Ostrowiec Świętokrzyski - Widok na fragment miasta

Ostrowiec Świętokrzyski www.ostrowiecnr1.pl

Szukaj
Właściciel portalu


- Reklama -

Logowanie

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Zaloguj się, aby zbaczyć, kto jest teraz on-line.
Aktualna sonda
Czy uważasz, że dobrze zagłosowałeś w kwietniu wybiarając obecnie rządzących?
Aby skorzystać
z mailingu, wpisz...
Korzystając z Portalu zgadzasz się na postanowienia Regulaminu.
                • Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

                  Z Wikipedii:

                  Argonauci (dosł. „żeglarze na Argo”) – w mitologii greckiej 52 uczestników wyprawy Jazona do Kolchidy po „złote runo” cudownego barana.

                  Mityczni bohaterowie helleńscy, którzy pod wodzą Jazona wyruszyli okrętem Argo („Szybki”) do Kolchidy po złote runo (chrysomallos) baranka, ofiarowane tam Zeusowi przez uciekającego Fryksosa.

                  Złote runo – skóra (wraz z sierścią) mitycznego skrzydlatego, złotego barana Chrysomallosa (starogreckie Χρυσόμαλλος / Chrisomallos, χρυσός / chrisos, μαλλός / mallos, złotowłosy) – cel wyprawy Argonautów. Było ono powieszone na dębowym drzewie w gaju Aresa, gdzie pilnował go smok. Zabrał je stamtąd Jazon.

                  Chrysomallos został zesłany przez Zeusa uciekającym dzieciom Atmasa – Helle i Fryksosowi. Fryksos złożył go w ofierze Zeusowi.

                  Próby wyjaśnienia mitu

                  Legenda o złotym runie ma prawdopodobnie zupełnie prozaiczne podłoże. W niektórych krajach Azji wykorzystywano bowiem skóry baranów do wyławiania drobin złota z rzeki. Także w Polsce w Górach Izerskich. Takie „pozłacane” runo suszono następnie w słońcu, a złoty pył strzepywano przed ponownym zanurzeniem skóry w wodzie, lub rozpuszczano rtęcią i amalgamat destylowano albo wyprażano zbierając stopiony metal.

                  Nieporozumienie językowe

                  Prawdopodobnie interpretowanie mitu jako wyprawy po skórę barana jest nieprawidłowe. Pierwsze monety, zarówno złote jak i srebrne, używane w starożytności w rejonie Morza Czarnego, miały kształt zminiaturyzowanej zwierzęcej skóry. Tak więc Jazon wyprawił się do Kolchidy po prawdziwy skarb będący stosem monet, a nie po czarodziejską skórę[1].

                  Gość_numizmatyk Argonauta
                  Zgłoś
                  Odpowiedz
              • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 69

                Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

                Argonautki w ogóle nie istniały.

                Na wyprawę popłynęli faceci.

                Także tego.

                Gość
                Zgłoś
                Odpowiedz
                • Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

                  Jak nie istniały? Atalanta kim była, jak nie Argonautką?

                  ARGONAUTKA

                  Szukam swoistego łącznika pomiędzy starożytnymi podbojami Argo- nautów, a współczesnym zdobywaniem nowych obszarów przez Astro-nautów. W tym roku mija 55 lat od lądowania człowieka na Księżycu- 20 lipca 1969 roku cały świat obserwował pierwszy krok Neila Armstronga postawiony w księżycowym pyle. Misja Apollo 11 zakończyła się spektakularnym sukcesem, chociaż niewiadomych było wiele, i nikt nie mógł mieć pewności co do szczęśliwego zakończenia tej wyprawy. Fascynuje mnie odwieczna potrzeba człowieka przekraczania swoich możliwości, stawiana wyzwań samemu sobie, ale też przeznaczeniu.

