kiedyś to było a obecnie jest za duzo niebezpieczeństw dla małego dziecka i matka niech się cieszy a nie ............
Ja sama nie wiem ten świat już oszalał. Chodziłam do podstawówki w latach 90-tych, i proszę mi wierzyć że zdarzało się że ktoś się posikał czy zwymiotował. Nie było to nic nadzwyczajnego. Nikt z nikogo się nie śmiał, a na pewno nie nauczyciel. Suszyło się tyłek na kaloryferze i tyle.
Co to za człowiek zaczął ten wątek? Karać nauczyciela za co? Mam wrażenie że to nie dziecko zostało ośmieszone, ale rodzic czuje się ośmieszony dlatego że to jego dziecko się posikało. Ludzie nie dajcie się zwariować.
pamiętam jak była w przedszkolu i koleżanka po drugim śniadaniu zwymiotowała ...nikt nie robił o to sensacji,dzieci też nie dokuczały,nie było mowy o tym,że została ośmieszona...a teraz to o wszystko by chcieli posądzać ..dramat
byłam*
Zwymiotować to troszkę insza inszość. Koleżanka córki zwymiotowała przed wycieczką, takie rzeczy się zdarzają. Zesikać się a zwymiotować to zupełnie co innego. Wiem o czym mówię. Moze jeszcze powiesz, że jak dzieciak zrobi k@pkę na lekcji to też za tydzień rówieśnicy zapomną?
Widać, ze nie masz zielonego pojęcia o tym jak to dziecko moze się czuć po takim incydencie i jakie to upokorzenie.Moja córka chodzi do 3klasy, nauczycielkę maja bardzo surową, cieszę się, ze juz koniec edukacji z tą panią, ale nawet ona rozumie, że dziecko nie wytrzyma jeśli zachce mu się siusi na początku lekcji i powinna sobie zdawać co robi doprowadzajac do sytuacji, gdzy dziecko zsika się przy klasie. Dzieci dziś śmieją się z koloru włosów, czy auta rodziców a co mówić o czymś takim. MOże być bardzo długo pośmiewiskiem i ofiarą klasy. Nie zdziwię się, jeśli dzisiejsze dzieciaki zapamiętają to do końca podstawówki i będą szydzić z kolegi. Sama pamiętam jak w przedszkolu kolega zsikał się na w-fie, zapewniam, że był posmiewiskiem, a dziś mając prawie 40lat pamiętam ten epizod, tyle, że wtedy nauczyciele wypuszczali z klasy. Nauczyciele powinni mieć jakąkolwiek wiedzę na temat psychiki dziecka i odrobinę empatii. Strach posyłać dziecko do szkoły jeśli juz nauczycielowi się nie ufa. Wg mnie to był żart ze strony nauczyciela i powinna za to odpowiedzieć. Zresztą jaki zakaz i od kiedy z tym wychodzeniem? Moje dzieci zmieniły szkołę w zeszłym roku i ani w poprzedniej jak i obecnej szkole nie ma żadnych zakazów i siusiania w spodnie.
gosciu z 16 :48 nauczyciela to obowiązują też przepisy. Fajnie, ze piszesz, ze dziecku siku zachciewa się na początku lekcji zaraz po przerwie. To świadczy też o Twoim sposobie myślenia. Wypowiadasz sie na tematy, o których pojęcia nie masz. Jak myślisz kto odpowiada za dziecko wypuszczone do toalety w czasie lekcji Ty czy nauczyciel? Jakbyś się zachowała jakby Twojemu dziecku poza klasą coś się przytrafiło. Wzięłabyś winę na siebie jako rodzic czy miała pretensję do nauczyciela, ze nie dopilnował i domagałabyś się dla niego kary. Myśłę ze to drugie.A zapewniam Cię, że nauczyciele mają wystarczającą wiedzę na temat psychiki dziecka.Znam przypadki, ze dzieci nie chcac sie przystosowac do obowiązujących zasad ze żłosci nie tylko sikają.
