Kasia chodz , to Cię pocieszę :*******
hmmm...powiem tak...nie mam meya...ale mniej wiecej Cie royumie co masy na mzsli...wiem jedno, ye jesli ray tak Cie potraktowal to niewiem cyz sie to ymieni choc bzm bardyo chciala yebz Ci sie uloyzlo Kasiu...COS MI SYWANKUJE KLAWIATURA YAMIAST YET MAM IGREK. NIE ROYUMIE JAK LUDYIE MOGA TAK INNZCH TRAKTOWAc a jesli on jest tak ya rodyicami i nadal chce y nimi miesykac a to , ye oni Cie tak traktuja srednio mu to pryesykadya to tzm bardyiej yle sie dyieje...pod jednzm dachem y tesciami nawet jesli bz bzli niewiadomo jak mili itp to i tak miesykanie jest mecyace..bo gdyiekolwiek sie cyowiek nie rusyz to ktos Cie obseruje, yero luyu...ja jesli bzm bzla w takiej sztuacji i jesli dobrye sie royumiesy ye swoimi rodyicami t bzm powiedyiala jaka jest sztuacja, bo tryzmanie w sobie takich ryecyz i udawanie ye wsyzstko jest ok to na dluysya mete wzkoncyz Ci nerwz..a masy dla kogo yzc...
czy ty kurwa że sie tak wyraze czytales to co napisales?
jesli nie to proponuje przeczytaj i przepisz to jeszcze raz
my tez trzymamy krzciuki, w dupie!
ot hamskie nasienie sie znalazło-22,49
a czy ty zauwazyles ze napisane jest, ze cos klawiatura sie poprzestawiala tloku!!!!!
Ojciec, który bije matkę swojego dziecka nie jest...ojcem, jest sku***. Uciekaj dziewczyno od niego. Nie bój się samotności, bo ten strach jest najgorszym co może Cię spotkać. On Cię blokuje. Tak jak już pisali wcześniej, jak jego nie będzie zabierz dziecko i wróć do swoich rodziców, złóż wniosek o rozwód i nie pozwól, żeby używał siły w stosunku do Ciebie.
Oczywiście będziesz samotna, będzie ból, ale wierzę, że uwolnisz się od niego i że spotkasz kogoś kto pokocha Ciebie i Twoje dziecko całym sercem i zostanie Twoim mężem-przyjacielem:)
Tego pajaca zostaw, bo nic z tego związku nie będzie. Argument "jak odejdziesz to Cię zabije", z jego ust świadczy o niedorozwoju emocjonalnym. Walcz o swoje szczęście dziewczyno.
Witam!Nic nie pisałam bo faktycznie jak ktoś wcześniej napisał nie miałam dostępu do internetu:(
Już zdaje relacje z tego co się wydarzyło. Porozmawiałam z mężem wtedy w czwartek dosyć konkretnie, bez żadnych zahamowań, wyrzuciłam z siebie całą złość... A i jeszcze nie pisałam tego wcześniej na forum ale w nocy ze środy na czwartek jakoś nie mogłam spać i "usiadłam sobie" na necie i wpisałam w wyszukiwarkę 'forum - kiedy mąż bije; nie okazuje uczuć' coś w tym stylu, tam były też wypowiedzi psychologa. To co przeczytałam jeszcze bardziej mnie zmobilizowało. Specjalnie nie zamykałam tych stron po przeczytaniu, żeby mąż też sobie je przeczytał jak wstanie do pracy. Chyba go to lekko zaniepokoiło bo były tam telefony do różnych poradni. Jeszcze przed jego powrotem z pracy przeczytałam sobie kilka wątków żeby po prostu znowu się nie wystraszyć rozmowy. Kiedy wrócił to zaczęliśmy rozmowę, na początku był bardzo niechętny, mówił żebym dała spokój bo On wie, że był nie w porządku i takie bla, bla, bla, ale ja nie dałam się i powiedziałam mu, że sam do tego doprowadził, że musi teraz wybierać między mamusią, a mną i dzieckiem, bo ja już dłużej tak nie wytrzymam, i wcale go nie straszę tylko teraz wszystko mówię na poważnie, albo dorósł i tworzymy normalną rodzinę, albo ja się wyprowadzam z dzieckiem i zaczynam wszystko od nowa bo jestem jeszcze młoda, mam 25 lat i wszystko przede mną, ja też chcę być kochana, chcę czuć, że się o mnie ktoś troszczy itd. Już nawet dokładnie nie pamiętam co mu powiedziałam.Powiedziałam, że jeśli jeszcze raz podniesie na mnie rękę to tego pożałuje. Nie wyprowadziłam się bo bardzo mi szkoda dziecka, chcę żeby miało ojca (może chcę tego za wszelką cenę no nie wiem?). Po tamtej rozmowie mija dopiero tydzień,jak narazie mąż się zmienił, ale to jeszcze za krótki okres żeby mówić, że już jest ok. Teraz chociaż umiem mu się postawić, gdy tylko podniesie głos to ja mu mówię, że nie musi krzyczeć bo głucha to nie jestem i nie życzę sobie żeby mi rozkazywał. Zauważyłam, że jak gdzieś jesteśmy to już boi się mojej reakcji na to co powie, czy zrobi, zwraca w końcu na mnie uwagę. Wydaje mi się, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby stworzyć normalną rodzinę, powiedział, że jak tylko chcę to możemy wyprowadzić się do moich rodziców. Powiedziałam mu, że za rok napewno się stąd wyprowadzamy bo ja nie zamierzam tu mieszkać, tym bardziej po tym co usłyszałam od jego rodziców. W jego domu mamy osobną "górę"czyli tak jakby mieszkanie: kuchnie, łazienkę, pokoje itp a jego rodzice są na dole. Póki co jest ok. Wiem, że może ktoś powie czemu go nie zostawiłam, ale ja nie potrafię zakończyć tak swojego małżeństwa. Mam nadzieję, że teraz mąż swoją szansę wykorzysta.
Do mmm właśnie ja mam bardzo podobne doświadczenia wyniesione z domu, u mnie nie było czegoś takiego. I podobnie jak u Ciebie moi rodzice są już starsi i poważnie schorowani, także dlatego nie chcę ich martwic, tym bardziej, że jak powiedziałam tacie, że trudną mam sytuację z teściami, są dla mnie nie przyjemni itd to bardzo, ale bardzo się zmartwił, widziałam, że serce go zaczęło bolec, nic nie mówił, ale ja go znam. Nie chce żeby jeszcze On cierpiał.
Nie dziękuje co by nie zapeszyć;)
A i co do wypowiedzi Gościa z godz. 17:51 w zupełności ma rację!to była tylko i wyłącznie moja wina, że nie sprzeciwiałam się mężowi. Od samego początku należy stawiać na swoim i mieć własne zdanie, a co najważniejsze nie dać się zastraszyć. Teraz z perspektywy czasu to dla mnie jest jasne. Pozdrawiam wszystkich:)
Kasiu83 trzymam mocno kciuki za Ciebie! Mam nadzieję,że Twój mąż się wreszcie ocknie! Życzę szczęścia;-)
Brawo , Kasiu ! Tak trzymaj:)
No swietnie, Najważniejsze to pokazać facetowi kto tu rządzi!!!! trzymaj sie
W małżeństwie nie chodzi o to by pokazać kto kim rządzi ale o wzajemny szacunek . I tego szacunku należy się domagać - nie można pozwalać na poniżanie i przemoc . Dobrze , że Kasia to dostrzegła zrozumiała:)