tak się zastanawiam co bym zrobiła, gdyby to było moje dziecko, bo dziś koleżanka w pracy płakała bo jej 16-letnia córka jest w ciąży...zaskakują nas czasem te pociechy
może też jesteś w takiej sytuacji a jeszcze o tym nie wiesz ;) dzieciaki potrafią nieźle ukrywać ciążę.
co ja bym zrobiła, pomogła bym córce aby mogła skończyć szkołę ale pokazała bym jej też że nie może zrzucić wszystkiego na mnie i żyć dawnym życiem, bo przyszła pora na dorosłe życie i obowiązki ;)
na pewno bym nie nakłaniała do aborcji ani do oddania dziecka, pewnie bym je kochała baaardzo choć nie chciała bym być zbyt zaborczą babcią w stylu - ty się nie znasz, za młoda jesteś ;)
aa dodam że sama nie mam jeszcze dzieci więc może nie wiem co piszę hehe ;))
ja bym nie nakłaniała do aborcji,a wręcz jak córka by chciała to bym się starała ją od tego odwieść.to w końcu nowe życie
może nie wiem na 100% ale jestem już dorosła, mam swoje poglądy ukształtowane i np. na 100% wiem, że nie będę jedną z tych matek co to każą iść na skrobankę "bo co ludzie powiedzą" i "jeeezus maria jaki wstyd jak ja się w kościele pokażę".
znając mój charakter pewnie bym była zła na córkę ale bym pomogła bo taka jestem :P
a na kogo mają liczyć dzieci jak nie na rodziców.pamiętajmy że jak byliśmy młodzi też popełnialiśmy błędy takie czy inne, i jako dorośli też je popełniamy
jestem matką i przeszłam przez to w młodości.też zaliczyłam wpadke rodzice zmusili mnie do małżeństwa.miałam 17 lat.wtedy też słyszałam"musisz wziąść ślub,bo co ludzie powiedzą" to wzięłam po miesiącu był rozwód.ojciec do dziś dnia dzieckiem się nie interesuje.dużo wtedy przeszłam bagaż doświadczeń mam ogromny.owszem rodzice mi pomogli skończyłam liceum,potem studia,mam drugiego męża kochanego od 6 lat i drugie dziecko które ma 4 lata.powiem wam,że gdyby zadrzyła się taka sytuacja napewno przedstawiłabym dziecku swoje za i przeciw.nie nakłaniałabym jej do niczego.ale napewno dowiedziałaby się,że innui w jej wieku będą się bawić a ona będzie wieczorem karmić dziecko,zamiast szaleć.napewno uszanowałabym jej każdą decyzje i do niczego nie zmuszałabym jej.napewno bym jej pomogła,ale na pewno nie w ten sposób,żebym wzięła jej obowiązki na siebie.musiałaby dorosnąc bardzo szybko,a jak wiem z własnego doświadczenia można wpaść w depresje,bo każdy znajomy się odwraca.także pomagajcie podejmować własnym dzieciom decyzje,bo uwierzcie mi ciężko być ze wszystkimi samemu słysząc od matki,a nie mówiłam lub trzeba było myśleć,to najbardziej kłujące w serce słowa
To stwierdzenie "trzeba było myśleć" może i kłujące, ale jakie prawdziwe. Zwlaszcza obecne małolaty, jakie one cholernie mądre są we wszystkim, obyte, och i ach, cyce na wierzchu, tapeta na gębie i rusza taka podrasowana piętnastka zeby "wyrywać" facetów. A potem nagle płacz. bo "ona nie wie jak to się stało"...
jeżeli wychodzi wymalowana w szpilkach z tipsami z cycami i tyłkiem na wierzchu to widać ,że rodziców brak w domu i zainteresowania dzieckiem taka to naet nich ......!
Dupa to nie zabawka krzyknąl szeryf i strzelil sobie baranka
To chyba zbyt duże uogólnienie. Często juz dorosłe matki, wlaśnie dlatego, ze same w młodości wcześnie zaszły w ciąże, potrafią wychować swe dzieci własnie w sposób na tyle mądry, zeby dziecko nie popełniło jej błędu. Choć nowe życie nigdy nie jest błędem. Ja myślę, ze w takiej sytuacji to sie córkę lub syna wspiera, ale nie zwalnia od odpowiedzialności.