Ostrowiec Świętokrzyski - Widok na fragment miasta

Ostrowiec Świętokrzyski www.ostrowiecnr1.pl

Szukaj
Właściciel portalu


- Reklama -

Logowanie

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Zaloguj się, aby zbaczyć, kto jest teraz on-line.
Aktualna sonda
Czy uważasz, że dobrze zagłosowałeś w kwietniu wybiarając obecnie rządzących?
Aby skorzystać
z mailingu, wpisz...
Korzystając z Portalu zgadzasz się na postanowienia Regulaminu.
          • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

            Na znak, że niczego ci nie ujmuję i nie neguję...

            Co twoim zdaniem powinnam przeczytać, by stać się dla ciebie partnerem w tej dyskusji...już bez zarzucania cię moim kobiecym spojrzeniem przez pryzmat wiary.

            Pisałeś, że czytałeś kilka książek dr Bartosiaka. Od której powinnam zacząć twoim zdaniem?

            Bez odświeżenia wiedzy historycznej i map też się nie obędzie...

            Pozdrawiam.

            Felice123
            Zgłoś
            Odpowiedz
            • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

              Cd. Pytam ciebie, bo mam do ciebie w tych kwestiach zaufanie.

              Felice123
              Zgłoś
              Odpowiedz
      • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 36

        Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

        Ciemniak - muszę przyznać że ten wątek zmusił mnie do założenia konta :)

        Wątek bardzo ciekawy, jeden z bardziej wartościowych na forum - w dodatku wolny od "genialnych" odpowiedzi niektórych gości. Zmusił mnie on do refleksji wokół naszego dziejowego położenia jako państwa i narodu. Swój pogląd na politykę zagraniczną przedstawiłeś klarownie, popierając licznymi przykładami z historii - musi być ona twoją pasją (możliwe że jest i podstawą twojej profesji - czy się mylę?). Koniecznie kontynuuj ten wątek, bo jest bardzo ciekawy i czytam go z zapartym tchem (mimo że nie zgodzę się z paroma szczegółami).

        Idąc koło polityki zewnętrznej nie sposób zahaczyć o tę wewnętrzną (w mojej opinii ważniejszą, bo ona decyduje o kierunku i celu tej pierwszej). Świadomy tego że działający system idealny istnieje jedynie w dziełach literackich, chcę dowiedzieć się od Ciebie, jak w twojej wizji wyglądał by ów idealny system dla Polski - i ten realny tu i teraz, i ten który gdzieś-kiedyś byłby idealnym środowiskiem dla ludzi. Kto w nim sprawuje władzę, jaki jest tam system gospodarczy, jaki ma on wpływ na życie? Jest to sprawa tek newralgiczna i ważna, że rodzaj systemu politycznego decyduje o polityce wewnętrznej i zewnętrznej. Byłbym bardzo rad, gdybyś zechciał opisać swoją wizję.

        Pozdrawiam.

        Obiektywny@
        Zgłoś
        Odpowiedz
        • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

          Dzięki za wszystkie pozytywne uwagi.

          Mam parę zaległości (siedzę nad bardzo dużym tematem, o którym może kiedyś opowiem) więc nie będę się rozpisywał tak jak może bym i chciał.

          Nie będę się też wymądrzał o platońskiej czy arystotelesowskiej wizji świata, gdyż każdy może łatwo do niej sięgnąć.

          Filozofowie jako osoby szukające ideału i go opisujący nie rozumieją, że tym światem rządzi przede wszystkim chaos i jedyne uporządkowanie można odnaleźć (jako katolik to piszę) jedynie w Piśmie Św.

          Nie będę tu cytował fragmentów Pisma i nie będę starał się przekonywać stosując cytaty, że: "Jako rzekł Pan ....".

          Ale wrócę do św Tomasza z Akwinu, którego również nauki łatwo znajdziesz w internecie: wspomnę tylko, że pisze on iż generalnie możemy rozróżnić trzy modele władzy: monarchię, arystokrację, republikę. Znajdziesz również odpowiedniki tych trzech modeli władzy: tyranię, oligarchię, demokrację.

