Nie było Telefonów i Facebooka.
W każda Wigilię była awantura rodzinna. Głównie z winy ojca alkoholika.
Raz dostaliśmy paczkę żywnościową z NRD. Bardzo smaczne kakao w niej było. Teraz się takiego nie kupi. Ktokolwiek ją wysłał - dziękuję.
Dziękuję za te wspomnienia, piękne dzieciństwo. Takie powinno być to forum. Dzięki, dzięki...
A ja pamiętam śnieżne zimy. Lepienie bałwana, podkradanie marchewki na nos dla niego i obrzucanie się śnieżkami.
Żywa, pachnącą choinka, śnieg, zimne ognie, cała rodzina na wigilii u babci, pachnącą babcina kuchnia, ech.
Zaspy śniegu i ten wolno spadający , pełno młodzieży na górkach (a teraz w rurkach pod żabkami wcinający hot dogi ehh),pasterki w Michale ,lampki choinkowe od ruskich z targowicy co niektóre się nie paliły hehe ,karp inaczej smakował, cały klimat początku lat 90
Aż się łezka zakręciła w oku takie piękne wspomnienia już nigdy nie wrócą.
Karp smakował jak karp,
a nie syf z marketu. Ja nie zapomnę jak się czekało na prezenty. A wcześniej szukało ukrytych w szafach. No i zapach pomarańczy i mandarynek.
A u mnie było tak bezpłciowo, przykładnie i sztucznie, że nic fajnego nie pamiętam. A u wujka na wsi choinka żywa, świeczki prawdziwe, wujek zapalał zapałkami, a my dzieci patrzyliśmi czy się dobrze palą, do końca. Prądu tam nie było, przy lampie naftowej siedzieliśmy w kuchni.
A mi dziadek mówił że zwierzęta mówią ludzkim głosem i czekałem aż coś powiedzą. Fajne czasy.
Pod koniec lat 70tych, dokładnie nie pamiętam który to był rok, na Pulankach, w takim mini sadku, a właściwie pozostałości po nim, ale pamiętam, że były tam jeszcze drzewa wiśni, obecnie jest dojście do kościoła na Pulankach od strony bloków, razem z dziadkiem wedzilismy kiełbasę swojską. Nie wiem czy to był przypadek, czy ktoś nas zakablowal, ale po skończonym wędzeniu, gdy już wracaliśmy do domu i byliśmy blisko bloku, zauważyliśmy jak pod naszą wędzarnię podjechała milicyjna Nysa. Nie zapomnę jak uciekaliśmy do domu z taką dużą balią pełna kiełbasy przykrytej jakimś kocem:))
Piękne czasy i wspomnienia.
4.10 wypowiedź dokładnie tak było
I ślizgawki robione z wiadra na górkach lub pod klatkami ,upadków tysiące a radości więcej niż tych stłuczeń zresztą kto kiedyś się przejmował stłuczeniami
Gówno wtedy było i dlatego jak coś się dostało to budziło to olbrzymią radość. Paczki na święta z zakładu pracy ze słodyczami i czekoladą, bo normalnie ich nie kupiłeś o ile nie mieszkałeś na Śląsku lub byłeś w MO.
Bimber się pędziło, bo wódka była mało dostępna i droga, dlatego większość piła tanie wina lub bimber, nawet z papierosami był problem i jeździło się do Radomia lub pod Lublin po tytoń.
To była moja młodość ale gówniane czasy i nie rozumiem sentymentu ludzi za tymi czasami.
Tak , gościu 14.43, masz rację, gówno wtedy było. Ale wspominamy fajne rzeczy z dzieciństwa, a tęsknić za tą siermiężną biedą nie ma co.
14:43, widzę, że twoja młodość upłynęła ci na organizowaniu czegoś do wypicia i zapalenia. No to teraz musisz być szczęśliwym człowiekiem, bo możesz do woli napić się gównianej wódki, zjeść gównianej szynki, a nawet takiego samego chleba i nie tylko.