No cóż, jesli dla ciebie wydatki na kosmetyki to tylko "tapeciarstwo" to współczuję. Ja na kosmetyki wydaję dużo, ale ta tzw. "tapeta", w cywilizowanym świecie zwana kosmetyką kolorową, stanowi może z 10 % moich kosmetycznych wydatków. A reszta to kosmetyki pielęgnacyjne.
Nigdy nie twierdziłam że mi nie starcza na życie, nie generalizuj. A na kosmetyki itp. wydaję te przynajmniej 300 zł i nie będę za to przepraszać czy się wstydzić. Nie kradnę tych rzeczy, zarabiam na nie i jeśli mam na to ochotę i wolne środki finansowe, nie widzę powodu, by sobie tego odmawiać;).
Nie mówię konkretnie o tobie, tylko o ogólnej tendencji jaka panuje na tym i innych forach - pełno postów że małe pensje po 1000zł, że bezrobocie, że na nic nie starcza, że życie od 1 do 1 itd. Kto by ile nie miał to musi się dołączyć do takich narzekań, więc sprawia to ogólne wrażenie jakbyśmy żyli w mieście w którym nie stać ludzi na np. fryzjera a jest przecież inaczej.
No masz rację, na tym forum jest mile widziane tylko krytykowanie, narzekanie, marudzenie - jak ktoś tego nie robi, to zaraz po nim pojadą, że mu się w głowie przewraca. Jak w innym wątku przyznałam się do posiadania trzech samochodów ( bardzo starych zresztą ) w 4-osobowej rodzinie, to już niektórzy mieli z tym problem:D.A przecież do pracy trzeba jakoś dotrzeć;)
A co do fryzjera - 31 marca dzwoniłam do pewnego salonu fryzjerskiego umówić się na strzyżenie. Pierwszy wolny termin - 14 kwiecień, wszystko zajęte. Więc jednak są osoby, których stać na obcięcie włosów w tym megabiednym mieście, gdzie nikomu nie starcza do 1-ego;)
Tak jak ty masz prawo przykrywać twarz wszystkim, co się da, ja mam prawo nie malować się. Nie każdy lubi wyglądać jak choinka. Lubię umiarkowaną skromność, a zadbana kobieta, to nie ta, co chowa się pod podkladami, pudrami, kremami, tylko ta UMYTA I ŚWIEŻA. Bo często te wymalowane nie znają wody i mydła.
Lubię kosmetyki pielęgnujące włosy, panokcie. A reszta, no może oprócz tuszu do rzęs, może dla mnie nie istnieć.I nie chodzi tu o zasobność portfela, tylko o samopoczucie. Miałam raz pełny makijaż. Czułam się strasznie, tak jakby skóra nie miała czym oddychać. Czy mam się specjalnie katować,żeby wyglądać jak większość różowych landrynek?????
strasznie generalizujesz makijaż= różowa landrynka- właśnie takie dziewczyny wydają na make-up najmniej bo kupują tanie kosmetyki które "widać" na twarzy a nie zajmują się np. leczeniem trądziku.
dbanie o siebie to nie tylko makijaż tylko tzw. pielęgnacja na włosy, ciało, twarz, np. kosmetyki z dobrym, naturalnym składem kosztują, tak samo te apteczne.
można się pięknie umalować w ten sposób że laik nawet tego nie zauważy- lekki podkład, cielista szminka, róż do podkreślenia rysów twarzy.
ja nieraz mam idealną cerę nie muszę nic robić ale np. przed okresem dostaję wysypu krostek i zaskórników, twarz się świeci- więc wolę nałożyć wtedy dobry podkład i dobrze wyglądać, tyle.
Nie generalizuję, napisałam WIĘKSZOŚĆ różowych landrynek.
Dla mnie czymś okropnym jest widok 13-14 letniej dziewczynki wymalowanej jak stara lampucera.Nie lubię przesady. Makijaż delikatny, nie rzucający się w oko, jest ok. Ale zauważ,że mało kto umie się perfekcyjnie umalować. Stąd też moja opinia.
Dokładnie tak. Strasznie mnie dziwi, że dla niektórych kobiet kosmetyk=zbyt ciemny podkład;) a gdzie cała gama kosmetyków pielęgnacyjnych, ale też takich poprawiaczy nastroju. Przykładowo - po ciężkim dniu aromatyczna kąpiel w olejku, peeling karmelowy,a potem nałożone na ciało karmelowo-cynamonowe masełko;). Po takiej sesji w łazience zapominam o ciężkim dniu, pracy, cenie benzyny:D
Żyjesz w czarno-białym świecie: albo woda i mydło, albo różowa landrynka...Nie widzisz nic pomiędzy? Jeden wielki stereotyp...
Skoro czułaś się tak strasznie w tym makijażu to powod jest jeden - nie potrafisz go wykonać ani dobrze dobrać kosmetyków;)
Robiłam u kosmetyczki na własny ślub.
Szkoda,że nie potraficie mnie zrozumieć, ale ja i tak pozostanę przy swoim sposobie bycia. Mąż chociaż nie jest rozczarowany, jak mnie widzi rano :)
Pozdrawiam wszystkie malujące się.
może nie jest rozczarowany ale i tak na ulicy ogląda się za tymi co ładnie podkreślają urodę
Mój mąż nie z tych co lubią kobiety "zrobione". Ceni naturę, i za taką kobietą się może obejrzeć.
Hehe zawsze się tak mówi....
Mój też nie jest rozczarowany jak mnie widzi rano bo "po domu" się zwykle nie maluję ale na wyjścia już tak.
Może twój mąż będzie rozczarowany za kilka lat jak porówna gdzieś na spotkaniu swoje koleżanki które potrafią o siebie zadbać i podkreślić urodę z tobą,która będzie sądzić,że jej nic nie potrzeba bo wygląda idealnie? ;)
Ja na siebie przeznaczam jakieś 400zł, większość to na ciuchy i buty.
Rozwala mnie typ kobiety woda i mydło.Mydłem chyba już nikt twarzy nie myje.Do tego są specjalne płyny, toniki, mleczka. Ciało też chyba już nikt nie mydli mydełkiem Fa, bo do tego służy żel, płyn, mleczka,itd.
Makijaż podkreśla urodę kobiety a jeśli go ktoś nie potrafi zrobić to wybiera opcję wody i mydła.