Nie mówi się "profesorze" lecz "psorze".
Profesor to na wyższej uczelni.
Pleban jak zawsze pisze bzdury i nie ma większego pojęcia o kulturze i tradycji.
Inżynie(rze); ilu - rodzaj męski (diabłów) - 08:45- tytułem sprostowania:)
Poza tym, nie przypisujmy ludziom zasług i stopni naukowych, których nie posiadają, bo jest to nieprofesjonalne i nietaktowne. Można się obrazić jednakowoż za jedno jak i drugie.
Czyli panie magistrze, a nie panie profesorze. Będzie uczciwie.
Bo co na to prawdziwy, z tytułem naukowym profesor, który dużo się natrudził, aby ten sukces naukowy osiągnąć ?
W szkołach wyższych przestrzega się tych zasad. Tak więc nauczyciele w szkołach średnich powinni ten dziwny zwyczaj zmienić, tak jak lubią różne inne zmiany. Niekoniecznie z korzyścią dla nauczania.
Albo zacząć zdobywać kolejne szczeble naukowe z korzyścią dla siebie i szkoły.
Czysta prawda 10:39:)
10.39
Masz rację, może być proszę pana(i), proszę pania(a) licencjatkę(a), inżyniera(kę) po maturze, magister(ka), po SN itd. Im więcej tytułów, więcej pomyłek. Kiedyś w szkole średniej, 45 lat temu na inżyniera powiedziałem panie magistrze (większość nimi była), skwitował, czemu mnie przezywasz. I tak źle i tak dobrze. Na wsi w szkole mówiliśmy pani, pan. Są prawa stanowione i zwyczajowo przyjęte, róbta co chceta, albo zapytajcie prof. Miodka (belwederski) w niedzielę rano i no problem.
Wielkie mi co, i dobrze, że wymagają. Małolaty podrosną to też mogą sobie zażyczyć - jak im się uczyć będzie chciało. Naprawdę, problem niesamowity.
Dla Ciebie może nie, ale ponad 5400 osób poczytało.
Wojna, zaraza, inflacja i inne plagi, a młode mają problem z szacunkiem do nauczyciela i siebie. Niedługo każą do siebie > profesorze< mówić. A do nauki, dzieci, do nauki. Jakbyście do nich nie mówili - to nie ich tytuły ważą o Waszej przyszłości. Zajmijcie się sobą, więcej z tego korzyści będzie.
Bardzo dobrze napisałeś 16.11
Do 6.18 przed wojną była jednak trochę inna kategoria profesorów.
Szkołę średnią kończyłem dawno temu. Zwracaliśmy się do nauczyciela "profesorze". Nie przyszło nam do głowy nazywać inaczej bo autorytet nauczyciela po prostu na to nie pozwalał. Dziś obserwuję zjawisko upadku autorytetu nauczyciela. Prosty przykład, nauczyciel prosi ucznia o papierosa i razem palą. W czasach kiedy się uczyłem, uczeń z papierosem po lekcjach na ulicy dostawał dwóję z zachowania i rodzice musieli się pofatygować do szkoły na rozmowę. Drodzy nauczyciele, sami ciężko zapracowaliście na upadek autorytetu. A wystarczyło dobrze uczyć. Również szacunku do szkoły jako instytucji jak i do samych siebie.
a ten profesor to zwyczajny, czy nadzwyczajny?
Pewnie typu Krystyna
nie ma wojny gościu 20.25 i nie te lata
bzdura
Oni tacy profesorowie jak Zybertowicz
Oni tacy profesorowie jak Zybertowicz!
Nie wiem 19:26 co masz do Zybertowicza. Mogę tylko domniemywać że twemu sercu miły jest Hartman.