          Każdy z nich odpowiada drugiemu. Jest jak druga strona medalu - co ich różni? Podejście do Prawdy.

          Monarchia/Tyrania - niby to samo, niby podobny model rządzenia, a jednak podskórnie czujemy jak bardzo się różnią, prawda?

          Ale rozwinięcie tego znajdziesz choćby tu:

          http://www.bibula.com/?p=12294

          Te wszystkie trzy sposoby sprawowania władzy różni od siebie jedna, podstawowa kwestia - podejście do nauk Pana naszego Jezusa Chrystusa.

          Czyli, komu ma służyć władza? Tyrania służy jednemu, oligarchia - wąskiej grupie, a demokracja - interesowi większości. Ale zawsze ktoś jest wykluczony, Zawsze ktoś jest przegrany, stłamszony, a kto wie - może i pozbawiony praw i życia?

          Czyż nie demokracja ustanowiła Hitlera kanclerzem? Czyż nie demokracja wyniosła go na wyżyny i sprawiła, że każdy kto znalazł się w mniejszości w państwie niemieckim, musiał obawiać się o własne życie?

          A dziś - czy nie brakuje w krajach "demokracji zachodniej" przepisów uderzających w tych, którzy bronić się nie mogą lub stanowią mniejszość?

          A w Rzeczpospolitej - zwanej też Rzeczypospolitą (i wcale nie oznaczającą jak dziś "pospolitość" za coś byle jakiego, ale będącą własnością wszystkich szlachetnie urodzonych), czyż nie panowało do czasu zastąpienia tego terminu "demokracją szlachecką" przeświadczenie, że dbając o Nią, Ojczyznę, dbamy również o siebie?

          Później przekształciło się to w "demokrację szlachecką", gdzie możni kupując głosy rozszarpywali interes kraju na drobne.

          Już nikt nie dbał o los Ojczyzny, a wszyscy (od najdrobniejszego szlachciury, po wielkiego Radziwiłła czy innego Potockiego lub Branickiego) dbali już tylko o własny interes.

          Model przez wieki się nie zmienił - ale przyrównać wiek XVI z wiekiem XVIII niepodobna.

          Dlaczego o tym piszę? Bo każdy "idealny" model, który wymyśli człowiek nie wytrzyma próby w zderzeniu z ludzkimi słabościami.

          Każdy zostanie wypaczony i doprowadzony do upadku.

          Weźmy choćby wizję platońską (ulubioną przez filozofów, gdyż głosiła ona, że to oni winni sprawować władzę nad światem), gdzie mędrcy mieli kierować losami społeczności.

          Wszystko pięknie - tylko jeżeli to mędrcy mieli o wszystkim decydować, to kto wybierałby mędrców?

          Jeżeli nawet na początku kierowaliby się oni ideałami, to po dwóch-trzech pokoleniach uległoby to wszystko przepoczwarzeniu w system kastowy (witajcie sędziowie i wasze twierdzenie, że tylko wy powinniście mieć prawo do wybierania siebie nawzajem).

          Dlaczego? Ponieważ ten i ów mając syna czy córkę, starałby się zapewnić im lepszy byt: "Efajnosie? Mam taką małą prośbę do ciebie. Wiesz, mój syn niedługo będzie kończył szkołę u Platona. Chłopak jest zdolny, bystry. Może znalazłby miejsce na początku jako kopista w radzie?".

          I cały "idealny" system uległby po kilkudziesięciu latach całkowitej degrengoladzie.

          Pytasz się zatem co proponuję w zamian?

          Nic. Ludzką naturę nie zmienisz. Cokolwiek nie wymyślisz i tak zostanie wypaczone przez słabości człowieka pragnącego zadbać wyłącznie o swoje dobro.

          Jedyną rzeczą, która te namiętności może przytłumiać, przyblokować, sprawić, aby każdy z opisywanych przez św Tomasza z Akwinu był znośniejszy, jest trzymanie się nauk Pisma Św.

          I nie są to "dyrdymały nawiedzonego katola". Pisał o tym zresztą właśnie przytaczany Tomasz z Akwinu.

