Przede wszystkim marnotrawstwo publicznych pieniędzy poraża. Głupota na drugim miejscu.
Sobota, 9 marca 1968 roku. We Wrocławiu jeszcze spokój. Ale radio Wolna Europa mówi o wiecu na Uniwersytecie Warszawskim w proteście przeciwko zdjęciu przez cenzurę "Dziadów" granych w Teatrze Narodowym i w obronie relegowanych z uczelni studentów - Adama Michnika oraz Henryka Szlajfera. Rozchodzą się wieści, że studentów zaatakowała milicja i "aktyw robotniczy".
Że pałki poszły w ruch, że rozpylono gaz.
Że koniec z małą stabilizacją i pozorami wsłuchiwania się w głos narodu.
Że teraz rządzi siła.
Że władza wskazuje palcem winnych: "wichrzycieli", "bankrutów politycznych", "bananową młodzież", "wrogów Polski Ludowej", czyli Żydów, studentów i literatów.
Wrocławscy studenci zaczynają malować hasła: "W Warszawie iskra - zróbmy z niej płomień". Władza też się zbiera, ale niemrawo.
Komitet Wojewódzki PZPR i Komenda Wojewódzka MO już w piątek po południu wiedzą, co się stało w Warszawie, a wieczorem ściągają na naradę sekretarzy PZPR poszczególnych uczelni, rektorów i przewodniczących organizacji młodzieżowych. Chcą, żeby zbadali nastroje, głównie w akademikach. Ale spokojnie, władza panuje przecież nad sytuacją....
Historia kołem się toczy. Tylko teraz centrala KC jest na Nowogrodzkiej
A w 1968 gdzie była centrala?