ojojojoj - ależ to musiała być miłość!! jak 5 lat i po miłości !! Weź się kobito ogarnij i pomyśl nad sobą ? kościelny brałaś ? to se kasetę czy tam płytę oglądnij jak przysięgałaś .... chyba że dla Ciebie przysięga to tyle co sukienka ślubna - na raz - potem w komisie trza sprzedać .....ech.... Opanuj się kobito - bo to tylko pretekst do gadania o takich "marnych" jak Ty. trochę więcej wartości i odpwiedzialności w życiu....
oo chyba pani z 20sto letnim stazem sie odezwala...
a jak z 20- letnim to źle ? że kocham swojego męża tyle lat i on mnie ? No tak bo teraz moda na trzyletnie związki - weź się kobito zastanów ....
U mnie sześć lat po ślubie, nigdy nie wiało i nie wieje nudą.
Najważniejsze to budować związek partnerski. Gdy jedno żaglem, to drugie sterem. Uzupełniać się, umieć iść na kompromis. Żyć razem, jednocześnie mieć osobne zainteresowania. Nie naciskać, nie ograniczać, nie wrzeszczeć. Rozmawiać.
wiecie trochę sie otrząsnęłam, piszac posta miałam straszny dół. wszystko było nie tak...
do Pani z 14.36. pamiętam ślub i kocham męża nic w tej kwestii sie nie zmieniło.. ale tu chodzi o coś wiećej. nie wiem moze nasze mamy były typem matki polki męczennicy... choćby nie wiem jak było zle to słowem nie powiedzą i bedą trwac przy męzu jak skala. ale to nie o to chodzi. ja naprawde nic nie zrobiłam przeciw niemu, po porstu miałam burze w głowie. meczę sie i nie mam z kim pogadać. i tyle. chciałabym się czuć piekna, adorowana... jak każda kobieta i co w tym złego? nic... skoro mąż nie zraca uwagi.... klepnie w tyłek jak konia... eh brak słów.
Wiecie co? Czytam te wszystkie posty i zaczęłam się zastanawiać,dlaczego tak się dzieje. Ja mam kochanego męża,też jesteśmy po ślubie 5 lat.pomaga mi w wielu sytuiacjach.a w szczególności,gdy na nego się wydre.później sfochowany mówi,że ja ciągle krzycze i rozkazuje,ale nie pamięta czasu gdy byliśmy ćwierkającymi ptaszkami,co powiedział było święte i co ja powiedziałam było święte.co zrobiłam do jedzenia było cudowne,teraz nie roobie bo nie ma na to ochoty a mi też problem jeden odchodzi.zawsze jestem umalowana,pachnąca.nie wyobrażam sobie wyjścia bez niego na impreze lub na piwo,on beze mnie też nie.jak idziemy na impreze to jest zazdrosny non stop przyklejony do mnie i nie odchodzi na krok,a jak pytam co się mu stało to udaje idiotę.Alke kocham go wyszłam za mąż,bo chciałam z nim być.Fakt ,że było inaczej,ale co można na to poradzić w każdym związku tak jest,że z czasem wszystko się zmienia a tym bardziej jak mamy coraz więcej spraw na głowie.jak nie odpowiada mu moje prasowanie to nie prasuje,a później mnie przeprasza,za każdą głupote przeprasza kwiatki kupuje.kłócimy się okrutnie,ale nie wyobrażamy sbie życie bez siebie.To jaki jest twój,czy mój mąż zależy od tego jaki był jego ojciec i co wyniósł z domu.ja mojego męża nie zamieniłabym na żadnego innego.jest puierdołowaty,ale zawsze mówi,że jestem piękna,naqwet jak przytyłam to mówił,że ślicznie wyglądam schudłam pierwszy zauważył.Nic nie poradzimy jak wyniósł obojętność z domu.wiedziałyśmy za kogo wychodzimy,wiedziałymśmy jakie skutki są małżeństwa obserwując swoich rodziców.nie oczekujmy cudów.męża trzeba wychować jeśli sobie darowałyśmy to na początku małżeństwa to już troszeczkę za poźno na zmiany,chociaż mówią,że nigdy nie jest za późno.ROZMOWA jest najważniejsza,jeśli jej nie ma związek się marnuje.WALCZCIE nic samo ię nie naprawi,a tym bardziej faceci nic sami nie naprawią oni są ślepi,głusi i głupi im trzeba wysztsko wygarnąć wtedy zaczynają rozumieć o co nam chodzi.
