To fakt
A ten tylko by karać chciał. Lepiej zapytaj, dlaczego w naszym mieście jest duża kasa przeznaczana na propagandę i lifting, a nie ma na drugą opiekunkę w przedszkolnych grupach liczących do 25 dzieci. Co niby ma zrobić opiekun z pozostałymi dziećmi, gdyby musiał. ( w ceku zapewnienia bezpieczeństwa) iść z tamtym jednym do WC, który na dodatek oddalony byłby od klasy na odległość uniemożliwiającą obserwowanie i tego dziecka i pozostałej grupy. Zdarzały się przypadki, ze takie dziecko, zamiast wrócić do klasy, opuszczało budynek szkolny.
Na miejscu dyrekcji, postarałabym się tylko o jakiś parawanik, by intymne czynności fizjologiczne przy użyciu nocniczka miały taki właśnie charakter.
Chyba, że chodzi ci o nagminne wycieczki starszych dzieci do WC ...w ramach relaksu. Trudno tu jednak wyrokować, nie znając szczegółów, ale dzieci, pod tym względem, często przesadzają.
Tu nie chodzi o przedszkole i przedszkolanki a raczej o nauczycielkę i dziecko w wieku powyżej 7lat. W przedszkolu jak się dziecko zsika to nic się nie dzieje, to maluchy, którym wszystko się może zdarzyć. Autorowi chodzi jak wyraźnie napisał o "zmuszenie" czyli celowe upokorzenie dziecka przez nauczyciela. Wg mnie taki nauczyciel nie powinien być ani dnia dłużej w żadnej szkole. A w żadnym przedszkolu nie jest tak, żeby jedna przedszkolanka była z grupą 25dzieci. Raczej o takim przedszkolu nie słyszałam.
15:41 Od razu zakładasz złą wolę nauczycielki. Może podasz też konkretne rozwiązanie problemu, ale tak, aby dzieci nie pozostały bez nadzoru, a nauczyciel miał pewność, że uczeń wychodzący w trakcie lekcji do łazienki nie oddali się poza teren szkoły, ani też na terenie szkoły nic złego mu się nie stanie. Niechby złamał nogę, idąc szybko do łazienki, a na korytarzu nie byłoby nauczyciela dyżurującego (i nie byłoby go, bo w trakcie lekcji póki co dyżurów na korytarzach nie ma). Przykład, który podaję jest przesadzony i nie jest bardzo prawdopodobny, ale gdyby się ziścił, to niektórzy rodzice już pędziliby z kuratorem, prokuratorem i "panią zwolnię".
A fakt, że uczeń załatwił potrzebę fizjologiczną w trakcie lekcji, a nie jest uczniem pierwszej klasy, takim maluchem zaraz po przedszkolu, to sytuacja bardzo niepokojąca.
16:27 a dlaczego niepokojąca? Niepokojące jest zmuszenie dziecka przez nauczyciela do takiej sytuacji. Zero empatii i tacy ludzie siedzą z naszymi dziećmi. A na przerwie jak mu wybiją zęby, czy złamią rękę i tu akurat bardziej prawdopodobne sytuacje, to gdzie był nauczyciel? Te dyżury to fikcja i dziecko jest bezpieczniejsze jak wyjdzie w czasie lekcji niż na przerwie. Nie mówię, że tak być powinno, ale zdarzają się sytuacje, że akurat nie zdąży załatwić się w przerwie 5minutowej. Naprawdę można być tak podłym aby upokorzyć tak dziecko?
Zmienta szkołe i tyle.
16:34 Niepokojąca, bo być może dziecko jest ogólnie bardzo zestresowane, równie dobrze sytuacją w domu, a nie w szkole; może też mieć problem ze zdrowiem, który jest ignorowany. Po takim zdarzeniu wręcz obowiązkiem nauczyciela byłoby zgłosić sprawę pedagogowi szkolnemu.
Dyżury na korytarzach to osobna kwestia. Przyznasz, że patologiczne zachowania typu łamanie ręki koledze, czy wybijanie mu zębów to problem, którego źródłem prędzej jest dom, czyli brak wychowania, niż szkoła.
Co do empatii - zgoda, tylko że szkoła jest też miejscem z gąszczem przepisów, za których nieprzestrzeganie w sytuacji, gdyby uczniowi coś się stało, grożą poważne konsekwencje.