super. a nastepnym razem jak cię wkurzy to wez coś z półki, wazon , talerz, cokolwiek i najlepiej coś co jest DLA NIEGO ważne i rozwal!! bez pardonu po protu robij w drobny mak. A jak zapyta co ty robisz to odpoiedz ze tak mnie zdenerwowałes isprowokowałeś. A jak zacznie na ciebie krzyczeć dalej, wez następną rzecz... TERAPIA SZOKOWA! Działa!!! Smam tak zrobiłam. Żebyś widziała spojrzeni mojego meża... do tej pory uważał ze tylkoon ma prawo się denerwować i wyprowadzać z równowagi...
Musisz być teraz konsekwentna i jeśli mu dałaś czas do namysłu do dzisiaj, to jeśli nie podejmie decyzji - jutro się wyprowadź, jeśli zobaczy że jesteś stanowcza i jeśli jemu też zależy na rodzinie, to zgodzi się na wyprowadzkę od rodziców. Natomiast jeśli nadal będzie się upierał przy mieszkaniu z jego rodzicami, to Ty nie powinnaś dłużej zwlekać z wyprowadzką do swoich. On musi zobaczyć, że Ty nie żartujesz i że Cie nie zbędzie obietnicami i bagatelizowaniem problemu. Poza tym, powinnaś być bardziej stanowcza i pewna siebie w rozmowach z nim - taka zmiana w Twoim zachowaniu też go zaskoczy. Dziwię się osobiście, że Ci jeszcze nadal na nim zależy, ja bym na Twoim miejscu już go dawno pogoniła. Trzymaj się i powodzenia Ci życzę. Pamiętaj, że zmiany są często na lepsze.
Jeśli chodzi o koszty wynajęcia małego mieszkania to mniej więc ok. 500 zł odstępne plus czynsz i opłaty ok. 400-500 (razem)/miesięcznie, zależy to jeszcze od osiedla
a ja przed chwila uslyszalam od narzeczonego, ze mnie zniszczy jak psa...ze przydepta jak bloto.... :-(((( Jak mozna sie tak wogole tak do kogos odzywac nawet podczas klotni.....kiedys uslyszalam , ze mnie zabije...podczas ktorejs klotni rzucal we mnie rzeczami ktore mial akurat pod reka.... :(
To odejdź od niego, skoro Cię tak traktuje, nie pozwól sobie na takie traktowanie
zastanawiam sie nad tym juz jakis cza wlasnie...jest strasznie nerwowy..bylo dobrze..to teraz przypomniala mu sie jakas sytuacja i wyladowuje nerwy na mnie....
tak dalej być nie może - jeśli sama masz szacunek do siebie - to mu to pokaż i nie pozwalaj się tak traktować, jeśli Ci na nim zależy to daj mu ostatnią szansę, żeby zmienił swoje postępowanie, a jeśli się sytuacja powtórzy, to odejdź od niego niezwłocznie
szanse to sobie dajemy chyba juz ktoras z kolei...wywrzeszczal mi , ze nie chce mnie znac....on mi mowi, ze zyje jak mu pasuje a jak mi sie nie podoba to droga wolna...
To tym bardziej, nie powinnaś się zastanawiać dłużej nad odejściem - po jego zachowaniu widać, że mu nie zależy, więc Tobie też nie powinno. Widocznie nie dorósł jeszcze do poważnego związku, szkoda czasu na takiego gościa
chodzi glownie o to, ze on mysli ze ja mu czegos zabraniam..powiedzial, ze nie jest moim mezem zeby tak bylo...moze wczesniej bylam taka, ze wiele rzeczy mi przeszkadzalo..ale staram sie to zmienic i wydaje mi sie ze idzie mi coraz lepiej...ale nie odzywam sie do niego w taki sposob.. :( szkoda mi siebie i tej Kasi kora zalozyla ten watek...
wspólczuje Wam dziewczyny, że macie takich drani!!!jej jak dobrze,że są jeszcze na tym świecie NORMALNI faceci, czuli, troskliwi, odpowiedzialni.Ciesz się,że mi się udało na takiego trafić i tego samego życzę każdej kobiecie.
ja tez tego zycze wszystkim kobieta... przykro tylko, ze na poczatku zwiazku wszystko jest fajnie i milo..a pozniej wychodzi jaki kto jest..w sumie co nas nie zabije to nas wzmocni...teks typu jak ci nie pasuje to sie wynos slyszalam juz tyle razy.... :(
to czemu nie odejdziesz?
to mówi przed ślubem a co będzie po nim?
no wlasnie...mysle i mysle..juz pakowanie bylo kilka razy...dziekuje za rady dziewczyny..to naprawde pomocne
nie ma za co każda z nas może być w takiej sytuacji. Dziewczyny nie poddajcie się będzie dobrze jesteście młode ułożycie sobie życie na nowo i znajdziecie facetów dla których będziecie oczkami w głowie!!!
Czyli mam rację. Mieszkam z moim chłopakiem już trzeci rok. Myśleliśmy o ślubie. I jakoś tak na myśleniu zostało. Dobrze nam się mieszka razem. A jakiś tam papierek nie jest nam do niczego potrzebny. Myślimy o dziecku. Bez ślubu oczywiście. Patrzę na moje "ślubne"koleżanki i jest mi niektórych żal. Jakieś konflikty w małżeństwie, jakieś drobne i większe sprzeczki.U nas jak na razie idealnie. A jak coś się zacznie chrzanić, pójdzie ostro, "na noże", to wtedy adieu i każdy w swoją stronę. Ale nie zanosi się na to. Rodzina początkowo była trochę zbulwersowana naszym postępowaniem i życiem "na kocią łapę". Teraz już im przeszło. Widzą, że jesteśmy i bez tych drogich ceremonii ślubno-weselnych szczęśliwi.
my też mieszkaliśmy razem przed ślubem pięć lat
i po ślubie nic się nie zmieniło oczywiście na gorsze. Lepiej pomieszkać razem i się dotrzeć a jak coś będzie nie tak to niech każdy idzie w swoją stronę.
no i wlasnie mieszkamy ze soba pare miesiecy..no i tak to wyglada...on mysli, ze ja mu chyba wolnosc ograniczam..mam wrazenie takie jakby wszyscy byli wazniejsi ode mnie w jego rankingu....