nie o innych zawodach? Bo to jest 600 tyś. armia ludzi budżetówki utrzymywana z naszych podatków i która (zwłaszcza przed wyborami) jest nie dotknięcia, gdyż żadna z partii nie chce stracić ewentualnych głosów w wyborach. Wywalczenie kolejnych przywilej, może nie jest łatwe, ale jest osiągalne. Poza tym, który polityk radykalnie poparłby projekt by nauczyciel pracował po 8 godzin dziennie czyli 40 godzin tygodniowo w pracy i dał 26 dni wolnego w ciągu roku? ŻADEN. Można na ten temat wiele pisać. Byłem świadkiem jak kreuje się nauczyciel i przechodzi metamorfozę. Od środka widziałem ich środowisko, nie do pozazdroszczenia. Myślę, że ok. 80% nauczycieli pomyliło się z powołaniem.
Ale z was debile za każdym razem na tym forum odbiegacie od tematu zazwyczaj tylko 3 pierwsze wypowiedzi się go trzymają.Jesteście nie rozgarnięci ostrowieccy kretyni.Jeszcze raz powtarzam TEMAT JEST INNY BARANY
Serdeczne dzięki za te słowa i za podejście do pracy