W ostatnim czasie dotarły do mnie informacje o księżach, którzy mimo posiadanej wiedzy o życiu prywatnym parafian, udzielają komunii świętej rozwodnikom. Wyciągnięcie ręki do "zbłąkanych owieczek", czy świętokradztwo?
No tak jest. W mojej parafii jawnie rozwodnicy idą do komuni. Ksiądz wie o rozwodzie i wie że żyją w związkach i daje komunię.
Ale że co, że niby w tych nowych związkach to żyją jak brat z siostrą i w ogóle żałują, że się rozwiedli?
Mleko się wyleje, jak pomimo braku współżycia, dzieci w nowym związku się pojawią. Wtedy pewnie powiedzą, że tamto to bocian im podrzucił.:))
Poczytaj ....https://deon.pl/wiara/duchowosc/co-z-komunia-dla-rozwodnikow-w-ponownych-zwiazkach,486489
"Kursy małżeńskie często są fikcją, tak jak przy bierzmowaniu, czymś, co trzeba zaliczyć. Zawalamy na poziomie właściwego podejścia i przygotowania do sakramentu, a potem dziwimy się, że związki się rozpadają. Wiem, że to ryzykowna teza, ale myślę, że dużą część odpowiedzialności za sytuację ludzi niemogących przyjmować komunii świętej z powodu rozwodów i wejścia w ponowne związki, ponosi Kościół, który ich do ślubu dopuścił nieprzygotowanych i nieświadomych tego, co robią."
....pomijając już aspekt przygotowania "duchowego" tych, którzy jakieś tam kursy przedmałżeńskie prowadzą. Generalnie wiele jest tych " jakiś tam" formalności, tj. bylejakości. By daleko nie szukać, chociażby lekcje religii prowadzone przez świeckich, chociaż księża też z różnym zaangażowaniem do tego podchodzą. Zazwyczaj swoją aktywność uzależniają od zainteresowania w klasie. Gdy jest, dają z siebie więcej, gdy go brak, to niekoniecznie.
My z mężem, akurat mieliśmy to szczęście bycia członkami parafii, w której odbywały się kiedyś tam świetne nauki dla rodziców dzieci pragnących Sakramentu Chrztu dla swoich dzieci. Właśnie wtedy urodziło się nasze drugie dziecko. Dzięki tym naukom i zdarzeniom następczym, śmiem twierdzić, że tamto dziecko nie było ostatnim oraz że nasze małżeństwo przetrwało próby. Bóg był wierny wtedy, gdy nam wiary zaczynało brakować. Dzisiaj widzę, że wystarczy Go słuchać ...Bóg sam wystarczy, by nie zniszczyć życia swojego i innych ludzi wokół nas.
Ciemniak, miałam dziś meczący dzień. Dobrej nocy ci życzę.
Czy zatem popełnia świętokradztwo, czy nie? Czy jego rola jako duszpasterza w tym momencie ma jeszcze jakikolwiek sens?
Też znam taka panią. Jest po rozwodzie, żyje z drugim facetem rozwodnikiem i skruszona przyjmuje komunię. Gdy powiedziałam,że nie powinna tak robić,to powiedziała,że przecież się spowiadała i teraz może. Obłuda,ale to ona odpowie za swoje czyny...
A ksiądz, który świadomie udziela jej rozgrzeszenia i daje Komunię św?
Kluczowe jest tu" to ona odpowie za swoje czyny".O czym wiec czcze gadanie?
Nie. Nie tylko ona odpowie za swoje czyny. Odpowie również za czyny innych, bo grzech się rozszerza. Za chwile inni pójdą za jej przykładem (jej wolno to i mnie), odpowie również ksiądz, który tej Eucharystii świadomie jej udziela. Odpowie każdy, kto milczy choć powinien krzyczeć przeciw tak ciężkiemu grzechowi.
Zastanawia mnie, jaką wam Bóg wymierzy karę za wszystkie podłości, jakie w życiu zrobiliście i za całokształt wyrachowanej, wrednej działalności na tym forum. Podobno Pan Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy. O siebie się martwcie, kanalie.
Cały czas się martwimy i o siebie ... i o ciebie :)
Tak, ale ciagle kazdy za siebie.Zreszta napisane" Kto bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem."
Zapisane jest też, że jeden krzyż drugiego nosić będzie.
A co z malzenstwami w , ktorych jest zdrada, przemoc, ale w niedziele pod raczke do kosciola.Jak ich sprawdzisz, rozliczysz i uchronisz od grzechu?
O mnie ma się kto martwić. Nie potrzebuję zakłamanych, fałszywych przyjaciół, jakimi jesteście oboje. Z kundlami nie utrzymuję kontaktów i pomyślcie czasem, że wam też wystawi ktoś rachunek końcowy do zapłaty. Nie zazdroszczę.