          Kiedy jesteś monarchą, któż powstrzyma ciebie, przed sprawowaniem władzy niczym Czyngis-chan?

          Kiedy jesteś oligarchą, a władca jest słaby, któż powstrzyma ciebie przed grabieniem maluczkich i doprowadzaniem ich do nędzy i rozpaczy?

          Jeżeli jesteś demokratą, któż powstrzyma ciebie przed przegłosowaniem, że osoby spoza naszego kręgu kulturowego muszą zostać unicestwione?

          Mogą to zrobić tylko Jego nauki.

          Bez nich każdy "raj" (jak komunizm) zmieni się tu na Ziemi w piekło.

          Ciemniak13
          Zgłoś
          Odpowiedz
          • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

            Dzięki wielkie, że nasctu tak ubogacasz swoją wiedzą, wiarą i przemyśleniamiCiemniak13.

            A co było przed monarchią w Izraelu?

            Rządy tzw. "sędziów"...takich pomazańców Bożych: ludzi prawych i sprawiedliwych utrzymujących nieustannie kontakt z Bogiem/szukających jego woli i tłumaczących tę wolę ludowi. Można chyba to nazwać teokracją. Dopóki tak było, było dobrze, ale Izraelici zapragnęki rzadów króla...no to go dostali. Bóg uszanował tę wolę, choć wiedział, jakie udręki i ciężary będą się z tym dla nich wiązały. Najpierw Saul...z woli ludu - człowiek zakompleksiony i kierujący się niskimi pobudkami. Bóg dopuścił do jego szybkiego strącenia. Potem Dawid..król już z woli Boga, który jednak zbytnio zabiegając o dobra materialne dla swoich poddanych, wpychał tak siebie, jak i ich w ten sposób myślenia o tu i teraz, który tego Boga z czasem coraz bardziej Izraelutom przesłaniał (to te złe strony dobrobytu, gdy Bóg gdzieś daleko albo i za drzwiami).

            Takie były początki tego wszystkiego, o czym piszesz...zastąpienia władzy i autorytetu Bożego na Ziemi - władzą człowieka.

            W kontekście początków złych ustrojów na Ziemi, warto pamiętać szczególnie o tym tekscie Starego Testamentu, który obejmuje Pierwszą Ksiegę Samuela, rozdzał 12, wers od 12 do 14. Potem już z górki...w dół...tym większy na końcu, im bardziej ludzie niesłuchający Boga namaszczali swoich "wybrańców" na swoich "władców".

            Jest jeszcze bardziej adekwatny tekst w Biblii o "dobrodziejstwach" związanych z ludzkimi dążeniami do słuchania/służenia (przynajmniej do kolejnych przewrotów) innych/ym (nie zapominając też o hołubieniu samemu sobie i swoim tyrańskim zapędom), ale jestem zbyt zmęczona, by szukać. Innym razem

            Na dziś tyle.

            Felice123
            Zgłoś
            Odpowiedz
            • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

              Ale narobiłam błędów. Ta pajęczyna na wyświetlaczu smartfona bardzo przeszkadza.

              Z tego, co piszesz wynika jedno:

              gdy chcesz zmienić świat, zmiany zacznij od siebie, a osiągniesz raj...oczywiście nie tu, lecz tam- w niebie, bo tam gdzie jest serce nasze, tam też jest i nasz skarb, a kto skarby gromadzi na ziemi, jest jak ten ziemski ( Adam), tj. ułomny. Nową naturę- niebieską - osiagamy szukając i idąc za Prawdą - Panem naszym Jezusem Chrystusem. Kto się w nią/Niego przyoblecze, upada i powstaje, upada i powstaje.... Pozostali upadają i giną bezpowrotnie ...także i w szerszym aspekcie ustrojowym, który tu kreśliłeś w odcinkach.

              Dzięki wielkie, za przypomnienie mi tego.

              Już znikam.

              Felice123
              Zgłoś
              Odpowiedz
              • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

                Tak jest - żaden odgórnie stworzony system nie jest wstanie wygrać z ludzką naturą.

                Podobno ZSRS miał najlepszą konstytucję na świecie - ale raczej trudno byłoby powiedzieć o tym państwie, że był jednocześnie najlepszym miejscem życia na świecie.

