tak jasne, w zwiazku na kocią łapę jest idealnie, a tylko małzeństwo jest fatalne. bzdury.....
"Smutna" wiem co czujesz. Pewnie obiecywałaś sobie, że go zostawisz, że nie jest Ciebie wart i czemu on to Ci robi skoro Ty nie chcesz dla Was źle i tak bardzo go kochasz.
Ja nawet próbowałam go znienawidzić żeby tylko mnie tak nie bolały jego słowa... Niestety ja go nadal kocham i to bardzo, a może to tylko przywiązanie, boję się, że sama nie dam rady, tym bardziej, że mamy dziecko. Najgorsze jest to, że w pracy każdy go szanuje, jest taki odpowiedzialny, ma poczucie humoru itp a w domu szkoda gadać wszystko go złości, denerwuje. Kiedyś w ciąży pamiętam powiedziałam RAZ(!), że źle się czuje, wszystko mnie boli jak mnie zgadał, że jak ja się tak żalę to jak ja urodzę dziecko bo to wtedy dopiero boli. To wiecie co jak rodziłam to nawet nie jęknęłam a miałam bardzo ciężki poród, aż położne się dziwiły i śmiały, że jestem wzorem a ja tylko myślałam o tym co mi powiedział i w głębi duszy byłam z siebie dumna, że dałam radę. Kiedyś nie przywiązywałam wagi do tego jak mnie traktuje, byłam tak ślepo zakochana. Liczył się tylko on. Z biegiem czasu bardzo żałuje, że za niego wyszłam bo chociaż zaraz po ślubie było super, zaszłam szybko w ciąże to teraz jest mi bardzo ciężko. Ja dosyć długo łudzę się, że on się zmieni. W sumie nadal mam taką nadzieję. To teraz Smutna jest nas dwie:)
Wiecie co Dziewczyny zazdroszczę Wam takich mężczyzn bo ja nigdy nie poczułam co to jest czułość, troskliwość. Mój mąż jest moim pierwszym i ostatnim mężczyzną z którym byłam czy jestem. Dlatego dla mnie takie uczucie to abstrakcja. Miłość jest ślepa:(
przez takiech drani tracicie wiare w mężczyzn
tacy damscy bokserzy nie powinni się rodzić!!!
a swoją drogą Kasiu ta Twoja teściowa też musi być niezłą su... skoro widzi jak On podnosi na Ciebie rękę i nie reaguje, mi chyba by serce pękło jak ktoś w mojej obecności znęca się nad drugą osobą tym bardziej syn nad własną żoną, matką swojego dziecka!
najlepsze jest to, ze pytam go czy chce sie rozstac..a on , ze nie ale niechce zebym go ograniczala..to najlepiej chyba zebym wogole sie nie interesowala gdzie jest i co robi..i wtedy bylo by najlepiej,nic sie nie odzywac..
Wiesz Smutna u mnie jest podobnie. Ja siedzę w domu z dzieckiem 24 godziny na dobę od 10 miesięcy, nikt mi nie pomaga (od początku ani teściowa, ani teściu mi nie pomagają tylko przy kimś to Oni tak kochają wnuczkę!), wogóle z domu nie wychodzę bo z kim dziecko zostawię a mąż chodzi do kolegów na piwko itp a jak ja chcę pojechać na zakupy raz na miesiąc to jest wielki problem bo jak ja sobie to wyobrażam z kim zostanie córcia na te dwie godziny?!gdyby tylko była troszkę starsza to bym dała ją do żłobka czy przedszkola i poszła do pracy nawet jakiejkolwiek byle tylko być niezależna od męża.
A może dziecko którejś z Was było żłobku?bardzo strasznie tam jest?
