Jeśli bierzesz ślub Kościelny to są obowiązkowe. Nie należy się ich bać, otwierając się na nie można sporo się dowiedzieć, mnie bardzo dużo dały. Oczywiście zależy to w dużym stopniu od tego, kto je prowadzi.
Z czego się śmiejesz gościu 09:42? Dla takich jak ty może i nie dadzą wiele, później z byle powodu rozwód bierzecie. Na takich naukach uczą, że małżeństwo to nie tylko sielanka, uczą wzajemnego szacunku, jest mowa o tym jak wspólnie rozwiązywać problemy, których na wspólnej drodze z pewnością nie będzie mało. Mnie i mojej żonie te spotkania bardzo wiele pomogły zrozumieć i po 8 latach małżeństwa mogę śmiało powiedzieć, że to, co tam usłyszałem ma bardzo wiele wspólnego z tym rzeczywistością. Miłość trzeba pielęgnować, trzeba znaleźć też miejsce dla Boga w swoim życiu. Oczywiście mówię tu o wierzących. Bo jeśli ktoś jest ateistą to nie bardzo rozumiem po co ślub w Kościele. Wszystkim przyszłym małżeństwom życzę dużo wytrwałości i miłości. Uwierzcie, że możliwe jest zbudowanie trwałego związku opartego na miłości i szacunku, bez kłamstwa i zdrady..
KIedyś było o 17 ale to parę lat temu, wtedy chodziłam, nie wiem jak teraz jest ale napewno nie ma w sobotę tych nauk. Na Stawkach nie prowadzi nauk ksiądz tylko taka kobitka katechetka albo psycholog. Nie jest zle. Miła kobieta. Zadzwon koleżanko na plebanię to się dowiesz i zapiszesz jak Ci będzie pasować.
Nie będę komentował Twojego postu gościu z 21:03 bo i po co? Myśl sobie co chcesz, Twoje prawo.
To też zależy od księdza. Najlepiej popytać tu i ówdzie i wybrać się tam gdzie warto. Wybieracie sobie suknie ślubne, lokale, orkiestry, fotografów więc może i w tym wypadku nie warto iść na pierwsze z brzegu nauki tylko tam, gdzie coś faktycznie można z nich wynieść? Pozdrawiam i życzę powodzenia ;)
dlaczego nauk przedmałżeńskich nie powinien prowadzić ksiądz?
Możesz je odbyć w miejscu, w którym przebywasz. Nie musi to być Ostrowiec.
Gościu z 15:20 chciałeś zabłysnąć? Jak dla mnie to Ci się nie udało ;) Nauki przedmałżeńskie są dla ludzi którzy chcą wziąć sakrament małżeństwa. Wbrew temu co piszesz nie uczą tam o seksie ;) Jest tam mowa o wzajemnym szacunku, wspólnym rozwiązywaniu problemów itp. Zauważ, że kiedyś było mniej rozwodów, starsi ludzie obchodzą często złote gody i aż miło na nich popatrzeć, że potrafili przeżyć wspólnie tyle lat. Jeśli skonfrontujesz to ze statystykami z ostatnich lat to zobaczysz, że co trzecia para teraz się rozwodzi, ludzie nie potrafią wspólnie pokonywać problemów. To według Ciebie jest ta nowoczesność? Jeśli tak to ja wolę już ten relikt..
Tu nie chodzi o życie w zgodzie ale o życie w zgodzie z tym co się przysięga przed ołtarzem. Istnieją dwie grupy ludzi, którzy biorą ślub Kościelny. Pierwsza to ludzie którzy robią to dlatego że jest to dla nich ważne i istotne. Dla tej grupy najczęściej nauki nie są żadnym problemem, wręcz przeciwnie. Druga grupa (jest ich zdecydowanie więcej) to ci, którzy robią to na pokaz. Oni właśnie robią najwięcej szumy z tego powodu..Pytanie do was.. Po co wam ślub Kościelny??? W USC nie wymagają żadnych nauk.
P.S. Na naukach przedmałżeńskich możecie się dowiedzieć między innymi tego, co przysięgacie przed Bogiem. Niby proste a nie każdy potrafi wytłumaczyć co rozumie np przez pojęcie "uczciwość małżeńska", którą przysięga aż do śmierci..Pamiętajcie, że przysięga to przysięga i honorowy człowiek nie powinien jej łamać. Warto więc chyba dowiedzieć się co nie co na ten tema zanim stanie się się przed ołtarzem i wypowie słowa, których nie można później cofnąć.. Pozdrawiam!
ja jestem wierząca i praktykująca i nie wyobrażam sobie nie wziąć ślubu kościelnego ale co do tych nauk to mam wątpliwości zwłaszcza jeśli dotyczy to ludzi już troszkę starszych niż 20 lat np. po trzydziestce po prostu byłoby to dla mnie żenujące że jakaś kobieta o wątpliwym wykształceniu np. pani która prowadzi takie nauki w kościele w Denkowie będzie mnie uświadamiała na temat prowadzenia kalendarzyka itp. to chyba jakieś nieporozumienie zwłaszcza że sama jestem psychologiem, tak więc jeśli kiedyś będę wychodziła za mąż to na pewno nie pójdę na takie nauki i mam nadzieję że ksiądz to zrozumie i myślę że to wcale nie będzie świadczyło o mojej słabej wierze.
a jeszcze zapomniałam życzyć wszystkim przyszłym Nowożeńcom dużo miłości i wytrwałości w związku. Pozdrawiam :-)
10 spotkań, które zarówno przez "kursantów" jak i prowadzących traktowane są w mojej ocenie delikatnie mówiąc z przymrużeniem obu oczu - bo jak inaczej można nazwać sytuację gdy jedni są na wszystkich 10 spotkaniach inni zapisują się na 7-mym i przychodzą na 10-te i dostają taki sam kwit ?
Szanowni Państwo "obłuda" to mało powiedziane.
Mnie tam te spotkania nie zaszkodziły, zawsze można wysłuchać. Jeśli już na tym etapie pójście na parę spotkań sprawia wam taką trudność to co będzie później? W życiu nie zawsze jest z górki.
A to jak miałeś nauki pod celą to pewnie i z tych przedmałżeńskich skorzystasz chętnie .Bo słyszałam ze więźniowie bardzo sobie cenią wsparcie księży kapelanów .
Taki kurs to mozna nawet w 2 tyg zrobic jak sie czlowiek zepnie. Bo ja robilam i w kazdy dzien tygodnia jest w innej parafi, a jakw parafii na piaskach mialam dwa 2 spotkania to juz na 1 podpisal za oba. Kwestia dogadania z ksiedzem odnosnie ile trwa bo zalezy od tenatu. Jeden ksiadz na pulankach trzymal nas 20 min a na stawkach znowoz 1,5h siedzielismy. Tylko fakt fakten ze nam sie nie spieszylo do pracy. Wiec kwestia poproszenia zeby skonczyl wczesniej.