chyba coś w tym jest, mój teść jest okropny dla teściowej... traktuje ją jak zbędny mebel w domu. boże jak u mnie tak będzie za kilka lat.... aż mi się włos jeży na głwoei!!!
cieszę się że rozumiesz - że odnosisz się do mojego postu :) Przemyśl wszystko - ja nie mówię żebyś była cierpiętnicą, ale chyba przed ślubem myślałaś czy to aby ten - a teraz po prostu musisz mu pokazać to to TY jesteś ta właśnie - trochę pracy w to włóż :) życzę powodzenia :) będzie dobrze :) trzymam kciuki
przed ślubem nie miałam cienia wątpliwosci, szłam tak pewna jak niczego w życiu...bo kocham naprawdę, ale brak mi czegoś, moze narzekam niepotrzebnie.... moze jestem z tych wiecznie niezadowolonych.. sama już nie wiem...ale chciałabym z nim wiecej spędzać czasu...naprawdę.. :( ale tak sama na sam... i nie przed tv. ubrac się ładnie, umalować tak powdzięczyć... potrzebuuję bodzca...
Zrób tak sama - nie czekaj na jego inicjatywę - będzie dobrze - zobaczysz - MIŁOŚĆ najważniejsza - jeśli jest nie martw się :) powodzenia :) Nie słuchaj głupich podszeptów że romans naprawia związek - to nie prawda !!
"ona" wiem co czujesz bo mam podobnie:):( Kocham męża najbardziej na świecie jednak brakuje mi tej pewności siebie, tego, żeby On ni stąd ni z zowąd powiedział mi jakiś komplement, przytulił tylko tak czule, a nie od niechcenia. Jest dla mnie miły i trzyma mnie blisko przy sobie, kiedy gdzieś jesteśmy i widzi spojrzenia innych mężczyzn, czasami któryś się uśmiechnie, zagada to wtedy przylatuje jak "piesek" i nie odstępuje mnie na krok, a ja może to głupie, ale czuje się najfajniej na świecie:)
problem powraca... on mi się chyba naprawdę podoba... nie wiem co mam robić. męczę się okrutnie....
Postaw wszystko na jedna karte, czasem zdrada paradoksalnie to najlepszy lek dla malzenstwa...
naprawdę wierzysz w to co napisałeś/aś....?? uleczy nudę w małżeństwie? pytanie wprost, nie retoryczne..
zdrada...... hm jeżeli nie zamęczą wyrzuty sumienia. ale czy można zrobić coś takiego osobie która się kocha..???
Hmm 10 lat po ślubie 2 dzieci, on pracuje całe dnie zmęczony wraca do domu, sex heh dzika namiętność zapomniałam co to jest. Były rozmowy, inicjatywa z mojej stron,y fajna bielizna i kuszenie ale ile można mąż nie bardzo ma ochotę na sex. Bywa, że nie kochamy się pare miesięcy ja już nie mam ochoty prosić się o sex ( uwielbiam sex) ale cóż widocznie tak musi być, chodzę wiecznie podniecona i nabuzowana. Jestem zadbaną kobietą na wysokim stanowisku wielu kolegów męża mówi, że ma fajną młodą fruzię za żonę do tego niezależną finansowo(mąż też jest na wysokim stanowisku), on to wie, ale cóż. Mam kolegę w pracy hmm on też ma żonę dwójkę dzieci jest starszy o 12 lat jesteśmy bratnimi duszami. Sama jego obecność sprawia mi frajdę, rozumiemy się bez słów. I tylko tyle, kocham mojego męża mimo, że brakuje mi ciepła, dotyku, blikości, obiecałam jemu i żadnemu innemu. Ja nie chciałabym by on mnie zdradził, i to by był cios w serce, tak samo myślę ze strony męża. Można poflirtować oczyście nie przekraczając granic, nie raniąc innych. Romans kiedyś się skończy a niesmak w pracy pozostanie NIE WARTO:)))
Co ty, lepiej żałować że się coś zrobiło niż na odwrót. Smiało wiem co mówię.