                  Równoległą z kosmicznymi podbojami inspiracją wystawy był mit o wyprawie Argonautów po Złote Runo. Zdetronizowany Ajzon, król Jolkos w Tesalii, prosi swego syna Jazona o pomoc. Zrzucony z tronu przez własnego brata Peliasa, próbuje odzyskać władzę, opierając się na niepewnej obietnicy uzurpatora- który przyrzekł oddać zagarnięty tron w zamian za otrzymanie magicznego Złotego Runa. Jazon zbiera załogę 50 śmiałków, i na statku Argos (stąd Argonauci) wyrusza po runo baranka znajdujące się w Kolchidzie na dębie w świętym gaju boga Aresa. W śród śmiałków znajduje się jedyna kobieta – Atalanta. Atalanta to starożytny prototyp walczącej (dosłownie) feministki, ulubienicy Artemidy, która sprawuje nad nią pieczę. Gdy wyrzeźbiłam figurę Atlanty (damskiej wersji Atlasa) na wystawę Gliptoteka w MOS w Gorzowie Wielkopolskim, nazwałam ją tym wymyślonym przeze mnie imieniem na cześć wszystkich świadomych swej mocy kobiet. Wypuszczając w przestrzeń, lub łapiąc do wyciągniętej w górę na ramieniu otwartej dłoni symboliczny złoty Glob (srebrno- złota kula zawieszona w pewnej odległości w powietrzu zdaje się lewitować, nie jest dla ręki ciężarem, jest to analogia do planet krążących po swoich orbitach w kosmosie) moja Atlanta o silnych barkach i wydrążonym abstrakcyjnym wnętrzu potrzebowała na kolejnej wystawie wyraziście kobiecego dopełnienia. Pracując nad frontem rzeźby – aktem stanowiącym pendant i zarazem rodzaj tarczy dla istniejących już pleców, zaczęłam sprawdzać ponownie imię, będące tytułem pierwotnej rzeźby. W ten sposób, ku mojemu zaskoczeniu trafiłam na bardzo podobne imię Atalanta. Mało znana postać jedynej argonautki była dla mnie dopowiedzeniem idei, która od początku przyświecała pracy – zbudowanie symbolicznej figury silnej kobiety, reprezentantki archetypu bohaterki, równej mężczyznom, nie lękającej się ani życia, ani śmierci. W obu formach bazowałam na odcisku z własnego ciała, który wykonał, co ważne – mężczyzna. Harmonia współdziałania, pozornie zaprzeczająca feministycznym dążeniom jest dla mnie spełnieniem idei człowieczeństwa, gdzie wszyscy są sobie równi, ale to temat na osobną wystawę… Przekształciłam rzeźbiarsko te formy uciekając w ten sposób od dosłownego autoportretu.

                  Zawiła droga argonautów i argonautki, ale też współczesnych astronautów i astronautek pokonujących kolejne wyzwania, jest dla mnie symbolem z jednej strony nieodgadnionego losu, który można kształtować tylko do pewnego stopnia swoją wolną wolą, a z drugiej strony jest jak nić, która prowadzi w zawiły sposób do spełnienia predestynacji fortuny. W wielu kulturach stawia się na szali potęgę przeznaczenia jednostki, i na drugiej moc decyzji. Co jest naszą autonomią, a co nieuchronnym spełnieniem nadrzędnego planu? W kulturze muzułmańskiej niepoślednią rolę odgrywa termin kismet, oznaczający pełne, właściwie bezwarunkowe pogodzenie się z wolą Allacha, z losem który każdemu jest z góry pisany. W kulturze europejskiej fatum – czyli nieuchronny obrót spraw, bez względu na czynione wysiłki od starożytności ewoluował, nie chcemy się pogodzić z tym determinizmem, który w różnych formach i odsłonach powraca przez stulecia, walczymy o prymat wolnej woli. Chyba każdy choć raz w życiu zastanawiał się czy tak zwany przypadek, faktycznie jest niezaplanowanym wydarzeniem. Nie umiem zdecydować co jest silniejsze, czy wolna wola, czy nieuchronność (której symbolem jest grecka bogini Ananke, siostra Chronosa), jednak pociechę przynosi mi świadomość, że przypadek w sztuce nie jest przypadkiem. Wymieszanie wolnej woli twórcy z nieprzypadkowością powstałych form, może być wskazówką, chwilą wytchnienia w wahaniach odbiorcy. Ta mieszanka pozwala wybierać, odrzucać lub akceptować, we własny sposób interpretować – i nawet jeśli twórca jest „zniewolony” przez brak przypadku, to odbiorca ma wolną wolę by jego dzieło zaakceptować, lub odrzucić. Świadomość tego jest dla mnie motorem pchającym w drodze, czuje się jak argonautka, pokonując kolejne zadania, szukając, tak jak być może każdy, swojego złotego runa. Opowieścią o tych przystankach i ich owocach – kolejnych formach, cyklach, czasem abstrakcyjnych, czasem czytelnychn- jest obecna wystawa, która również jest przystankiem na wyspie, zebraniem sił do dalszej drogi.

