innym też mam zakładać? :P jeden z drugim nasyfi, trzeciemu się nie chce posprzątać a czwarty musi ponosić konsekwencje...i jeść w brudzie.
Kapie z pyska bo niemoże tego syfu przetrawić.Tam jeść to trzeba byc chyba downem albo po prostu wieprzem.Takie paskudztwo
A kto tam żre jak nie buraki .Nigdy niczego niewidział nudno na wsi to na wycieczke przyjezdża do mc donalda bo niema gdzie.I to jest dla niego wydarzenie hahaha
bez przesady, jak chcę zjeść coś dobrego jakościowo to idę do dobrej restauracji, a jak chcę coś szybko zjeść a nie ma czasu np. podczas podróży samochodem na wakacje albo podczas wycieczki gdy trzeba szybko zapełnić brzuszek i lecieć do następnego zabytku to McDonald jest w sam raz :)
uważam gościu z 21.29 bo się zaraz rzucą na ciebie, że pewnie sam burak jesteś, ludzie ze wsi nie mają do siebie dystansu, a niestety część z nich potwierdza stereotypy...
a ty to buraku ze wsi niby skad jestes?? nie ze wsi?????????? jak otworzyli maca to sam pewnie w kolejce stales bo to takie wydarzenie!!!!co do czystosci ja nie narzekam bylem widzialem! jak gdzies cos zostanie na stoliku to pracownik zaraz sprzata! wiec nie gadajcie głupot!
Najlepsza w MC Donaldzie jest obsługa a szczególnie jedna młoda pryszczata blondyna która ostatnio tak krzyczała na swoją nową koleżankę że aż żal było tego słuchać
Bladyna z męskim glosem portafi namieszac i zle wydaje zamuwienia
Ja nie byłem,ani moje dzieci.
W zwykłym BARZE mlecznym resztki jedzenia odnosi się do okienka lub kładzie na typowym regale na tace. To oczywiste - skoro sam odbieram danie przygotowane przez obsługę, to sam oddaję. I nie interesuje mnie co obsługa z tym dalej zrobi (nie za to placę). Ktoś inny wyrzuca resztki, segreguje jak tylko chce itp.
Tak samo nie ingeruję w to, co dzieje się w kuchni. Podsumowując, ja odbieram i ja oddaje, bo nie ma kelnera, ponieważ, to nie restauracja.
W McDonald's, który dumnie zwie się RESTAURACJĄ (a funkcjonuje, jak zwykły bar) utarły się jakieś dziwne zasady.
To, że na środku "restauracji" jest postawiony wielki kosz, to dopiero początek dziwactw. Nawiasem, nawet w barach, że o restauracjach nie wspomnę, takie kosze są na zapleczu.
W McDonald's klient nie może zwyczajnie odłożyć resztki na przeznaczone do tego miejsce. "Musi" je sam wyrzucić. Co więcej, w ostatnich latach, w których coraz popularniejsza jest segregacja śmieci (popieram samą ideę), klient McDonald's sam "musi" segregować śmieci. Już tylko krok do tego, by zająć się wywozem.
Słowa "musi" są tu w cudzysłowie, bo klient nic takiego nie musi, ale przestrzeń jest tak zorganizowana, że klient zostawiając tacę z resztkami na koszu, odczuwa taka presję otoczenia (np. ciężkie, oceniające, wręcz karcące spojrzenia), że robi to, co inni, jak pokorne, bezmyślne cielę (czysty komformizm).
W zwykłym barze, zwykle oddanie tacy wraz z zawartością, nie gorszy nikogo.
Czyli co?
Cały zabieg firmy McDonald's (socjotechniki, psychotechniki) - działają bardzo skutecznie.
"Wychowywanie" sobie klienta a konkretnie manipulowanie klientem, aby mieć mniej roboty, to codzienność, jaką widzę w ramach tego tematu.
Odłożenie tacy z resztkami jedzenia i wszelką kartonowo-plastikową "zastawą" nie ma nic wspólnego z niską kulturą osobistą a świadczy jedynie o szacunku do samego siebie, używaniu mózgu - byciu odpornym na "gierki", w jakie stara się nas wciągać otoczenie.
Faktycznie, idealnie pasuje tu hasło reklamowe "McDonald's - restauracja inna niż wszystkie
Obserwator