                Kiedy widzę polityków ogarniętych rządzą władzy lub biznesmenów ogarniętych rządzą pieniądza wiem, że zawsze byli daleko (niezależnie co też tam deklarują) od nauk Pana naszego Jezusa Chrystusa.

                Jeżeli ktoś traktuje człowieka nie jak brata, ale wyłącznie jako przedmiot produkcji, to żadne przepisy nie zmienią jego postępowania.

                Owszem, można nakładać na nich drakońskie kary (i osobiście uważam, że nie ma innego wyjścia - brak obaw wobec prawa powoduje, że nic sobie z niego nie robią, Kodeks Pracy traktują jak lekturę zaleceń, a nie obowiązków - podobnie jak przepisy BHP), tylko wówczas koszty funkcjonowania państwa policyjnego będą dla budżetu centralnego bardzo duże (policjant w każdym przedsiębiorstwie? - chyba, że uznamy, że "policjantem" stanie się każdy z nas, a donos na łamanie prawa - każdego - będzie traktowane poważnie, a nie tak jak jest teraz - na co niestety pozwala państwo - zostałeś okradziony przez swojego pracodawcę, to załóż mu sprawę cywilną. Tak jakby pod względem moralnym kradzież pensji różniła się od kradzieży telefonu ze sklepowej półki).

                W kraju, w którym rządzą złodziejskie zasady - każde prawo będzie martwe.

                Mała próbka - rok 1990 Polskie PKB 1731 $ , dziś 14 000 $

                Ukraina 1570 $ (w roku 1990), dziś 3100 $.

                Gdzie jest większe złodziejstwo? Gdzie prawo ma się za nic? Gdzie większe nieposzanowanie drugiego człowieka? Same wyniki ekonomiczne pokazują, że im gorszy system państwowy, tym większa bieda obywateli.

                Oczywiście - jest i inna skrajność - Chiny:

                317 $ (1990), dziś 9780 $.

                Tam również człowieka ma się za nic - tylko pozostałe dwa elementy przy samodyscyplinie społeczeństwa (podpartego drakońskimi karami - urzędnik za łapówkę dostaje kulkę w łeb) odnoszą swój skutek.

                Ale mimo wszystko nikt dziś z nas nie chciałby chyba zamienić mieszkania w Polsce, na Chiny? (chyba, że byłby dobrze opłacanym specjalistą w konkretnej dziedzinie - ale po zakończeniu tam kariery zawodowej uciekałby stamtąd czym prędzej).

                Pamiętam jak kiedyś podczas studiów czytałem zapiski pewnego późno-rzymskiego kronikarza, który sam będąc trucicielem starych bogów uważał, że to chrześcijanizm sprawił, iż Rzymianie stali się nazbyt "miękcy".

                Nie rozumiał oczywiście i nie widział tego co my widzimy z perspektywy - ale pokazał jedno mimowolnie oskarżając chrześcijan: poszanowania dla innego człowieka, dla jego życia i praw nie zna żaden inny system prawny czy religijny. To tu człowiek wiary znajdzie odpowiedź jak traktować słabszych, biedniejszych, po prostu innych.

                Wszędzie indziej wygrywają ludzkie namiętności - żądza władzy i pieniędzy.

                A na zakończenie ciekawa recenzja recenzja "Idiokracji" Janusza Szewczaka - która jest niejako odpowiedzią na to co dzieje się w innych wątkach tego forum:

