Kryzys wiary nie oznacza jej końca. Ty z kolei zobacz co dzieje się we Francji, która od lat była zlaicyzowana. Tam powoli odradza się katolicyzm ;)
Francja na pewno nie pozwoli na takie rozpasania jakie jest w naszym kraju. Religia w szkołach, dotacje, subwencji, grunty za grosze. Bezkarność i u nas pomału się kończy. Siła mediów otwiera społeczeństwu oczy.
Tak, czy siak kościół będzie trwał, na pohybel wszystkim lewakom. Powinni jeszcze zaostrzyć rygory przyjmowania sakramentów, tak żeby dostawali je tylko Ci, którym na prawdę na tym zależy.
Tropicielu dobrze piszesz: powrót do wartości chrześcijańskich......i to by było na tyle.
Ludzie nie odwracają się od Boga ale od KRK który jest dogłębnie zepsuty i już nie powstanie.
Każdy kto ma Boga w sercu to widzi i nie chce mieć z tą instytucją cokolwiek wspólnego. Bo tam Boga już dawno nie ma. A ty tkwisz w tym brudzie po uszy bo tak ci wygodnie, bo czerpiesz z tego profity i to niezłe. Żyjesz jak pączuś w masle. Może sam jesteś klechą, masz w najbliższej rodzinie klechę albo pracujesz na usługach KRK. To co, Bingo? trafiłem? może byłem blisko?
Nie, nie trafiłeś. Ani nie czerpię żadnych profitów z mojej wiary, ani nie mam księdza w rodzinie, ani nawet nie pracuję w branży kościelnej. Jestem zwykłym człowiekiem, dla którego wiara jest w życiu ważna a kościół pomaga ją rozwijać i pielęgnować. Nie osądzam innych bo nie mam do tego żadnego prawa. Kościół jest wspólnotą ludzi wierzących i jako taki na pewno nie zginie. Takie jest moje zdanie.
Do Tropiciela:
OK! Szanuję twoję wypowiedzi, są bardzo wyważone i nawet na wysokim poziomie kultury (czego nie zawsze można oczekiwać od innych).
Proszę zatem wytłumacz mi to dziwne zjawisko (ale tak na serio pytam), że tak dużo ludzi garnie się do KRK. Przecież mamy XXI w. ludzie mają więcej świadomości niż kilka wieków temu. Po co zatem trzymać się takiej organizacji czy instytucji jaką jest KRK jak przecież ludzie potrafią modlić się bezpośrednio do Boga, czują go, potrafią z nim nawet rozmawiać i to bez żadnych pośredników jakimi są duchowni (wszelkiej maści). Po co zatem ten kabaret.
Co, pospiweać w kościółku, złożyc rączki jak prezydent RP przed fleszami? Ja się głęboko zastanawiam do czego to służy. Na pewno nie Bogu. Komu zatem? Zostawmy małe dzieci, które nie mają tej świadomości co dorośli, zostawmy starców, którzy już nie kontaktują, zostawmy ludzi psychicznie chorych i niezrównoważonych. Mówię o ludziach dojrzałych i normalnych. Proszę odpowiedz mi na to pytanie bo tego nie rozumiem. Jak niewiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze?
Do Tropiciela:
OK! Szanuję twoję wypowiedzi, są bardzo wyważone i nawet na wysokim poziomie kultury (czego nie zawsze można oczekiwać od innych).
Proszę zatem wytłumacz mi to dziwne zjawisko (ale tak na serio pytam), że tak dużo ludzi garnie się do KRK. Przecież mamy XXI w. ludzie mają więcej świadomości niż kilka wieków temu. Po co zatem trzymać się takiej organizacji czy instytucji jaką jest KRK jak przecież ludzie potrafią modlić się bezpośrednio do Boga, czują go, potrafią z nim nawet rozmawiać i to bez żadnych pośredników jakimi są duchowni (wszelkiej maści). Po co zatem ten kabaret.
Co, pospiweać w kościółku, złożyc rączki jak pre.... przed fleszami? Ja się głęboko zastanawiam do czego to służy. Na pewno nie Bogu. Komu zatem? Zostawmy małe dzieci, które nie mają tej świadomości co dorośli, zostawmy starców, którzy już nie kontaktują, zostawmy ludzi psychicznie chorych i niezrównoważonych. Mówię o ludziach dojrzałych i normalnych. Proszę odpowiedz mi na to pytanie bo tego nie rozumiem. Jak niewiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze?
Nie potrafię chyba do końca odpowiedzieć na Twoje pytanie gościu 19:12. Wydaje mi się jednak że dzieje się tak przede wszystkim dlatego że wbrew temu co niektórzy próbują nam wmówić KRK spełnia swoją wspólnotową rolę i wielu ludziom pomaga odnaleźć się w tym zwariowanym świecie. To, że mamy XXI wiek nie ma nic do rzeczy bo podstawowe pytania egzystencjalne wciąż pozostają otwarte. Inaczej odczuwa się modlitwę w świątyni. Tam czuć to Sacrum. Spróbuj wejść kiedyś prosto z ruchliwej ulicy na chwilę do kościoła aby się tam chwilę pomodlić to być może zrozumiesz o czym piszę. Uczestnictwo we Mszy Świętej też nie polega tylko składaniu rączek na pokaz. Trzeba jednak wiedzieć po co się idzie do tego kościoła i robić to z przekonaniem, po prostu wierzyć w to że jest w tym sens, że robi się to dla Boga. Ciężko wytłumaczyć to słowami.
No tak tyle, że ja idę do lasu, idę w góry, czy inne ustronne miejsce gdzie nie ma ludzi. Idź tam i sie pomódl jak Jezus w ogrodzie oliwnym. Efekt stukrotnie lepszy.
W kosciele mi przeszkadzają ludzie i nie mogę się skupić. Nie przekonuje mnie żadna wspólnotowość. Wręcz przeciwnie: odpycha mnie. Wiekszość ludzi którzy są w kościele powinni mieć zakaz wstępu (nie są godni wchodzić do światyni), To samo jest z przyjmowaniem Komunii. Jakieś 90%. No i właśnie: po co się idzie do kościoła? Tego się nie da wytłumaczyć bo to jest chore.
Jeżeli kogoś uraziłem moimi słowami to przepraszam, nie było to moim celem, a jedynie wyraziłem swoje odczucie. I dlatego ponawiam pytanie: właśnie po co chodzić do kościoła, jak Bóg jest wszędzie.
No i jak tam ... już doszedłeś ?
Nadmierne podniecenie czasami niweczy zamierzony cel.
Jednym stwierdzeniem chociażby zrobiłeś falstart całej wypowiedzi ukazując w całej rozciągłości twoją fobię na punkcie Kościoła. Napisałeś, że Kościół już nie powstanie.
I ty się mylisz.
Kościół żyje i żyć będzie, a ja i inni (tu chylę czoła przed TropicielemAbsurdu i wyczekuję cierpliwie powrotu ciemniaka12) już się o to postaramy.