Widocznie z tymi układami było mu po drodze. :))
Też tak myślę, choć przecież nie masz bardziej zajadłych zwolenników liberalizmu gospodarczego jak Konfederaci. Tylko, że ten liberalizm gospodarczy bardzo często kończy się tam, gdzie zaczyna się ich własny interes :)
Wzorem jest pewien Jacek W., który tak walczył o liberalizm (kilka lat temu nawet od Korwina na posla z Ostrowca startował), że aż w Nowoczesnej wylądował, która w Ostrowcu jest przybudowką KWW.
Co proponujesz Ciemniaku na te słynne "układy"? Bo na chwilę obecną urynkowienie wielu sfer życia jest jedyną sensowną opcją.
W bardzo telegraficznym skrócie:
Publiczny właściciel ma za zadanie być posłusznym władzy tj. układowi. Nie działa on dla zysku czy dobra ogółu tylko dla układu - bo to od niego zależy czy będzie miał stanowisko.
Właściciel prywatny nie ma motywacji przypodobania się władzy - jest mu ona obojętna, bo dąży do własnego zysku, nie może ona u odebrać niczego. Oczywiście cały czas musi mieć na uwadze konkurencję lokalną, krajową i międzynarodową, oraz potencjalną mogącą się pojawić. Kiedy władza (układ) ma więcej kompetencji, władzy - to realnie może wpływać na właścicieli prywatnych. W starciu jedne na jednego lepiej będzie mu przychylić się do silnej władzy i korzystać z jej wpływów + ustawić sie tak by mieć z tego korzyści, zabrać innym pole rozwoju - tworzy się monopol - sojusz władz publicznych z prywatną które uciskają pozostałych.
Jedni widzą rozwiązanie w ograniczeniu władzy publicznej: aby żaden nie miał zysku z bycia jej przychylnym (co jest szkodliwe dla reszty) a o zysku i pozycji decydowała jakość usług/produkcji a nie znajomości.
Dlatego trzeba ograniczać kompetencje organów publicznych.
Bardzo mi się podoba co napisałeś. Pasuje jak ulał do tego co napisałem ja o 18.18 :)
Rozwinę.
Ta symbioza lokalnej władzy i przedsiębiorców wygląda tak.
Tak lokalna władza, jak i zblatowany z nią biznes psioczy na rząd, ale....gdy trzeba wyciągnąć np. z kieszeni rodziców te 500+ w drodze robienia np ze szkoły targu, na którym ww. przedsiębiorcy wystawiają ( za przyzwoleniem właściwych osób reprezentujących władzę) swój towar i usługi na sprzedaż, to głosy władzy o jałmużnie milkną. Milkną też niezadowoleni przedsiębiorcy, którzy - choć sami nic ponad minimalną zatrudnionym pracownikom ( często będącym tymi rodzicami właśnie) nie dorzucą, to w ramach redystrybucji środków, na tym 500+ zarobią...a jakże. A ile propagandy przy tym w przestrzeni publicznej funkcjonuje, jak to niby te 500 + w całości przepite i przepalone, i że zamiast dzieciom np. na akademię umiejętności w szkole dać, to przejedzone...oczywiście tak na wszelki wypadek, gdyby jakiś rodzic w szkole planował się wyłamać...by nawet nie śmiał.
No widzisz. I co zrobić?
Dać władzom więcej władzy ? Tj. kompetencji, pieniędzy, wpływów na życie ludzi i przedsiębiorców, by mogli robić to co mówisz ? Czy tę władzę ograniczyć ?
Nie ma innej opcji. Tak jak na prostej drodze - albo w przód, albo w tył, albo stoisz w miejscu - które przedstawiłaś jednoznacznie źle, więc trzeba się ruszyć.
A czwarta wykuwa się co dnia z mozołem - lepiej smarujesz, dalej jedziesz.
Urynkowienie tak. Ale proszę je zacząć tu od dołu. Tymczasem tych naszych woli się nie dotykać. Podam przykład : pewien Konfederata przekonywał mnie, że on to się nie boi, że te hieny, te lamparty to są dla niego czyste żarty. Że on to nie będzie Stef... Wróć... Konfederatą chyba, jak nie chwyci wielo.... Wróć... Rudego102. :)
Na moje uwagi, że w ten sposób to możesz im..... pobujać.... odpowiedział, ten zuch nasz śmiały, że co prawię, to same dyrdymały.
Lecz bardzo szybko się przekonał, że smok nie w ciemię bity i dał mu wybór - albo robisz tu interesy ("liberalnie" koncesjonowane), albo życie jest ciężkie i zleceniodawcy będą cię omijać szerokim łukiem.
I tak skończyła się jego "walka" o liberalizm :)
Tylko że kosz dania milionom dzieci 500 to nie jedna wycieczka do Meksyku. Zresztą to 500 jest coraz mniej warte i planują rewaloryzację do 530, 560 może więcej. A jak ktoś nie ma dzieci - to ma problem