ggg teraz sa tam obiady caly czas
zajebiste rurki z kremem i ciastka w cukierni nie pamietam nazwy kolo psp 2, i lizaki takie kolorowe w kiosku kolo skladnicy harcerskiej ktorych moglem na przerwie zjesc 10 :)
popey na rynku pyszne żeberka na desce podawane
A Pewex na Sienkiewicza i Siennieńskiej a ciut później Baltona na Słonku i w Łysicy? A muszle koncertowe były w obu parkach i w lasku koło szpitala i bodajże na Gutwinie. Z największym rozrzewnieniem pamiętam Rawszczyznę , na którą biegałam jako dziecko od 9 rano do 17. Potem, gdy moje dziecko było małe na szczęście jeszcze istniała i mogłam z nim chodzić.
Na Sienkiewicza był na pewno Pewex - Cepelia i obok Pewex. A gdzie na Iłżeckiej?
Ja pamiętam też na Zieloną Budkę na Traugutta. Kupowało się tam na sztuki żelki krokodylki i myszki, gumę balonową Donald oraz oranżadę. Na Niskiej był zakład właściwie zakładzik - oranżadziarnia.
Pierwszy PEWEX był na Alei, pod SDH... tam kupiłam pierwszą bluzkę i koszulkę nocną...
A ja pamietam sklepy na rynku : milicyjny , ksiegarnia , rymarz na gornej polaci , zegarmistrz-zlotnik Szypulinski , zakl. P. Skory , placowke ormo, sklep ZURIT w budynku p Szypulinskiego gdzie kupilem magnetofon 4 sc. Grundig i mam go do dzis. I te sprzety rad. i tv. na polkach Neptuny , Topazy ,Szmaragdy, itp . na lampach . Tv do naprawy nosilo sie w kocu zwiazanym za rogi do ZURiT lub do P Rychty ktory lubial % -ty w butelce.
KUfel,tylko KUFEL!!!! Budka z piwem!!!Najpierw po drugiej stronie Sienkiiewicza tam gdzie dzisiaj wieżowiec,potem po drugiej stronie gdzie pawilony/zakład foto=Kisiel/.TAM ZACZYNAŁEM!!!!1.5 zl małe 3,00duże 'gorzkie,niedobre,ale trzeba było!!Umarł na Dożynkach w Warszawie w1966 roku.Smutno było!!Poszliśmy w droższe w TurystucznejA dalej???Adalej to STAROMIEJSKA,TĘCZOWA i wyjechałem!!!!ALE PAMIĘTAM!!!!!
Dzięki Laura, powiem szczerza, że wcale nie pamiętam. Może dlatego, że ciuchy mnie interesowały :)
Co do ciuchow to byl sklep o nazwie GALUX obok PSS i garmazerki, Dom Mody , sklep u Batta , byla apteka Peklazego.
A meski fryzjer przez lata kosztowal 5zl (rybak) chodzilo sie do Mroczka , Derlata ,Leskiewicza , Gajka.
AAAA, fryzjer Leśkiewicz! Grzał nożyczki na piecu zanim obcinał mi włosy i miał takie myszki w pudełku od zapałek co wychodziły jak się otwierało - oczywiście zabawka dla dzieci. Zawsze uśmiechnięty i żartujący, ale czasy!
Sklep u " Garbuski" pod filarami przywozil ja maz Junakiem z bocznym wozkiem , a w domu z 15 kotow
Fryzjer Witold,najlepszy w swoim fachu w Ostrowcu.Miał zakład w latach 70-80, w tym samym budynku na Młyńskiej,gdzie obcina aktualnie pan Połetek.Z tą różnicą,że pan Witold był ulubionym fryzjerem kobiet, naszych mam i babć. Ponoć nikt nie czesał tak dobrze i tak delikatnie, jak sam mistrz...