Moje serce pęka z żalu i smutku w niedziele zginął mój kot pod kołami samochodu.Tak bardzo chciałabym cofnąć czas to moja wina ze pozwoliłam mu wyjść na podwórko bo tak bardzo prosił a ja byłam gotowa zrobić dla niego wszystko tak bardzo go kochałam.Mój dom jest tak bardzo pusty juz nigdy się do mnie nie przytuli nie zamruczy jak tu żyć Koledzy mówią to tylko kot,zwierze ale dla mnie to członek rodziny
Nie dziwię się, że cierpisz. Ja też zawsze miałam problem z pozbieraniem się po śmierci zwierzątka. Dlatego dziś mam pusty dom, odkąd zdechła świnka morska i strasznie to przeżyłam mąż "zrobił mi szlaban" na zwierzęta. I tak tylko ja się zajmowałam zawsze zwierzakami, ja karmiłam świnki butelką, gdy były chore i siedziałam jak przy dzieciach w nocy. Odcierpiałam swoje i teraz mimo, ze dzieci chcą psa ja się już na to nie piszę. Ale może Ty dasz innemu kociakowi dom? Poszukaj takiego, który potrzebuje domu i może go zabierz ze sobą?
Rozumiem co czujesz tez kocham zwierzeta i sa dla mnie czlonkami rodziny wspolczuje Ci pewnie jeszcze dlugo bedzie bolalo ale pokochaj innego biedaka i daj mu schronienie a on napewno pokocha Cie i bedzie sie tulil i mruczal z wdziecznosci pozdrawiam i zycze sily
Zadzwoń do Animals tam jest pełno kociaków, które proszą, żeby ich ktoś przytulił i zabrał do siebie.
Wiecie, że malutkie kotki są wyłapywane przez okrutnych ludzi, którzy karmią nimi węże? Tak niestety dzieje się również w naszym mieście.
W niedzielę znaleźli znajomi podrzuconego pod kościół na wsi ok. 5- miesięcznego kotka, któremu kość wystawała w tylnej nodze. Wzięty na ręce wtulał się w szyję i łapkami trzymał rękę jakby chciał powiedzieć "nie zostawiaj mnie". Zabrali go do domu, gdzie jest już jeden kot. W poniedziałek na wizycie u weterynarza okazało się, że kot ma poważne złamania z odpryskami i przemieszczeniami, których doznał najprawdopodobniej podczas potrącenia przez samochód ponad miesiąc temu. Kości już zaczęły się zrastać i przebijały skórę. Lekarz powiedział, że miał jeszcze około 2 tygodni życia.
Wczoraj operacja trwała ponad 3 godziny. Kotek ma wstawione metalowe wzmocnienia, ale wszystko jest w porządku. Bardzo potrzebuje przytulania i jest wpatrzony w swoich opiekunów.
Miał wielkie szczęście, że spotkał wrażliwych ludzi, bo zostanie już u nich na stałe.
Wielkie podziękowania należą się Panu doktorowi Metykowi z "Labradora", który potraktował ich w tej sytuacji tak ulgowo i ma ciepłe, nierutynowe podejście do zwierząt.
p.s. nie wahajcie się przygarnąć kotka, idzie zima a one bardzo marzną. Większość małych nie przetrwa. Poza tym świetnie koją nerwy i dają domowi ciepło.
I ja dołączam. Zawsze w identyczny sposób reagowałam po stracie zwierzęcia. I nie ważne czy był to mój pies, krowa babci czy koń koleżanki. Zawsze było mi tak samo smutno i ciężko na sercu. Jednak powiem Wam, że jeszcze gorzej się czuję, gdy widzę bezdomne, błąkające się zwierzęta i te ich smutne oczy. Serce mi się łamie wtedy na milion kawałków i zaraz łzy mi lecą (przygarnęłam pieska i kotka). Generalnie jestem osobą o silnym charakterze, ale chyba tylko krzywda zwierzęcia może mnie złamać. Magdo, może właśnie powinnaś jakieś bezdomne zwierzątko przygarnąć? Ty będziesz z czasem mniej cierpiała a ono będzie szczęśliwe, bo kochane. Pozdrawiam.
