@gość_trzydziestka , gdy czytam twój wpis to tak jakbym czytał o sobie / tylko że ja mam taki problem z żoną . Utnę od razu docinki złośliwych , bo nie jestem jakimś facetem ciapkiem i z czystym sumieniem mogę powiedzieć , że był czas , że wszystko robiłem co było tylko możliwe , żeby coś zmienić . Przestałem walczyć , przyzwyczaiłem się do zimna , ale najgorsze jest to , że kocham ją i baardzo chciałbym , żeby było inaczej . Znalazłem swój sposób na życie budując swój świat do którego czasem ona wpada .
Czy mam zdradzić ? Myślałem o tym milion razy , ale nie wiem czy to do końca dobre rozwiązanie .
weź się za robotę nie o głupotach z rana piszesz
Trzydziestka - warto, warto jak diabli. Niesmak minie. :)
no niesmak może minie,ale stołki mogą sie róznie w swoim czasie ułozyć, a głupio być zależnym od ex- kochanka
Więc może jest jakaś chętna poznać chłopaka nawet jako przyjaciela?
Brak zajęcia .Cięzka praca wskazana natychmiast i głupoty miną
Możliwe :) Ludzie jak nie mają problemów to wszelkimi sposobami usiłują je sobie stworzyć zamiast dostrzegać to co dobrego w ich życiu się dzieje . Taka to już pokręcona ludzka natura. Ostatnio słyszałam w radiu , że spada liczba rozwodów ze względu na kryzys - czyli ludzie w obliczu jakiegoś zagrożenia trzymają się razem i głupot nie wymyślają .
Odwrotna sytuacja, jak nie było w zeszłym roku światła w pewnych regionach kraju, to pierwsze co zniknęło z półek sklepowych to świeczki i prezerwatywy. Więc chyba w sytuacjach kryzysowych się wspieramy :)
Chodziłam z chłopakiem na złość innemu. to był rok 1989/1992. w 92r. wyszłam za niego za mąż. ciapek do kwadratu, mundurowy, dwie lewe ręce do wszystkiego, dziecko mu wyszło jako jedyna rzecz w życiu. Dałam się przekonać mamie -jedne zaręczyny zerwałam - że on zapewni mi szczęście. Jak życie pokazało to wieeeeelka pomyłka. Rozeszliśmy się w 1995 a czerwcu 1996 orzeczono rozwód. Nie płakałam nad rozwodem, bo czuła, że wreszcie jestem wolna, bez pasożyta na karku. W listopadzie 96 poznałam obecnego męża. Początkowo traktowałam tę znajomość luźnie. W końcu kilka miesięcy wolności zaznałam i nie bardzo chciałam się pchać od nowa w kierat. Mimo, że on oświadczył mi się po tygodniu to jednak było tak średnio na dystans, tym bardziej, że powiedziałam na początku nie.Po drodze wiele się wydarzyło, ale w końcu jesteśmy małżeństwem - szczęśliwym, nie ma mowy o nudzie w żadnej kwestii, i czasem porównuję innego do męża, ale żaden mu nie dorównuje. Nie chodzi o wygląd - to byłoby puste, Chodzi o środek.
A z życia wiem, że tego się szuka poza małżeństwem czego nie ma w małżeństwie. Ja nic poza nie szukam, bo to czego pragnę mam. Przyjaźń, miłość, bezpieczeństwo.... tego też życzę Wam :)
Wtedy to nie był kryzys tylko nuda , bo telewizji i netu nie było z powodu braku prądu i ludzie wrócili do bardziej pierwotnych form rozrywki :)
heh, wróciłam do tematu po prawie 2 latach i wiecie co wam powiem. Nie pracujemy już razem, ale nadal go wspominam i robi mi się cieplej... do niczego nie doszło. absolutnie nic. ale w jakiś sposób tęsknię za nim.... głupio ale cóż zrobić....
W życiu napotykamy wiele ludzi i czasem są nam bardziej lub mniej bliscy. W szerokim tego słowa znaczeniu.
Ale kieruję pod Twoim adresem słowa wielkiej pochwały i szacunku, że zdołałaś odrzucić od siebie tę pokusę i nie zraniłaś swojego męża, nawet jeśli on pozostawał by na zawsze nieświadomy.
To cecha, której większości ludzi dziś brakuje. Zapominają po latach jak bardzo kochali wybraną osobę i dlaczego się z nią złączyli ślubem małżeńskim.
Dziś takie ślubowanie straciło na wartości.
Jest chwilka czy dwie radości, motyli w brzuchu, a potem znów proza życia...
I zranione czyjeś serce, a często też zagubione dzieci nie rozumiejące dlaczego tak się stało.
Raz jeszcze gratuluję szczerze postawy. Bohaterskiej w moim mniemaniu.
do 'ona-'stań się zalotną , pewną siebie, pewną swojego uroku i seksapilu młodą kobietą ! Nie bój się delikatnego flirtu i zalotności !(nie mówię tu o zdradzie ) ! Kup sobie ciuch na który zawsze miałaś ochotę,ale szkoda Ci było pieniędzy . Bądź KOBIETĄ,o której mażą męźczyżni. Czuj swoją WARTOŚĆ !!!
Miro z kim na flirtować i dla kogo ma być zalotna?
Przede wszystkim ma SIEBIE akceptować ! Flirt to subtelna,delikatna gra płci,można prowadzić tą gre (flirtować z każdym) i wszędzie .z własnym mężem szczególnie. Musicie WY kobiety pokazać swoim partnerom jaki wyjątkowy,jedyny skarb posiadają . Odrobina zazdrości jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Uczcie kobiety SŁUCHAĆ waszych facetów , co macie im do powiedzenia (niekoniecznie słowami-gest,mina,grymas też jest komunikatem)
Miro jesteś istnym coachem od uwodzenia. Dziękuję pięknie za wskazówki. Dziś uwodzę grymasem a jutro, hm... czymś innym...