Wprowadzenie do szkół inicjatywy związanej z programowaniem mikrokontrolerów doskonała inicjatywa MEN.
Niegdyś w czasach przemian ustrojowych i parę lat później szkoły podstawowe bogato wyposażone były w zestawy elementów elektronicznych polskich producentów, takich jak: CEMI, Telpod, Miflex, Elwa. Na zapleczach pracowni Pracy-Techniki znajdowały się szafy, gdzie można było znaleźć potrzebne elementy do budowanego układu elektronicznego, oczywiście za zgodą nauczyciela.
Zwykle były to układy multiwibratora astabilnego montowane na płytkach z laminatu papierowego, FR4 albo nawet PCV lub dykty i tektury.
Jakoś trzeba było sobie radzić.
Dziś do pracowni trafiają moduły Arduino wraz z osprzętem i oprogramowaniem. Jest to znazcący skok w edukacji młodzieży, w przyszłości zaprocentuje większą liczbą specjalistów programistów mikroelektroników.
Niestety, nie będą to zestawy wyposażone w polskie mikroprocesory MCY7880, gdyż takowe nie są już produkowane (zakłady CEMI upadły w 1994 roku). Co prawda można je nabyć ale ich cena jest duża ze względu na inflację oraz galopujące ceny półprzewodników. Zostają zapasy NOS oraz demontaż z wojskowej aparatury, w tym komputerów kierowania ogniem artylerii czołgowej T-72.
Dyskutuj na www.elektroda.pl
Po co umieć uprawiać warzywa skoro są dostępne w markecie. Może i była ta elektronika gorsza ale była nasza. I wielu specjalistów dzięki niej powstało.
To fakt, ale od 30 lat polski system szkolnictwa jest systematycznie niszczony. Przypadek?
Jak już nikt nie docenia geniuszu, to warto się dowartościować chociaż na forum dla gospodyń domowych. Sukces gwarantowany i ego, jak Himalaje. Pomińmy fakt żałosności całego przedsięwzięcia. Może pora na zmianę dilera?