Wyobraź sobie gościu 10:48 że nigdy w żadnej sprawie nie okłamałem bliskiej osoby. Po prostu brzydzę się kłamstwem i tyle. Najgorsza prawda jest zawsze lepsza niż kłamstwo. Tego się trzymam i bardzo dobrze na tym wychodzę. Tego samego uczę też moje dzieci i nie chciałbym aby w przyszłości trafiły na kogoś z poglądami podobnymi do Twoich. Zdrada jest jeszcze gorsza niż kłamstwo i tu już w ogóle nie ma o czym dyskutować. Jeśli ktoś uważa że nie jest ona niczym złym to można tylko współczuć osobie która żyje pod jednym dachem z kimś takim. Ludzie, Wy macie jakieś sumienie?
Zdradziłem żonę. Czy uważam, że to złe - tak. Czy dziś zrobiłbym to samo - tak. Czy żałuję - nie. Bo to były najpiękniejsze chwile mojego życia. Moja połówka niczym się nie interesuje, po pracy serial w tv, po wielkim proszeniu czasem spacer. Wyjście razem nie, na imprezę nie, do kina nie ( lepsze tv). Ogólnie zero aktywności jakiegoś życia. Seks bardzo rzadko, z wielką łaską i poświęceniem z jej strony.I oczywiście zero inicjatywy. Długi czas się starałem, proponowałem, wymyśliłem. Zero zainteresowania. Po pewnym czasie przestało mi zależeć. Kocham dzieci i tylko dlatego się nie rozwiodę bo nie chcę im rozwalać życia. Jestem 40stoletnim facetem i ta sytuacja trwa już jakiś czas. Na wyjeździe z pracy spotkałem kobietę, z którąś poszedłem do łóżka. Raz. I poczułem się znów jak mężczyzna. Że żyję. To dało mi siłę, żeby wrócić do domu i dalej być dla dzieci.
Wiesz, jeśli ktoś ulegnie ludzkim słabościom i dopuści się zdrady to powinien się pokajać i przyznać do tego, że zrobił źle. Takiej osoby na pewno bym nie potępił. Jednak ten, kto publicznie chwali się zdradą a do tego nie uważa jej za nic złego jak najbardziej zasługuje na potępienie.
A ja uważam, że lepiej "zgrzeszyć" i żałować, niż żałować że się "nie zgrzeszyło". Ja też miałem romanse i wcale tego nie żałuję, bo przeżyłem naprawdę piękne chwile, do których często wracam myślami. Było wspaniale i nie mam czego żałować.
hmm Anno coś ci mówi nick - szamanka19722 ?
O mam taki przypadek w domu od blisko szesnastu lat. Wszystko na nie bez podania jakiejkolwiek sensownej przyczyny. Nie oceniajcie mnie od razu, że to po części moja wina, bo tak nie jest. Jestem rozgarniętym facetem i przez wiele lat ponadprogramowo starałem się we wszystkich sprawach związanych z moją żoną. Jednak teraz zupełnie odpuściłem. Jestem z nią tylko dla synów. Nie chcę im zniszczyć życia, a wiem jak to jest wychować się bez ojca. I o dziwo jeszcze jej nie zdradziłem choć sam nie wiem dlaczego. Takiego celibatu na każdej płaszczyźnie jak mam z nią pozazdrościć mógłby mi niejeden zakonnik z powołania.
Może nie spotkałeś nikogo wartego grzechu. A swoją drogą współczuję.
Jeju gość z 21;22 czytam to i mam wrażenie , że to napisałam ja. Ha ha ha, a celibatu zakonnica też mogłaby mi pozazdrościć.
Przecież przysięga była i w zdrowiu i w chorobie. To już choroba
Zaczynam dopiero rozumieć, że czas mi się kończy i chyba zupełnie źle robię, że nic nie próbuję zmienić chociaż po cichu dla siebie. Rzeczywiście może to jest to, że jeszcze nigdy nie spotkałem nikogo wartego grzechu. A może i spotkałem tylko nie chcę tego widzieć?
Ech szaleństwo...
Obiecałem sobie, że od jutra zacznę bardziej otwierać oczy.
Ja też żyje jak zakonnica i wcale nie użalam sie nad sobą.
Kocham męża bo jest dobrym człowiekiem i nigdy przez 16 lat nie zawiódł mnie.Od kilku juz lat po prostu zaniemógł i nie pozwolę na to żeby niszczył swoje zdrowie jakimiś wspomagaczami. Kocham go i nie zdradzam. Seks nie jest aż tak ważny żeby nie można było żyć bez niego .
18:02 ale ile ma lat? Piszesz od kilku lat... To przykre. Może lekarz, badania, dieta, sport?
Brawo gościu 19:02. W końcu jakaś sensowna wypowiedź. Wracasz mi wiarę w ludzi. Pozdrawiam.
20:17 ty uważasz że seks to sens życia? Bez seksu żyć się nie da trzeba do lekarza? Żal mi cię bo to zachowanie i tok myślenia niegodne człowieka. Ja jestem 20 lat już sama i nie myślałam nawet przez moment żeby na seks kogoś szukać. Do lekarza mam iść??? I ganiać za byle kim bo przecież twoim zdaniem jestem chora bo nie uprawiam seksu?
Ludzie chyba już z tego dobrobytu całkiem zatracili człowieczeństwo.
Do lekarza jak najbardziej, bo impotencja to może być objaw poważnej choroby takiej jak cukrzyca czy nadciśnienie. Kobieta, która troszczy się o swojego mężczyznę już dawno by na to wpadła. Jesteś bardzo ograniczona w swoim myśleniu, skoro problem sprowadzasz tylko do braku seksu ale skoro jesteś sama 20 lat to zrozumiałe, że nie myślisz w kategoriach troski o partnera bo go po prostu nie masz. Tu nie chodzi o zaspokojenie swoich potrzeb tylko danie szczęścia drugiej osobie. Jeśli takiej potrzeby dawania nie ma to trudno mówić o prawdziwej bliskości. A bliskość fizyczna to naturalna potrzeba człowieka. Dla mnie dziwny to związek i dziwna miłość, w której partnerom nie przeszkadza brak kontaktu fizycznego ( który może przecież przybierać różne formy i tzw. niemoc nie musi w tym przeszkadzać) . A z wpisów powyżej wynika nawet, że niektórym brak seksu odpowiada i jest z tym wręcz wygodniej. Pytanie tylko czy na pewno dotyczy to obojga partnerów ?
Desire - gdzie szukać takiej kobiety jak Ty ?