dlaczego nauk przedmałżeńskich nie powinien prowadzić ksiądz?
Jak wyglądają nauki przedmałżeńskie jeśli chodzi o ilość spotkań? Słyszałam, że są to trzy... Tylko czy ktoś z Was może wie, czy można je odbyć w ciągu dwóch tygodni przed ślubem? Będe w Ostrowcu dopiero około 3 tygodni przed ślubem i zastanawiam się właśnie czy nie ma jakiegoś wymaganego odstępu między tymi spotkaniami?
W 21.wieku nauki przedmałżeńskie prowadzone przez księdza, czy zakonnicę, tudzież osobę cywilną to dla mnie delikatnie mówiąc relikt - średniowiecze.
No ale można i tak. Najbardziej chyba zabawni muszą być ci w habitach. Wiedza ich przeogromna na temat i seksu i życia we dwoje. Żenada.
tzn że Ci w habitach nic nie mogą wiedzieć na ten temat? a czy kardiolog musi mieć chore serce by leczyć innych?
Gościu z 15:20 chciałeś zabłysnąć? Jak dla mnie to Ci się nie udało ;) Nauki przedmałżeńskie są dla ludzi którzy chcą wziąć sakrament małżeństwa. Wbrew temu co piszesz nie uczą tam o seksie ;) Jest tam mowa o wzajemnym szacunku, wspólnym rozwiązywaniu problemów itp. Zauważ, że kiedyś było mniej rozwodów, starsi ludzie obchodzą często złote gody i aż miło na nich popatrzeć, że potrafili przeżyć wspólnie tyle lat. Jeśli skonfrontujesz to ze statystykami z ostatnich lat to zobaczysz, że co trzecia para teraz się rozwodzi, ludzie nie potrafią wspólnie pokonywać problemów. To według Ciebie jest ta nowoczesność? Jeśli tak to ja wolę już ten relikt..
nauki przedmałżeńskie to 10 spotkań, trzy spotkania są w poradni małżeńskiej co też oczywiści trzeba zrobić, w każdej parafii jest taka poradnia, trzeba się indywidualnie umawiać.
Możesz je odbyć w miejscu, w którym przebywasz. Nie musi to być Ostrowiec.
Niedługo to może i praktyczne lekcje z facetem w czarnej kiecce będą przymusowe. Ciemnogród. Jak ktoś chce żyć z partnerem w zgodzie i poszanowaniu, to żyje. A jak jest patologia to jest. I nic tego nie zmieni.
Tu nie chodzi o życie w zgodzie ale o życie w zgodzie z tym co się przysięga przed ołtarzem. Istnieją dwie grupy ludzi, którzy biorą ślub Kościelny. Pierwsza to ludzie którzy robią to dlatego że jest to dla nich ważne i istotne. Dla tej grupy najczęściej nauki nie są żadnym problemem, wręcz przeciwnie. Druga grupa (jest ich zdecydowanie więcej) to ci, którzy robią to na pokaz. Oni właśnie robią najwięcej szumy z tego powodu..Pytanie do was.. Po co wam ślub Kościelny??? W USC nie wymagają żadnych nauk.
P.S. Na naukach przedmałżeńskich możecie się dowiedzieć między innymi tego, co przysięgacie przed Bogiem. Niby proste a nie każdy potrafi wytłumaczyć co rozumie np przez pojęcie "uczciwość małżeńska", którą przysięga aż do śmierci..Pamiętajcie, że przysięga to przysięga i honorowy człowiek nie powinien jej łamać. Warto więc chyba dowiedzieć się co nie co na ten tema zanim stanie się się przed ołtarzem i wypowie słowa, których nie można później cofnąć.. Pozdrawiam!
ja jestem wierząca i praktykująca i nie wyobrażam sobie nie wziąć ślubu kościelnego ale co do tych nauk to mam wątpliwości zwłaszcza jeśli dotyczy to ludzi już troszkę starszych niż 20 lat np. po trzydziestce po prostu byłoby to dla mnie żenujące że jakaś kobieta o wątpliwym wykształceniu np. pani która prowadzi takie nauki w kościele w Denkowie będzie mnie uświadamiała na temat prowadzenia kalendarzyka itp. to chyba jakieś nieporozumienie zwłaszcza że sama jestem psychologiem, tak więc jeśli kiedyś będę wychodziła za mąż to na pewno nie pójdę na takie nauki i mam nadzieję że ksiądz to zrozumie i myślę że to wcale nie będzie świadczyło o mojej słabej wierze.
a jeszcze zapomniałam życzyć wszystkim przyszłym Nowożeńcom dużo miłości i wytrwałości w związku. Pozdrawiam :-)
Jak nie dostaniesz zaświadczenia z tych nauk, to nie udzieli Ci ślubu! Myślisz,że jakby 'młodzi' mieli wybór to by chodzili na te nauki?!
Myślisz,że jakby 'młodzi' mieli wybór to by chodzili na te nauki?!
No to niech nie chodzą, jeśli to wbrew ich przekonaniom. Są wolne związki, pozasakramentalne. Czy w nich się gorzej dzieje? W wielu przypadkach o wiele bardziej są stabilne i pełne zrozumienia wobec siebie niż te po naukach.
Wolna wola, wolny wybór.
A może oni chcą ślubu kościelnego, ale bez tego 'smęcenia'? Jaki jest sens mówić np. o czystości przedmałżeńskiej kiedy połowa panien młodych jest w widocznej ciąży?!
kiedy ja uczestniczyłam w takich naukach, na 5 dziewczyn tylko ja i znajoma nie byłyśmy w ciąży! Reszta z brzuchem pod nosem:P
pani z Denkowa jest akurat w tej dziedzinie dobrze wykształcona , jest położną a do tego kończyła studia: nauki o rodzinie, więc wie o tym co mówi. A co psycholog może wiedzieć na ten temat? wątpliwa wiedza. A ksiądz , gdy będziesz się przygotowywała do sakramentu małżeństwa nie będzie patrzył na Twoje wykształcenie bo to nie jest istotne do żadnego sakramentu. Ktoś może mieć kilka fakultetów a w głowie nic. A przepisy kościelne są takie, że trzeba odbyć te nauki czy ktoś ma wykształcenie podstawowe czy wyższe.
Sa obowiązkowe ale uważam, że zupełnie niepotrzebne. Życie płata tyle figli, przynosi tyle usmiechu i łez, ze na pewno taki kurs niczego nie wniesie i nie zmieni. Człowiek jest kowalem wlasnego losu i to od jego mozliwości i dobrej woli zależy jego dalszy los. Nikt nie jest w stanie przewidzieć co go czeka i jak potoczy sie jego zycie a tym bardziej zycie w parze gdzie kazdy jest inny i ma swoja wolę. Żaden kurs i żaden wykladowca nie nauczy nikogo jak nalezy zyć. Życia uczymy sie każdego dnia. Nikt za nas nie rozwiąże problemów. Nauki są zbędne - zwłaszcza jeśli uczy ktoś kto nie jest i nie był w zwiazku małżeńskim, ktos kto nie ma żadnego doświadczenia w byciu razem na dobre i złe. Teoria czasami mija się z rzeczywistością. Pozwólmy młodym byc razem. Kurs nikogo nie uchroni przed rozwodem. Te kursy to nie wymysl ostatnich lat a rozejrzyjcie sie wokol siebie ile jest rozwiedzionych par. To jest życie.
ja mam dyplom ukonczenia tego kursu ze szkoly (ekonomik) ale chyba to sie nie przyda i trzeba bedzie isc od nowa, nie wiem pewno, ale tak slyszalam.