                "Głupcy zawsze istnieli, niektórzy z nich sięgali nawet po władzę, ale nigdy jeszcze w dziejach świata ród ludzki nie miał do czynienia z prawdziwą inwazją głupoty. Zjawisko to stało się bardzo groźne, albowiem objęło niektóre kręgi władzy. Powstały fałszywe elity składające się w całości z durniów i dewiantów różnej maści, którzy trzymają się razem, wspierają i rządzą lub choćby próbują rządzić. Nic dziwnego, że Autor książki, znany zresztą z bystrej inteligencji i ciętego języka, dopatrzył się we współczesnym świecie zjawiska, które nazwał idiotokracją. Jest to ciężka choroba całej cywilizacji zachodniej, od USA po Ukrainę, od północnego kręgu polarnego po Australię. Miejmy nadzieję, że nie okaże się, iż mamy do czynienia z chorobą śmiertelną. W każdym razie zjawisko idiotokracji przybrało rozmiary zarazy, a jego wirus masowo rozprzestrzenia się za pomocą Internetu, tzw. serwisów społecznościowych i innych środków globalnego przekazu i komunikowania się. Wspomagają go różne utopijne doktryny lansowane nie tylko przez pseudonaukowców, lecz również polityków, którzy są gotowi zawracać świat ku pogaństwu – w imię postępu oczywiście.

                Co jest lekiem na idiotokrację? Rozum i mądrość, zdrowy rozsądek, uczciwość i moralność. Bez powrotu do Boga, twierdzi zarówno Janusz Szewczak, jak i wiele cytowanych przez niego prawdziwych autorytetów, świat się nie wyleczy; bez Boga nasza cywilizacja, zakorzeniona tak głęboko w chrześcijaństwie, zginie. Jednymi z najlepszych narzędzi terapeutycznych są mądre książki. Do nich trzeba na pewno zaliczyć dzieło, które, drogi Czytelniku, trzymasz w ręku, nie tylko mądre, ale i wydane na najwyższym poziomie edytorskim, pięknie ilustrowane."

                Ciemniak13
                Zgłoś
                Odpowiedz
                • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

                  * będąc wyznawcą starych bogów

                  Ciemniak13
                  Zgłoś
                  Odpowiedz
                  • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

                    Kurczę...Ciemniak, ale fascynujący temat. Super. Mam już trochę przemyśleń ogólnych (nie licząc oczywiście bogactwa myśli na "sprawy" nazwijmy to biblijne) i na temat "drabiny" i na temat idei pomostu międzymorskiego, której realizacja sprawiłaby, że ci szarpiący się na tej drabinie przynajmniej na moment musieliby przestać się szarpać chociażby po to, by zastanowić się, czy to ma dalszy sens...bo może zamiast tracić na to czas, dołożyć kilka szczebelków by nie deptać palców tym, którzy będąc niżej na drabinie, dłońmi chwytają wyższych szczebli, na które nadeptująci wyżsi w hierarchii.

                    Ale niestety nie mam teraz czasu, by uczesać myśli...nad czym ubolewam.

                    Pozdrawiam.

                    Felice123
                    Zgłoś
                    Odpowiedz
                    • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

                      Ciemniak13
                      Zgłoś
                      Odpowiedz
                      • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

                        Odsłuchałam.

                        Prawda co mówi. Nie mam najmniejszego problemu w życiu by polityczną poprawnością się nie kierować. Cena, którą przychodzi mi za to płacić nie gra roli... zresztą, jaką to ma wartość, zwłaszcza wobec możliwości utraty życia wiecznego na skutek podążania z głównym nurtem w świecie, w którym rządzi książę ciemności.

                        Dzisiaj, wyjątkowo dałam namówić się córce na zrobienie testu, który miał ustalić mój typ osobowości biorąc pod uwagę kilka aspektów. O ile - w bodajże 5 z nich, wartości oscylowały w granicach od 70 do 85%, o tyle gdy chodzi o asertywność, mój wynik osiągnął wartość 100%, co szczególnie mnie nie zdziwiło. Ta asertywność sprawiła, że nie chcieli mnie przyjąć do wojska, bo widzieli w tym czynnik przeszkadzający w podporządkowaniu się dowódcom. :))

                        Ten ksiądz z linka z Łodzi (a'propos...gdy pracowałam i mieszkałam w Łodzi, z okien mojego pokoju w pracy codziennie oglądałam Bazylikę archikatedralną św. Stanisława Kostki na ul. Piotrkowskiej, która mieściła się jakieś 50 m od budynku; ponadto mieszkanie, które wynajmowałam, było zlokalizowane w odległości od niej jakieś 300 m) mówi o postawie ludzi wiary, którą dla nas jest oczywistością splecioną z naszym życiem, a którą to postawa, tu - na forum - nazywana jest antykatolicką....zabawne. Mówi on mianowicie, że my - ludzie wiary - mamy być problemem dla świata... dla jednych złoszczącym, dla innych imponującym, ale nie do zatrzymania...że nie możemy być zdmuchnięci przez ten świat jak kurz... że, aby ten świat zmieniać, potrzebne jest nasze męczeństwo serca i cierpliwość.

