Pisałem o tym wcześniej , tak był taki targ , tzw. mała targowica u zbiegu ulic Młyńska , Kościelna , Aleja .
Do końca lat 70 tych był to nie tylko targ nabiałowy ale można było kupić ryby świeże z Wisły przywożone w wiklinowych koszach przykryte pokrzywami ,wszelakie wędliny wiejskie z uboju , wołowinę , wieprzowinę wszelkich gatunków . To nie jest tak jak niektórzy okres " kartkowy " przyrównują do całego czasu Polski powojennej . Takiej zwykłej kaszanki w naturalnym jelicie nie dostaniesz już w żadnym sklepie , a salcesony . Pamiętam jak do sąsiadów przyjechała rodzina z Anglii z kilkoma rodowitymi Anglikami . Nie mogli się nasmakować tych zdało by się prostych , naszych produktów. A te twarożki , masło , tych smaków już nie ma.Było jeszcze coś , otóż Ostrowiec miał tradycyjne targi w poniedziałki , czwartki i soboty . Miał też przywilej sprzedaży z uboju , nawet w ograniczony sposób w czasach kartkowych .
A ktoś pamięta, że kiedyś każdy miał pracę? To chyba jest najlepsze wspomnienie.
Z tą pracą to tak nie do końca, dobrze płatna zawsze była reglamentowana i dla "swoich"
A filmy na Placu Wolności wyswietlane po uroczystościach 1 Maja? Gdzie jest Generał i inne.
Z tą pracą dla każdego to sprawa wygląda tak , że należało by wrócić do czasów przedwojennych . W jednym poście nie da się wszystkiego omówić ale to było tak . Przed wojną o pracę jakąkolwiek było bardzo trudno i nie ma sensu przyrównywać tego faktu do innych późniejszych okresów . W czasach powojennych też nie było tak , że każdy i wszędzie miał pracę na zawołanie , nie , tylko to był okres intensywnej odbudowy kraju, w rejonach bardziej uprzemysłowionych było tej pracy więcej ,
w rejonach bardziej rolniczych było tej pracy mniej . Zmieniało to się stopniowo. Nie ma sensu roztrząsać tu przyczyn i skutków , faktem jest , że to , że są zawsze i wszędzie równi i równiejsi to nie jest polski wynalazek . To było i jest i będzie na całym świecie . Po prostu obecnie to bardziej widać i bardziej boli. Ten który ma stabilną pracę i zarobki , nie widzi tego , który klepie biedę . Tu nie rozwiążemy problemów ekonomicznych kraju. Ale wspominając dawne czasy , to tak jednak było , że ludzie jeździli za pracą po Polsce , był czas , że ta praca była (Ostrowiec przykładem) . Ale że obecnie mamy co mamy , to już nie zależy od nas . Młodzi ludzie wyjeżdżają za granicę , to też jest bolesne . W latach 50/60 funkcjonowała legenda bogatego zachodu ,to się wzięło z czasów masowej emigracji końca XIX w. i później . Wielu marzyło o pojechaniu tam , dorobieniu się . Dziś to stało się powszechnością . Ale tu już nie wypowiadam się , jest to skomplikowane , cieszyć się , czy nie cieszyć . Ja już mogę opowiedzieć coś młodszym jak było , bez względu na to dlaczego było tak czy inaczej . Pozdrawiam serdecznie .
Moja Babcia też robiła domowe nalewki,soki i wino z dzikiej róży, malin oraz sezonowych owoców. A na ul.Okólnej, zaraz przy Rynku znajdował się sklep, w którym kupowało się wszystkie akcesoria winiarskie. Drożdże, rurki i rureczki, lak oraz ogromne gąsiory do wina.
Szkoda, że apteka na Alei została zlikwidowana :(
We Lwowie znajduje się dużo zabytkowych aptek, które funkcjonują do dzisiaj i są wielką atrakcją turystyczną.
Nie tylko nabiaowy , tam rabali mieso w duzych zielonych budach.
Zmusil mnie "Stary " do odowiedzi a mniemam iz nasza data ur. jest tozsama. Podzielam jego wspomnienia i nadmieniam iz zamiescilem tu ok 13-tu watkow jako gosc. Jestem chlopak z ul. Denkowskiej (lokator domu mec. Zapalowskiego) z od korzeni w Ostrowcu.Dysponuje wiedza i pamiatkami od ok. 1958r. WIELKI SZACUN dla STAREGO. JA np pamietam konie w firmie MPGK na ul. Baltowskiej wspolnie z baza MPK. TAK KONIE byly na garnuszku miasta ! Ulice Przechodnia gdzie tyl tzw. rynsztok bo nie bylo kanalizacji . Braci Jeruzalow ktorym nie warto bylo wesc w droge . A pisalby jeszcze 2 dni. Pozdrawiam STAREGO . Cdn.
Wróciłem do laptopa po tych " wyskokach " narciarskich i zaraz odpisuję , Bardzo mi miło , że mogę z rówieśnikiem popisać na forum . No to bracie , mamy wspólne i podobne wspomnienia. Te konie pamiętam i ja . Konne furgony były też w MHD i PSS . Synowie mec. Zapałowskiego to byli moi znajomi z tym ,że jeden był ode mnie starszy a drugi młodszy , państwo Zapałowscy mieszkali na ul. Czerwińskiego w ładnej willi. Bracia Jeruzalowie znałem dobrze , było ich dwóch , żyliśmy po koleżeńsku jakkolwiek nie za blisko. Zastanawiam się , w jaki sposób moglibyśmy nawiązać kontakt . Postaram Ci się na początek przybliżyć nieco moją skromną postać , pamiętasz Klub Młodość w pałacyku na (wtedy) ul . Czystej , to ja tam brachu grałem w Seven Boys'ach. Jeśli znajdziesz sposób , to jestem za , jest już nas coraz mniej a obecnych na forum to całkiem mało. Pozdrawiam Cię !
Jeśli wspominamy miejsca, to ja z sentymentem przypominam sobie Górki. Kto jest z dołu miasta będzie wiedział. Górki, Kamień. Siedziały dzieciaki a w niedzielę i całe rodziny nad Szewnianką. Budowanie tamy, czysta woda, bezpiecznie nikt nikogo nie zaczepiał, nikt nie obrażał, nie bluzgał"mięsem".
Lauro, a gdzie jest to muzeum aptek? I skąd wiesz, że meble były własnością Cefarmu?
Dlaczego Cerfarmu? Wiesz coś na ten temat?
ja słyszałam, ale może to plotki, że właściciel apteki chciał je sprzedać za duże pieniądze, ale że w końcu trafiły do muzeum. Jakoś nie wierzę do końca.
Pamiętam i Górki i kamień , rejon ten nazywany był
- Głosek - tak się mówiło , idziemy do Głosku na kamień . Tam były organizowane festyny, stragany bufety , muzyka ,nie pamiętam kto to organizował, chyba Gmina Szewieńska z Kościołem to było w latach 50 -tych. To było niezapomniane przeżycie.
Chodziliśmy tam również jako harcerze , po roku 1956 reaktywowano harcerstwo w duchu przedwojennym , pod kamieniem urządzaliśmy rozmaite gry i zabawy . Jeszcze trzeba wspomnieć o słynnym źródełku , woda z niego miała właściwości lecznicze , taka była legenda .