Nie polecam nikomu tego Hospicjum!!!
Do tego ośrodka trafił mój Teść, po 5 dniach zapadł w śpiączkę, a po kolejnych 2 dniach zmarł. Jesteśmy świeżo po pogrzebie!
Nie twierdzę, że w tym hospicjum został "wykończony" i doprowadziło go to do zgonu, ponieważ trafił tam już w ciężkim stanie.
Wyobraźcie sobie, że w momencie odbioru rzeczy po teściu, które były zapakowane w worek, mój mąż przypomniał sobie, że teść został przywieziony z dużą torbą podróżną. Mąż poszedł do pielęgniarek i o tym wspomniał, na początku stanowczo twierdziły, że nie było żadnej torby i oczywiście tłumaczyły się tym, że nie było ich na dyżurze! Po czym jedna z nich powiedziała, że faktycznie była taka torba, mąż ją odzyskał! Pozostały po teściu pampersy oraz inne rzeczy kosmetyczne, które były zakupione w aptece i jak każdy z was się orientuje, czasami takie rzeczy nie są tanie, mąż stwierdził, że nie są nam te rzeczy do niczego potrzebne, dlatego z własnej woli zostawił te wszystkie rzeczy mówiąc, że może komuś innemu się przydadzą...
Po powrocie do domu, mąż wyjął wszystkie rzeczy z worka i okazało się, że zniknęły WSZYSTKIE leki, jakie teść zawsze miał przy sobie, nawet z pistoletu była wyciągnięta insulina (był cukrzykiem)!
W dniu, kiedy teść zapadł w śpiączkę, rano przed całym zdarzeniem mąż ostatni raz rozmawiał z tatą i powiedział do męża: synu, przywieź mi słodycze! Mąż pojechał do niego i przywiózł mu pełno tych słodyczy, które teść UWIELBIAM! Mąż pojechał do taty i dopiero wtedy dowiedział się, że zapadł w śpiączkę. Nie było z nim żadnego kontaktu! Nikt nawet nie poinformował mojego męża o tym, że 6 godzin wcześniej teść zapadł w śpiączkę! Wiedzieli o tym i nawet nie zadzwonili z tą informacją!!!
Te wszystkie rzeczy kiedy mąż przywiózł do hospicjum, teść już był w śpiączce więc nawet nie ruszył nic i proszę sobie wyobrazić, że w momencie oddawania tych rzeczy, zakupów dla teścia również nie było! Rozpłynęły się!!!
Zadzwoniłam tam i rozmawiałam z pielęgniarką, zapytałam dlaczego i jakim prawem ktokolwiek wziął prywatne rzeczy człowieka, który już nie kontaktował?! Pielęgniarka standardowo twierdziła, że nie było jej na dyżurze, ale prosiła, żebym zadzwoniła za kilka dni, bo będzie jakaś tam pani, która wyjaśni mi wszystko! Okej! Nie całe 10 minut później, zadzwoniła do mnie właśnie ta kobieta, z którą miałam rozmawiać, była tak bardzo nieprzyjemna, niemiła, że szczerze powiedziawszy udusiłabym ją gołymi rękami!!!
i np. usłyszałam od niej takie słowa" SKORO WIEDZIAŁA PANI, ŻE TEŚĆ JEST CUKRZYKIEM, TO PO CO MĄŻ PRZYWOZIŁ MU SŁODYCZE?
Była na tyle bezczelna, że zadawała tego typu pytania!!!
Tak wstrętnej osoby, nie spotkałam na swojej drodze NIGDY!
W momencie kończenia z tą babą rozmowy była potulna jak baranek, chciała odesłać mi wszystkie rzeczy i już nie skakała w rozmowie!
Wiecie, nie chodziło mi o to, żeby ktoś oddawał mi te rzeczy, te słodycze, chodziło mi tylko o sam gest, mogły powiedzieć, zapytać, czy mogą!
Na pierwszy rzut oka, ten ośrodek wydaje się naprawdę przytulny", ale uwierzcie, lepiej dać swoją bliską osobę kilka kilometrów dalej niż do takich ludzi, jakimi byli tutaj ci!
Za późno weszłam na tą stronę, za późno przeczytałam Wasze komentarze... Gdybym wcześniej to zrobiła, oddalibyśmy teścia gdzie indziej...
a może lepiej było samemu się zająć i nie szukać teraz winnych?
3 miesiące temu znajoma pochowała matkę, która odeszła w tym hospicjum. Oczywiście żadnych rzeczy nie odzyskała. Pampersy itp. zostały rozdysponowane. Niewykorzystane leki także rozpłynęły się w powietrzu.
Fakt, że na opiekę w tymże miejscu nie narzekała no, ale... Ale.