                  Wystawę dedykuję Markowi, który jest wyborem i przeznaczeniem

                  Małgorzata Kopczyńska

                  https://artinfo.pl/wydarzenia/malgorzata-kopczynska-argonautka

                  Gość
                  Zgłoś
                  Odpowiedz
              • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 70

                Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

                Kobieca siła kończy się, gdy trzeba naprawić silnik w aucie lub ściąć drzewo. Gdy coś jest, to jest. Czy są wystawy o kobiecej wątrobie? Nie ma, bo to oczywistość. A ciągle są wystawy o kobiecej sile. Czy to jest ważne? Jeśli siła jest, to jest. Po co to celebrować?

                Gość
                Zgłoś
                Odpowiedz
                • Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

                  A o czym była "Siłaczka" Stefana Żeromskiego?

                  Gość_Iksmoreż
                  Zgłoś
                  Odpowiedz
                  • Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

                    To aż tak poważne tonacje? Żeromski? Siłaczka? A może jednak to tylko Thermomix?

                    Gość
                    Zgłoś
                    Odpowiedz
                    • Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

                      Na spotkaniu z Tuskiem, wyborca z przypiętym serduszkiem opowiedział dowcip.

                      "Taki durny dowcip krąży, powtórzę...". Tusk złapał się za głowę https://www.youtube.com/watch?v=Pucb7ve9-AM

                      Gość
                      Zgłoś
                      Odpowiedz
      • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 48

        Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

        Czym są wernisaże? Słowo „wernisaż” wydaje się być tajemnicze samo w sobie, ale jego źródło jeszcze bardziej zapiera dech w piersiach. Pochodzi ono od francuskiego „vernissage”, co dosłownie oznacza „lakierowanie”. Jest to odniesienie do praktyki malarskiej, gdzie artysta na zakończenie pracy nakładał warstwę lakieru na swoje dzieło. Takie użycie terminu ma swoje korzenie w XIX wieku i jest związane z historią sztuki. (...)

        https://vaxy.pl/czym-sa-wernisaze-wszystko-co-musisz-wiedziec-o-tajemniczych-otwarciach-wystaw/

        Gość
        Zgłoś
        Odpowiedz
    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 5

      Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

      Wydarzenia dla skrajnych lewaków, tfu

      Gość
      Zgłoś
      Odpowiedz
      • Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

        19.37 - nic dodać, nic ująć. W punkt !!!

        Gość
        Zgłoś
        Odpowiedz
      • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 7

        Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

        Tak sosik własny. Byłem zapraszany wielokrotnie. W końcu dałem spokój. Teraz nawet cześć na ulicy nie powiedzą.

        Prostak jestem. Pisior. Naziol. Katol mimo niewiary.

        Gość
        Zgłoś
        Odpowiedz
      • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 8

        Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

        20.35.To czemu nie chodzisz ,skoro to dla ciebie.

        Gość
        Zgłoś
        Odpowiedz
      • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 15

        Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

        To idź na mszę 20:35, jeśli ci nie pasuje. Prostacy na okrągło używają słowo lewacy, ponieważ nie rozumieją jego znaczenia.

        Gość
        Zgłoś
        Odpowiedz
        • Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

          lewak = chory psychicznie , narzucający swoją chorobę innym

          Gość
          Zgłoś
          Odpowiedz
        • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 19

          Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

          Na mszę też chodzę 00:39. Masz z tym jakiś problem ?

          Gość
          Zgłoś
          Odpowiedz
    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 9

      Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

      Tam jakieś poszewki wiszą na ścianach? O co w tym chodzi?

      Gość
      Zgłoś
      Odpowiedz
      • Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

        Reszta czyli zdecydowana wiekszość - założycielu wątku - nie chce się utożsamiać z celebrycka prowincjonalną kliką. A "sztuka", no cóż ....

        Gość
        Zgłoś
        Odpowiedz
        • Odp.: Mam wrażenie że na wystawach i wernisażach ostrowieckich

          Słuszna opiniaⁿ z 19 37

          Gość
          Zgłoś
          Odpowiedz
9 postów w tym wątku zostało wyłączonych z wyświetlania ze względu na sprzeczność z Zasadami Forum lub czasowo. Możesz wyświetlić wątek wraz z tymi postami.

- Reklama -
- Ogłoszenie społeczne -

- Reklama -

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Losowa firma:
Kamo Polska Kamil Pastuszko
Branża: Elektryczne usługi
Dodaj firmę