                        Gdy chodzi o mnie, to no problem. Mogę być nawet największym problemem dla tych tu naszych antypatyków, którzy ciągle kwestionują nasze postawy... mogę być nawet największym wrzodem na ich tyłku...ani kroku w tył. Podobnie rzecz wygląda w realu. Innego życia nie uznaję. Święty spokój nie jest dla mnie żadną wartością.

                        Jeszcze jedna rzecz utkwiła mi w pamięci z tego wywiadu, a mianowicie ta definicja nadziei, którą "letni"chcieliby redefiniować i nadawać jej infantylne znaczenia. Mówi on, że dla nas, ludzi wiary, nadzieja to uczestnictwo w woli Bożej, a tym samym ,że Bóg w nas, a my w Nim i przez Niego zdolni jesteśmy dokonywać spraw Bożych , a wówczas skutek też jest Boski.

                        I wypada tylko powiedzieć: Amen

                        Alleluja więc i do przodu. :))

                        Felice123
                        Zgłoś
                        Odpowiedz
                        • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

                          https://www.youtube.com/watch?v=TYYPwJmOfb8

                          Pozwól, że wrócę na chwilę do podstawowego tematu, jakim jest Międzymorze.

                          Zacząłem dziś słuchać nowego wykładu Jacka Bartosiaka na Uniwersytecie Wrocławskim.

                          Nie wysłuchałem do końca (przemierzam internet na wyszukiwaniu pewnych danych), ale tak gdzieś pomiędzy minutami 24-28 (a w szczególności 25 minuta) mówi on niejako to samo o czym pisałem - gdzie jest źródło wszystkich obecnych podziałów: w postrzeganiu roli Polski - półkolonii niemieckiej, czy konia trojańskiego USA. Firma z dnia dzisiejszego.

                          Ciemniak13
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                          • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

                            film z dnia dzisiejszego.

                            Ciemniak13
                            Zgłoś
                            Odpowiedz
                          • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

                            Czyli co Ciemniak...coś co okazywało się dla nas przez wieki przekleństwem ( tj. nasze polożenie w tej strefie geopolitycznego zgniotu miedzy Zachodem a Wschodem, obecnie, na skutek prób USA łamania globalizacji, może okazać się dla nas błogosławieństwem. Tylko czy my jako obywatele jednego państwa będziemy potrafili przestawić się i dostrzec tę szansę w obliczu słabości Rosji, czy też nie, bo historia jej mocarstwowości, która na nas się niegdyś odbiła, nie pozwoli spojrzeć optymistycznie w przyszłość i tę próbę budowy pomostu śmiało podjąć.

                            Felice123
                            Zgłoś
                            Odpowiedz
                          • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

                            Może dlatego Mojżesz prowadził Żydów przez pustynię 40 lat? Aby pokolenie niewolników wymarło i dopiero absolutnie wolne dotarło do ziemi obiecanej.

                            Tak z rok temu rozmawiałem o kwestii militarnej z pewnym już posiadającym znaczne doświadczenie życiowe człowiekiem z IPN, który organizuje bardzo często konferencje naukowe z dziedziny historii, ale sam też jest uczestnikiem tych o znaczeniu obronnym.

                            Rozmawialiśmy o kwestiach militarnych - czy mamy w ogóle jakiekolwiek szanse z moskiewskim kolosem.

                            Według niego - nie (dokładnie to o czym mówił Bartosiak - wróg ma 30 metrów i może zgnieść nas jak robaka). Ja, zdając sobie sprawę z możliwości Moskwy (ilości sprzętu jakim dysponuje) wskazywałem, że 70% tego żelastwa stoi jeszcze od czasów ZSRS po magazynach, rdzewieje, i nie wiadomo, czy w ogóle jest jeszcze wstanie z tego magazynu wyjechać.