Jak widać nie mają żadnej wiedzy, skoro dziecko sika po nogawce i może mieć traumę bo nauczyciel wolał ośmieszyć dzieciaka. Zrobił to zapewne świadomie. To straszne, ze dziś tacy ludzie uczą w szkołach.
a jak będzie pilnował/ła w łazience to przyjedzie TVN że mamy w szkole pedofili, ta unia dużo nam pomogła ale też namieszała
"ile mogę od niej wyciągnąć w sądzie"
Ten tekst dowodzi, że wcale nie o dziecko Ci chodzi.
Poza tym jest dowodem na tym forum.
Nic nie dostaniesz.
Ja to nie rozumiem pytania. Nauczyciel może wypuścić dziecko z klasy ale na własną odpowiedzialność. W tym przypadku nauczyciel nie chciał i nie musiał wziąść takiej odpowiedzialnośći. Za co chcesz ukarać nauczyciela?W szkole są przerwy m. in po to, zeby dzieci załatwiały swoje potrzeby fizjologiczne.Jeśli dziecko nie wytrzymuje 45 minut to rodzic powinien zadać pytanie dlaczego i udac sie do specjalisty.
Moim zdaniem,nikt nie może zakazać dziecku skorzystać z toalety jeśli tego potrzebuje.To jest jego prawo!Nauczyciel nie powinien tak postąpić, jeżeli było to konieczne ze strony dziecka.Według myślenia nielicznych niedługo nasze dzieci będą np. wymiotować w klasie, bo zrobi im się niedobrze....Dobry Pedagog wie jak zareagować w takich sytuacjach.Dla naszych dzieci,akceptacja kolegów jest bardzo ważna.To nie jest przedszkole,gdzie dzieciom wiele uchodzi.Moje dziecko ma problem z napięciem pęcherza i musi często korzystać z toalety...prawie zawsze w najmniej oczekiwanym momencie.Niestety,zdarza mu się nie wysiedzieć 45 minut na lekcji!I nawet leczenie specjalistyczne niewiele tu pomaga!Zawsze natomiast trzeba poinformować nauczyciela,że nasze dziecko ma taki problem.W naszej sytuacji Wychowawczyni okazała wiele zrozumienia i nigdy nie robiła dziecku problemu.Ono zaś, ze swojej strony robi wszystko,żeby nikt nie zauważył jego choroby.Po prostu chce być jak rówieśnicy.Myślę,że zawsze warto porozmawiać z nauczycielem,dyrekcją.
No ale ile można wyciągnąć w sądzie? Takie było pytanie.
Ale to nie musi być choroba, wiele dzieci na przerwie biega albo jest kolejka do wc i na lekcji niestety musi skorzystać. Pewnie zdarza się to każdemu dzieciakowi przynajmniej raz w mc. U nas nie ma problemów z wypuszczeniem dziecka, gdy musi skorzystać z wc, ale to tylko od nauczyciela zależy. Jeden chce zrozumieć dziecko, a inny chce zrobić dzieciakowi na złośc dla własnej satysfakcji.
moze chce zrozumieć dziecko ale dużo tez ryzykuje
Naoglądałaś się kobieto filmów o sądach, rzeczywistość wygląda troszkę inaczej. Nie dostaniesz złamanego grosza... Zapłacisz koszta sądowe to pójdziesz po rozum do głowy.
U mojej córki w klasie zero, też jednemu chłopcu chyba dwukrotnie zdarzyło się posikać w spodnie. Zdarzyło się, dziecko się zapomniało, ale jakoś rodzicom do głowy nie przyszło żeby do sądu panią nauczycielkę podawać. Jak złożysz sprawę do sądu uwierz mi, że będziesz musiała dziecko z tej szkoły zabrać, i to na drugi koniec Ostrowca. Wtedy się dopiero będą z dziecka śmiać, że ma taką matkę, a zdarzenie twojego dziecka wryje się w pamięć innych ludzi. Nerwy na bok, więcej zdziała się rozmawiając, a nie od razu skarżyć po sądach.