Gość 7:03 miałam to samo jak odeszła moja świnka,cierpielismy wszyscy w domu.byla dla nas jak członek rodziny ,tyle że ja nie dałam rady i po dwóch dniach kupiłam świnkę następna a nawet dwie i teraz to jest szczęście.
gdy mój ukochany kotem, po 9 latach opuścił ten świat, czułam się jak w żałobie. Rodzina i znajomi doradzili bym poszukała nowego kotka. Na początku nie chciałam o tym słyszeć, bo sądziłam że kot był jedyny w swoim rodzaju. Po jakimś czasie zgodziłam się i przygarnęłam kotkę z głoszenia. W tym samym dniu ktoś podrzuciła nam drugą kotkę, którą też przyjęliśmy pod swój dach. I one też są jedyne w swoim rodzaju, a dały i dają wiele radości, a wtedy pocieszenie.
Ja też zawsze cierpiałam, zdarzało się to kilka razy gdyż mieszkałam przy drodze krajowej koło przystanku więc sami wiecie ze to nie był przychylny teren dla moich kotków.im więcej ich przygarnialam (bi ludzie mi ich podrzucali bo wiedzieli że kocham koty) tym więcej ginęło pod kołami. Nigdy nikt się nie zatrzymywał, zawsze uciekali a ja mając 8-9 lat zbierałam własnymi rękami ich z ulicy często w okropnym stanie a często jeszcze żyjących
Bardzo Ci współczuję.Moja kocica zaginęła pół roku temu a dwa tygodnie niespodzianka :-) wróciła z czwórką kociaczkow.Teraz szukam dla nich domów,chcesz??
Bardzo wspolczuje w zeszlym roku tez stracilam kota wiem jak to boli. Okazalo sie jednak, że mam astme uczuleniowa, mam jeszcze dwa koty i niestety musza one u mnie zostac. Ale trzy tygodnie temu ktoś podrzucił mi kolejnego maleńkiego kotka. Nie mogę go jednak zatrzymac i szukam dla niego dobrego domu. Więc może znalazłby ten dom u Ciebie. Tel 502 169 149
Jak giną setki ludzi na ulicy to ,nie żal. Ale jak ci samochód trachnoł zapchlonego kocura ,to łzy wylewasz.
Tacy .... też sa na tym świecie - niestety - to do 20:05.
Alk brak ci empatii, aż mną otrząsnęło. Nienawidzę ludzi właśnie przez to, że tacy są.
Myślą, że są ponad wszystko, ponad inne żyjące istoty a to tak nie działa. Dzielimy ten świat z innymi stworzeniami, nie jesteśmy panami świata! Sto razy lepiej pożałować tego biednego zwierzęcia niż człowieka podobnego do cb. Dlatego nie dziw się, że "nie żal". Im więcej podłości ze strony ludzi tym większe mam serce do zwierząt. Za dobrym człowiekiem łzy wylewać będę. Autorko wątku współczuję Ci. Najgorzej jest pożegnać przyjaciela.
Do 20 34 a w kościele juz byłaś dać za duszę kotka ,czy dopiero się wybierasz . A tak apropo ,to też lubię zwierzęta . A po ocenie twego ,zachowania na pewno jesteś ,po 50 _ce ,i chyba nie zamęźna.
Się uśmiałam, coś słaby "psycholog" z Cb Echo boś nie zgadło:) Dlaczego dzwon głośno bije? Bo pusty.... a echo niesie tak przysłowie "rzecze".
p.s. do kościoła to chyba chodzą ludzie, którzy nad człowiekiem płaczą a nie nad zwierzęciem? Po raz kolejny bardziej utwierdzam się przy swoim.
Alk, nie czytaj takich postów, a tym bardziej głupio nie komentuj.Na Zachodzie są grupy wsparcia dla osób tak cierpiących Madziu jak Ty. Ja musiałam uśpić swoją świnkę morską , zachorowała niestety na raka. Zyła ze mną 4 lata, cudownie było słuchać, kiedy wracałam do domu radosne piski i podskoki małej Misi.Już minie 3 miesiące, a ja nie mogę się z tym pogodzić.Płaczę,kiedy widzę jej czarne oczka, kiedy ją tulę przed ostatnim zastrzykiem.Madziu, nasze zwierzątka są z innymi za Tęczowym Mostem.Są tam szczęśliwe,odłączą się kiedyś od tego stada, kiedy zobaczą nas.Masz w sobie tyle empatii, wrażliwości,daj teraz te uczucia porzuconemu małemu kociaczkowi.Pełna szacunku dla Ciebie
Iza.
Ja mam piękna kotkę na wydaniu podrzutek (mam dwie kotki już). Rudo biały tygrys z brązowymi oczkami jest w wieku około miesiąca. Jak będziesz chciała to napisze Ci nr telefonu.