To już jest plaga. Język jakim posługują się osoby w wystąpieniach publicznych w tym mediach woła o pomstę do nieba. Ostatnio nagminne stało się wypowiadanie końcówek zamiast -ę wypowiadają -em. To jest taka wiocha szczególnie rażąca w ustach osób "funkcyjnych" w naszym mieście. Ludzie Was słuchają i tak póżniej się wyrażają - nasze dzieci i młodzież też. Pojadą na studia i do pracy w dużych miastach i w pierwszym zdaniu wpadka. Nikt im na to otwarcie nie skomentuje ale co sobie pomyśli (kolejny wieśniak w wielkim mieście). W audycji radia lokalnego wypowiadała się Pani organizator konferencji, dr nauk humanistycznych no i tragedia: pójdom, zrobiom, zapamientajom - co to za niechlujstwo językowe. Podobnie w wywiadzie radiowym jeden ważny naczelnik:-om,-om,-om - TAM JEST -Ą NA KOŃCU !!
Przy okazji do redaktora który najczęściej prowadzi pasma dopołudniowe w radio O.: będzie fonetycznie: nie UPEA (wypowiadane osobno litery skrótu ) tylko UPA Panie redaktorze na Boga, to wiedzą wszyscy ! Brnie chłop czasem w karkołomne sformułowania a potem wychodzi że lekcje z gramatyki czasem opuszczał.
I żeby już nie przynudzać to często redaktorzy namawiają do wysyłania korespondecji , Cv, wiadomości itp NA ADRES - POD ADRES !!! a firma,instytucja itp mieści się PRZY ULICY a NIE NA ULICY !
Pozdrowienie ode mnie i kolegów dla Pani która dbała o nasz język czyli Pani Profesor Heni Trojanowskiej.