Każdy ksiądz, by wytrwać w swoim powołaniu (pomijam tu tych duchownych, którzy bez rozeznania co do powołania do stanu duchownego zostali księżmi) musi mieć wsparcie swojej Oblubienicy - Kościoła czyli wspólnoty ludzi wierzących. W tej wspólnocie kapłan winien znaleźć ukojenie swojej samotności. Pismo Święte mówi: ".. niedobrze jest być człowiekiwi samemu, uczyńmy mu pomoc jemu podobną".
W małżeństwie pomocą mężczyzny jest kobieta- ta, w oczach której i przy pomocy której, mężczyzna wzrasta do roli głowy rodziny stając się opiekunem kobiety, ojcem dla dzieci.
A w kościele...kapłan sam upada na duchu widząc we wspólnocie tych, którzy tylko dla podtrzymania tradycji przoków/z przyzwyczajenia przychodzą do kościoła (względnie dzieci z przymusu rodziców)... jedni śpią, inni myślą o niebieskich migdałach, trzeci przyszli pokazać nowe ciuchy, jeszcze inni przyszli tylko dlatego, że obecność obowiązkowa bo lada dzień komunia, bierzmowanie, ślub, a jeszcze inni siedzą w pierwszych ławkach niby zasłuchani, ale myślą jakby tu interes jaki z księdzem ukręcić.
Patrząc na taką Oblubienicę, często tak jak i w małżeństwie, w którym żona nie przejawia zainteresowania swoim mężem ( chyba, że hego portfel em) do tego stopnia, że nawet sex traktuje jak przykry obowiązek - facet najpierw urywa się z domu, sięga po kieliszek, jakiś hazardzik, a potem może i jakaś kobieta...jedna, druga.
Nie możemy zapominać, że ksiądz, to też mężczyzna, który ślubuje przed Bogiem, że będzie wierny swojej Oblubienicy - Kościołowi.
Tym samym skoro zakłada się, że ksiądz, który upada na duchu, nie jest dobry, może pora przyjrzeć się w końcu nam samym- wspólnocie wiernych zgromadzonych w Kościeke. To w naszych oczach ten ksiądz winien się przejrzeć, by zobaczyć miłość do Boga i wiarę, która pozwoli kapłanowi wzrastać na duchu, pozwoli mu widzieć, że jego misja ma sens i pozwoli mu dalej, jeszcze bardziej starać się tak, jak stara się głowa rodziny- mężczyzna, gdy widzi, że żona i dzieci doceniając jego wkład darzą go należytym szacunkiem. Wówczas z pewnością taki ksiądz mniej będzi skłonny do upadków- do wypitki, do skoków w bok i wytrwa w swoich ślubach.
Amen
Chyba Ty gościu 22:30. Felice123 ujęła sedno sprawy a ty tylko tyle masz do powiedzenia ? No sorry ale nie błysnąłeś.
Krótki wniosek. Według Feli pedofilia i inne rzeczy których dopuszczają się księża wynika ze słabej wiary ich parafian. Wyborne!
Odpowiadałam na post z 11.20 a nie na to co sobie w głowie tam uwiłeś. :))
nawet jeśli jest to odpowiedź do 11.20 to itak nie zmienia to faktu , że twoja wypowiedź jest krzywdząca i poniżająca kobiety . Sprowadzasz nas do roli przedmiotu podległemu panu i władcy (mężczyzny ) a na to ja się nie godzę
Wiem, bo jesteś feministką i nawet nie wiesz o czym mówisz.
Kobieta w małżeństwie nie jest przedmiotem, jest połową małżeństwa. Jest tą, którą mężczyzna się opiekuje. Zapewnia jej miłość, zapewnia oparcie w trudnych chwilach. Zapewnia to wszystko, czego przez wieki potrzebowały kobiety. W zamian oczekuje tylko dwóch rzeczy - miłości i szacunku.
Ale dla ciebie to oznaka poddaństwa.
Dlatego babochłopy muszą sobie w życiu radzić same. Mają zatem dokładnie to, czego same chcą.
Dlaczego więc ciągle tylko na tych mężczyzn narzekają?
A idź babochłopie i przestań powoływać się na swoje prawa jako kobiety - pozbawiając się obowiązków kobiety, pozbawiłaś się również i praw jej przynależnych.
Jak widać nie rozumiejąc czym jest feminizm umiesz tylko obrażać feministki. Taki z ciebie "mężczyzna" ciemniaku12.
W jaki sposób Ciemniak12 Cię obraził ? Przecież to, co on napisał już dawno temu zawarł w swoim filmie mistrz Machulski. Pamiętasz Seksmisje ?
Seksmisja jest komedią i lubię ją oglądać. Absolutnie nie czuję się obrażona tym filmem. Bo jest komedią. Zaś c12 wypowiada się tu śmiertelnie poważnie. Taka roznica.
Pozwól więc- że jako kobieta- podpiszę się pod tym, co napisał (nie)ciemniak12 - i to w całości, dopisując od siebie jeszcze, żebyś twoją walkę o moje prawa sobie wsadziła w d..ę, bo ja jestem wolnym człowiekiem i bynajmniej żadne prawa mnie - jako kobietę- nie krępują/dyskryminują. Nie ma drzwi, których nie potrafiłabym w zwyczajnych relacjach międzyludzkich sobie otworzyć opierając się na Bogu i żaden tłumok nie musi się wpychać między mnie a futrynę ze swoimi ideologiami, które rekompensują tłumokowi jego bankructwo życiowe. :))
Droga Felice -. Dlaczego sama będąc kobietą , całą winę za upadek mężczyzny zwalasz na kobietę a za upadek kapłanów winisz wiernych ? To tak samo , jakbyś winiła dziecko , że stało się ofiarom pedofila .
Wbij sobie fela do głowy, że każdy odpowiada sam za swoje czyny. Konwalia trafnie przetłumaczyła te twoje wypociny
Na podstawie, której części mojego wywodu wysnułaś tak daleko idący wniosek.
Wina nie leży po jednej stronie. Zazwyczaj do negatywnych zachowań prowadzi cały szereg zdarzeń poprzedzających o charakterze zewnętrznym.