                            Poza tym w 2017 roku na podstawie danych wywiadu amerykańskiego, przeprowadzono tzw. gry wojenne w polskim sztabie generalnym - na kilkanaście przeprowadzonych wówczas scenariuszy pojawiło się również światełko w tunelu - udało się Moskali powstrzymać na linii Wisły, a następnie po miesiącu walk i wsparciu wojsk amerykańskich (które przecież muszą mieć czas na przybycie do Polski - co miały też przećwiczyć zorganizowane ostatnio ćwiczenia Defender) wyprzeć Rosjan na pozycje wyjściowe.

                            Zbyt jednak wielu z nas uważa, że siła Moskwy jest nieprzemierzona - w 1920 roku na krótką chwilę takie myślenie udało nam się przełamać.

                            Rok 1939 przekreślił jednak efekty tamtego zwycięstwa - również te mentalne.

                            Bartosiak przedstawia jeszcze jedną kwestię - nie myślmy, że schowanie się pod skrzydła Berlina zapewni nam bezpieczeństwo (jak chcą myśleć ci od "świętego spokoju") - Niemcy, podobnie jak Francuzi, dla możliwości prowadzenia nieskrepowanych niczym interesów gotowi będą nie tylko oddać Rosji Białoruś, Ukrainę i państwa bałtyckie - ale i część naszych terytoriów - jak chociażby wschodnie powiaty województwa podlaskiego czy podkarpackiego.

                            Nic Zagłoby nie kosztowały Niderlandy, to i Berlin i Paryż bez większych problemów przełkną stratę jakiś tam terenów, gdzieś na "krańcach Europy".

                            https://tysol.pl/a46096--Ludnosc-zmeczona-polskim-totalitaryzmem-Rosjanie-proponuja-przylaczenie-Suwalszczyzny-do-Rosji

                            Ciemniak13
                            Zgłoś
                            Odpowiedz
                          • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

                            Jak powiedział Piłsudski:

                            "Polska albo będzie silna, albo nie będzie jej wcale".

                            Na politykę świętego spokoju pomiędzy Odrą, a Bugiem zwyczajnie nie ma miejsca.

                            Ale dla zwolenników tej polityki, to akurat problem nie jest - zawsze umieli się dostosować i wyciągać płynące z takiej sytuacji korzyści dla siebie - aby później następnym pokoleniom wmawiać, że musieli się ześwinić i kolaborować, ponieważ takie były czasy. I oni nie kolaborowali oczywiście dla własnej wygody i interesu, tylko po to, aby chronić nas przed gniewem okupanta, "który gdyby tu wkroczył, zgniótłby nas jak robaki" (kazus roku 1981 i wręczenie ostatnio przez władze miasta honorowego obywatelstwa komu, kto taką kolaboracją się zajmował).

                            Ciemniak13
                            Zgłoś
                            Odpowiedz
                          • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

                            Mam dużo do dodania od siebie, ale dopiero późnym wieczorem. O tym, o czym piszesz w pierwszym zdaniu dzisiejszego pierwszego posta pisałam w jednym z wątków...może o gender albo o przysiędze małżeńskiej ( nie pamiętam), gdzie taką konststację też wysunęłam). Polecałam ci też wtedy lekturę książki: Mojżesz w opowieściach mędrców E. Flega. Czytałeś może? Dużo w niej jest napisane o powstałych na tej pystyni frakcjach, buntach, chyba i o kolaborowaniu też...nie pamiętam.

                            Do usłyszenia.:))

                            Felice123
                            Zgłoś
                            Odpowiedz
                          • Odp.: Międzymorze - szanse i zagrożenia

                            * konstatację

                            Felice123
                            Zgłoś
                            Odpowiedz
    2 posty w tym wątku zostały wyłączone z wyświetlania ze względu na sprzeczność z Zasadami Forum lub czasowo. Możesz wyświetlić wątek wraz z tymi postami.
    
    - Reklama -
    - Ogłoszenie społeczne -

    - Reklama -

    - Reklama -
    - Reklama -
    - Reklama -