Jeśli nie potrafisz odejśc od niego dla siebie, to zrób to dla Twojego dziecka. Nie ma reguły, ale jeśli już teraz ujawniają się jego problemy z agresją to istnieje duże prawdopodobieństwo, ze to będzie się rozwijać. Jeśli nie przekonuje Cię argument, że on zacznie Cie bić - bo go kochasz i zniesiesz wszystko. To zrób to właśnie dla swojej dzidzi, nawet nie wiesz jak ważne w życiu człowieka jest wczesne dzieciństwo, jeśli nie zapewnisz mu spokoju, ono będzie bardzo poranione w dorosłym życiu. Generalnie schemat jest prosty. On(zapewne po rodzicach , ktorzy tez Cię przytłaczają) ma osobowość dominującą, ty ulegasz. Im bardziej Twój poziom uległości rośnie, tym bardziej jego poziom dominacji się nasila. Wiesz w jakim kierunku to zmierza? Jeśli jest Ci ciężko pogadać o tym z rodzicami pewnie poprostu się ich wstydzisz, nie tak wyobrażałaś sobie swoje małżeństwo i pewnie boisz się ich oceny. Ale to nie Ty jesteś winna, nikt nie zasługuje na takie zachowanie ze strony najbliższej osoby. Na początek może udaj się do jakiegoś psychoterapeuty, opowiedz mu o swoich problemach, przepracuj swoje schematy, uwierz w siebie, bo jesteś młoda, życie przed Tobą, napewno sobie poradzisz. Musisz sobie poradzić , masz dziecko, miłość do dziecka napewno doda Ci sił. Życzę Ci odwagi i powodzenia. Trzymam kciuki , żebyś się uwolniła od niego.
KAŚKA WEŻ SIĘ W GARŚĆ i pokaż mu gdzie raki zimują. Tylekobitek masz za sobą na tym forum. NIE DAJ SIĘ!!! Wsytdzisz się rodziców? Wstydz się nas... jak nic z tym nie zrobisz. Czekamy jutro co napiszesz po dzisiejszej wieczornej rozmowie. ALE masz być OSTRA, konkretna. Nie ma lania wody i tkich pitu pitu. WYprowadzamy się koniec kropka! STANOWCZO!!!! Jesteś matką jego dziecka, niech ci podskoczy, a już więcej dziecka nie zobaczy!
Bardzo słusznie , popieram ankę. Trzeba postawić sprawę na ostrzu noża. Napisałaś , że wszyscy w pracy i poza domem myślą ,ze on jest fajny , dowcipny i w ogóle w porządku facet. I zobacz teraz komu by uwierzyli - jemu czy Tobie , Kasiu? Dlatego takich rzeczy nie można ukrywać przed najbliższymi - on będzie wszystkiemu zaprzeczał ,będzie chciał zrobić z Ciebie histeryczkę i wariatkę. Już zaczął to robić. Będzie nastawiał otoczenie przeciwko Tobie ,kłamał i kręcił tak ,żeby wyszło że to Ty jesteś ta zła i o co w ogóle Ci chodzi. Bądź na to gotowa i nie pozwól na to - zbieraj wokół siebie ludzi , którzy Ci wierzą i są po Twojej stronie. My niestety tu już nie wystarczymy- musisz mieć sojuszników w realu:)
1.Jeśli mąż raz podniósł na ciebie rękę, będzie to robił nadal, będzie się to działo częściej i będzie przybierało ostrzejsze formy. Musisz postawic się mu w jeden sposób - dzwoń na policję, nie mów, że zadzwonisz, tylko dzwoń! Proś o założenie "Niebieskiej Karty"
2.Będzie wiedział, że z twoim zdaneim ma się liczyc.
3.istnieje niebezpieczeńswo, że zacznie znęcac się również nad waszym dzieckiem.
4. Nie licz na to, że jeśli wyprowadzicie się i zamieszkacie sami, to jego agresja zmaleje, najprawdopodbniej poczatkowo będzie sielanka, natomiast później formy znęcania przybiorą na sile.
5.Jeśli zdecydujesz się na wyprowadzenie sie od niego, złóż wniosek do Sądu o przyznanie alimentów na dziecko oraz ustalenie kontakltów z dzieckiem. Przemyśl również rozwód.
6. Obecne prawo chroni ofiary a dla sprawców przemocy nie ma litości.
7.Przemyśl sprawę, czy nie złożyc doniesienia do Prokuratury na męża o znęcanie się.
Ratuj siebie i dziecko.
I jeszcze po raz 8 przemysl rozwod dziewczyno.
Jesli on jest obrazony na Ciebie za to, ze sie nie odzywasz , bo Cie pobil, to ja nie widze zadnych szans na jego zmiane. Moim zdaniem rozmowa z takim czlowiekiem nie ma sensu, zeby on jeszcze wykazywal skruche, przepraszal, zdawal sobie sprawe z tego, ze robi zle - nadzieja by byla. Przy pomocy specjalistow, moglby sie zmienic. Ale w takiej sytuacji marne szanse. Lepiej zeby dziecko nie musialo patrzec jak tata bije mamusie ? Nie uwazasz?
