Sugerowane się średnimi wg mnie to porażka systemu edukacji, nauczyciel bez tego powinien wiedzieć na jaką ocenę końcową zasługuje uczeń i co umie.Jest to wyliczanie krzywdzące dla uczniów.
Nie jest krzywdzące. Oceny przez pół roku wystawia sam nauczyciel więc gdzie widzisz krzywdę? Jeśli z klasowek, odpowiedzi ustnych czyckartkowek byly 4 a z mniej znaczących zadań czy ćwiczeń 5 to w jaki sposób dziecko ma dostać 5 na koniec?
Wszystkie oceny do librusa wpisuje nauczyciel. Oceny mają wagi (od 1 do 10, jest to tzw., ,,ważność oceny", zazwyczaj prace klasowe mają wagę 10). Z tych ocen librus wylicza średnią, ale jest to średnia ważona, czyli uwzględniająca ,,wagę" oceny, dlatego gdy liczymy średnią na kalkulatorze nie zgadza się z tą z librusa (ta z kalkulatora to średnia arytmetyczna, a nie ważona). O ocenie końcowej decyduje NAUCZYCIEL, tylko i wyłącznie. to nie komputer wystawia oceny (librus tylko wylicza średnią, ale to nauczyciel decyduje o końcowej ocenie).
Do gość-ola z wczoraj 11.38: dwa dzienniki prowadzone są tylko przez pierwszy rok po wprowadzeniu do szkoły librusa (jest to czas, w którym nauczyciele uczą się korzystania z librusa, jeżeli się sprawdzi to od następnego roku zostaje tylko librus, już bez dziennika w wersji papierowej).
Niestety jest wielu nauczycieli, którzy uparli się na te średnie i nie ma przeproś.....
Powoduje to brak motywacji i zniechęca dzieci.
Bardzo mi się podoba podejście nauczycieli z PG 1. Jeśli dziecko ma nawet niższą średnią a nauczyciel jest pewien jego umiejętności (np. udział w konkursach, poziom ucznia na tle klasy) ocena jest podwyższana i nikt nie robi tu ze średniej podstawowego wyznacznika.
Często oceny cząstkowe nie sa miarodajne i nie odzwierciedlają umiejętności.
W PG1 średnie są wyłączone.
są wyłączone ale można się zorientować z ocen i wagi co mniej więcej wyjdzie - ale i tak nauczyciel ocenia wg swego doświadczenia i obserwacji
Przecież w normalnym dzienniku nauczyciel tez wystawiał średnia z ocen jakie w czasie semestru dostał uczeń.
Wiadomo najbardziej nauczyciel brał pod uwagę sprawdziany i prace uczniów na lekcji , jego aktywność.
W dzienniku elektronicznym jest tak samo.
zgadza się ale chodzi tu o przypadki, gdzie dziecku wypada średnia np 5.2 wiec nie może mieć 6 - bo tak wypada, bo zgodnie z widełkami musi być 5
A jak ma średnią 3,5 a Pani mówi dziecku że ma 2 na 3, to to jest w porządku? A tak niestety się zdarzyło i to w "renomowanym" gimnazjum... Żal.
Żaden system informatyczny (rownież Librus) nie wytawia sam ocen bo jest to niezgodne z prawem oświatowym. Jeśli szkoła ma odpowiednie zapisy w wewnątrzszkolnym ocenianiu (dokument z którym można sie zapoznać) o średniej ważonej to nauczyciel może się nią sugerować, ale zawsze to nauczyciel decyduje. Jak dzieciak ma średnią 3.0 to może mu wystawić 4 albo 2.
No bardzo ciekawe rzeczy piszesz. A jak ma średnią 3,5 to też mu może postawić 2, tak? Ha ha śmieszne.
Nie, no ale nauczyciel może przecież wszystko...
Szkoda słów na takich "mocnych".
23:25 a czemu szkoda słów? Nie wiem ile masz lat ale czemu tak walczycie o ocenę? Ja nie mogę tego zrozumieć. Cały rok można pracować dzieciaki mają w nosie naukę i dopiero gdy przychodzi półrocze przypominają sobie o nauce? Ja jestem przecieniczka poprawiania ocen na koniec. W regulaminie a właściwie statucie szkoły mojego dziecka jest napisane ze można poprawić każdy sprawdzian. Jak czuja sie osoby, które pracują cały rok na swoją ocenę?
Otóż to gościu 09:44. Mnie też śmieszą tacy rodzice co mają pretensje do wszystkich tylko nie do własnych dzieci. Ktoś, kto pracuje cały semestr nie ma później żadnych problemów z ocenami.
Co wam tak zależy na tych ocenach.
Na nie pracuje sie całe pół roku, a nauczyciel doskonale wie co kto umie i jaki jest jego stosunek do nauki.
Zawsze najmniej sprawiedliwe są oceny od których zależy czy sie semestr zaliczy czy nie ( ocena mierna).
Ale czy nie ważne jest to co sie ma w głowie i co sie potrafi.
Ocena jest formą zapłaty za naukę.
W Librusie jeżeli dziecko cały semestr pracuje ale raz się potknęło bo miało gorszy dzień i przez to już nie ma szansy na 5 na półrocze. Jest to przedmiotowe traktowanie człowieka.
Mój syn (4 klasa) miał z przyrody pięć 5, jedną -5 i jedną 4. Na półrocze otrzymał 4.
Zapytałam nauczyciela dlaczego tak mu obniżył ocenę - zabrakło synowi ułamka punktu do 5.
Syn musiał wywalczyć jeszcze jedną 5 i jedną 6 żeby otrzymać 5 na półrocze.
Czy to nie jest paranoja?
Ale to nie wszystko. W drugim półroczu dziecko się ostro zaparło.
Zdobył jedenaście 5, jedno 4 i jedną 6 (sprawdzian).
Kilka dni później nauczyciel wykasował synowi 6 i wpisał w to miejsce +4.
Automatycznie synowi już nie wychodziła 5 ze średniej.
Na szczęście trzymałam rękę na pulsie i zgłosiłam zastrzeżenie.
Okazało się, że inne dziecko poprawiało sprawdzian i nauczyciel niechcący "poprawił" ocenę mojemu dziecku.
Jeżeli dziecko ma z jakiegoś przedmiotu 5,5 już nie może mieć 6.
U nas np. nauczyciel muzyki radzi sobie z tym w ten sposób, że chórzystom dopisuje po dziesięć 6 żeby im 6 wyszła na półrocze.
Ale już np. z polskiego, mimo że dziecko czyta jak dorosły, nie robi błędów ortograficznych, bierze udział w konkursach recytatorskich i zdobywa nagrody, to na półrocze ma 4 bo znowu zabrakło ułamka punktu.
Tak? Dziwne, bo u nas w szkole jest nauczycielka, co stawia na półrocze 5, gdy dziecko ma w dzienniku elektronicznym srednią z ocen 4,19.
No ale jak ma 4,19 tojak może piątke wystawić?