Achaa...to ja już wiem......to te rozwody w Ostrowcu, to z powodu różnicy charakterów, bo nie o zdarady może chodzić, jak oni tacy czujni i zdyscyplinowani, że z obcymi nie rozmawiają w cztery oczy. To jak ten zastępca prezydenta Trampa. On ponoć nigdy nie jest sam na sam z kobietą inną niż jego żona. Widocznie miewa brudne myśli.:))
Strach teraz w sklepie sprzedawczynię o bułki poprosić. A jak ktoś doniesie? I rozwód gotowy :)
Szczególnie kiedy żona niewierząca.... Mężowi :)
I pozwalasz mu rozmawiać z innymi kobietami????? Sodoma i gomora!!!
I nawet zazdrosna nie jestem...taka ze mnie jawnogrzesznica. Na stos ze mną...na stos.:))
Jeszcze raz ...dobrej nocy.
Ps. Na wszelki wypadek...gościowi od "rozhuśtanych jajek" tradycyjnie polecam fikoland.:))
Puscic to mozna psa ze smyczy.
Wiesz...na dziś chyba jednak już skończę. Jutro, jak tu zajrzę, pewnie i tak dowiem się, że znowu tu z tobą nagrzeszyłam, naflirtowałam się i komu tam co jeszcze ślina na język przyniesie w ramach ocztwiście wyczuwanej względem nas antypatii naszych oponentów.
Dobrej nocy ci życzę.
Ps. Do tej świętości związku mężczyzny i kobiety połączonych św. wezłem małżeńskim przymierzałam się w czasie choroby, ale niestety, dyskomfort z powodu gorączki był zbyt duży.
Ale...jeszcze...nie mogę sobie odmówić, bo moi antypatycy szczególnie zaciekawili się ostatnio moimi włosamii...
Słuchajcie gapie i podsłuchiwacze:
po pięciu dniach niemycia włosów, dzisiaj byłam w stanie zrobić sobie pukiel po środku i to bez użycia spinek/szpilek do włosów. Możecie rozwinąć ten wątek...taka wasza tu rozrywka. :))
Czy ty pieprznięta babo pomyślałaś, że twoje dzieci czytają to co tu piszesz i do czego się przymierzałaś w gorączce? No debilka do potęgi.
Dzieci, jak dzieci, ale ich koleżanki i koledzy ze szkoły oraz nauczyciele? Ale kompromitacja na całe miasto!!!
No to niezly syf na glowie.Fuj ..
Nie inaczej....żeby ci dostarczyć jeszcze nocniejszych wrażeń .... napiszę, że zwyczajowo, włosy myję co drugi dzień. A tu 5 dłuuuugich dni w tym 3 dni w łóżku...taka poczochrana no i w ogóle. Ale mojemu kochanemu mężowi to nie przeszkadzało by przynieść mi kwiaty i słodkości. :))
Żaden uczciwy mąż nie przynosi żonie kwiatów bez okazji :) On musiał rozmawiać z jakąś babą i czuł się zwyczajnie winny :)
:)))
Lubię twoje poczucie humoru.
A wiesz...Jemu to musiało się zdarzać już od samego początku naszego związku...no..to poczucie winy. Na studiach praktycznie co tydzień kupował mi bukiecik stokrotek. Pamiętam nawet gdzie się w nie zaopatrywał. Koło Dworca Fabrycznego był taki skwerek...tam sprzedawały kwiatki takie starsze kobiety. :))