Teraz po tych wszystkich radach dopiero zaczynam widzieć jaka jest prawda bo do tej pory myślałam, że po mojej stronie jest wina, że nie jestem spełnieniem marzeń męża, zawiodłam go jakoś, ale teraz widzę, że przecież ja nie mogę przez całe życie obrywać. Tylko jak ja się wstydzę tak wiecie w realu o tym wszystkim opowiedzieć moim rodzicom, kilka razy już próbowałam, nawet zaczynałam mówić, że źle się czuje w tym domu, itd ale nigdy nie kończyłam i nie przechodziłam do sedna sprawy. Dziś jak mąż wróci z pracy to poważnie z nim pogadam. Tylko teraz to coraz bardziej jestem przekonana żeby stąd się wynieść z nim czy bez niego. Tylko żebym znowu nie zawaliła jak on zacznie prosić żebyśmy jeszcze poczekali miesiąc czy dwa i ja nie będę umiała mu się postawić.
Kasia! Uciekaj! Nic się nie zmieni. Przeczytaj "Kobiety, które kochają za bardzo" To bardzo mądra i pomocna książka. Kasia, fajna z Ciebie dziewczyna, tylko trochę się zagubiłaś i brak Ci wiary w siebie. Swoje szczęście uzależniasz od męża, teściów, wyprowadzki, nowego mieszkania, a powinnaś od Siebie je uzależniać. Pamiętaj Ty jesteś najważniejsza i Twoje dziecko
Kasia zacznij wierzyć w siebie-jesteś bardzo wartościową dziewczyną, nie pozwól aby twój mąż sprawił,że będziesz czuła się niczym..!Znajdź w sobie siłę i tak jak moi poprzednicy Ci radzili znajdź kogoś kto Ci pomoże-rodzice czy ktoś z rodziny i uciekaj od nich (tzn od męża i teściów) jak najszybciej.Nie łudź się-mąż się nie zmieni!A Ty jesteś młodą osobą i na pewno dasz sobie radę i ułożysz sobie życie na nowo!!!
czlowiek ma takie dwa glosy w sobie...jeden mowi zebys dala mu szanse amoze sie uda a moze sie zmieni ten kolejny raz...chociaz dobrze pamietasz, ze to samo mowilas ostatnim razem...a drugi..ze masz go dosc , ze odejdziesz..i nagle pojawia sie znikad ten trzeci jakby pomieszany jeden z drugim...i wtedy niewiadomo co robic...z jednej strony chcesz odejsc a z drugiej jakby cie cos trzymalo...jest obawa a jakto bedzie bez niego czy dam rade..czy nie bede zalowala, ze odeszlam..czy znajde kogos innego, ktorego obdarze takim zaufaniem po tym wszystkim co mnie wczesniej spotkalo..takie pytania przechodza mi przez glowe..i podejrzewam, ze Kasie83 rowniez..moja cierpliwosc jest coraz mniejsza...ale jednak jest i to mnie trzyma chyba...wiem, ze nie jest tak jak byc powinno a czas ucieka....
Kasiu83 przeczytaj, znalezione dzisiaj
http://furtka11.blog.onet.pl/W-potrzasku,2,ID423636101,n
Straszne! Dziewczyny - Kasiu i smutna - jak nie jesteście do końca przekonane to popatrzcie na inne , normalne i kochające się małżeństwa. Popatrzcie jak żyją , jak się szanują , jak się wzajemnie do siebie odnoszą - jak powinno być między dwojgiem kochających się ludzi. Porównajcie sobie i proszę wyciągnijcie właściwe wnioski!
Mój mąż jest kochanym człowiekiem , nigdy nawet nie podniósł na mnie głosu , od 15 lat codziennie budzę się z poczuciem , że jestem dla niego najważniejsza. Uwielbiam z nim przebywać ,tak samo nasze dzieci. I tak właśnie powinno być - i tak może być jak się spotka właściwego człowieka. I Wy też możecie tak żyć , zasługujecie na szczęście. Ale musicie go poszukać gdzie indziej bo tu gdzie jesteście go nie ma i nie będzie.
Gość z 18.05 ma zupełną rację , niestety. Bardzo jasno i dobitnie wyraził smutna prawdę. Zgadzam się z nim całkowicie.