Polecam pulsator pneumatyczny gwarancja orgazmu,a jak chcesz to jedz na Zebiec tam cie wyorgazmują i jeszcze zarobisz coś
Hoj z twoim slownikiem ucz dzieci na lekcjach ja jeebie slownik do niczego to mi niepotrzebne
Tego związku już nie ma. Z roku na rok będzie tylko gorzej. Każde z Was powinno pójść swoją drogą. Dalej możecie być przecież przyjaciółmi.
Z roku na rok? i życ koło siebie zamiast ze soba?to najgorszy scenariusz!!!odradzam takie rozwiazania,i z kąd wiesz że tego związku juz nie ma?może jest ,nie kiedy proste rozwiązania sa zaskakujące,nawet nie wiesz jak bardzo,nie pisz bzdur nie mieszkasz z nimi
Natalio, wystarczy z uwagą i zrozumieniem przeczytać post założycielki. Tam nie ma związku kobieta- mężczyzna. Jest przyjaźń, wspólne sprawy ale nie ma już od roku namiętności, porządania, intymnej bliskości i radości z tej bliskości. Utrzymywanie takiego związku w oczekiwaniu, że coś się zmieni nie ma sensu. Przez rok nic się nie zmieniło. Każde z nich powinno iść swoją drogą bo przed nimi całe życie, życie, które powinno dawać każdemu z nich radość i szczęście.
tylko to nie jest takie proste jak piszesz,wiele spraw jest do wyjasnienia dogadania,nie zawsze trzeba wszystko rzucać i szukac nowego partnera,musi byc pewnośc ze nic nie da sie zrobic,wtedy tak ,jestem za ,ale skoro od roku sa nadal ,,pod jednym''dachem to też cos znaczy
Ludzie przywiązują się do siebie, mają wspólne sprawy a nawet kredyty. Związki przeradzają się w przyjaźń lub w nienawiść. U nich jest przyjaźń. W poście założycielki wyczuwa się krzyk rozpaczy, tęsknotę za namiętnością ale i strach przed zmianą. Najwyższy czas aby każde z nich poszło swoją drogą. Ludzie czasami nawet po długiej przerwie wracają do siebie. Nie jest powiedziane, że tak w przyszłości nie będzie u nich. Dziś muszą jednak dać sobie szansę i spróbować żyć osobno. Jeżeli po jakimś czasie dojdą do wniosku, że jednak nie potrafią żyć bez siebie to wróci i namiętność w ich związku. Muszą dać sobie szansę bez względu na to czy ich drogi rozejdą się czy wrócą do siebie.
Przywiązanie bez namietności i seksu nic nie znaczy,kredyty-to nie temat watku,a odejście od siebie żeby sprawdzic jak to bedzie w moim przekonaniu to glupota,bo jak odejśc to z przekonaniem że już nic nie dalo się zrobić w naprawie tego zwiąku i dejść nie po to żeby wrócić do siebie po jakimś czasie i stwierdzić że jest tak samo,tu trzeba działać już i teraz a nie tracic czas na jakieś sprawdzenia ,albo naprawiamy związek już albo nie
To Twoje zdanie i wiadomo, że każdy zrobi tak jak uważa. Czasami jednak aby coś naprawić trzeba najpierw radykalnie przeciąć. W związkach małżeńskich nazywa się to separacja. Sprawdza się tak samo i w związkach partnerskich. Przez rok nie udało im się nic zmienić więc nie ma sensu udawać szczęścia przez kolejny. Najwyższy czas na zmiany. Gdyby założycielka wątku dobrze czuła się w takim układzie i uważała, że może w kolejnym roku coś się zmieni to tego wątku nie byłoby na forum. Ona sama czuje, że musi zrobić ten trudny krok ale boi się tej zmiany. Z jednej strony tęskni za namiętnym związkiem, za poczuciem się prawdziwą kobietą, którą ktoś na rękach będzie nosił do łóżka a z drugiej strony boi się utraty tego co już zna, mężczyzny, którego zna na wylot. Musi jednak wybrać, szczęście i namiętność czy rutyna i przewidywalność. Nikt z nas tego za nią nie zrobi. My możemy tylko wyrazić swoje zdania, które będą różne bo każdy z nas jest inny i z innym bagażem doświadczeń.
U mnie ten problem już trwa z jakieś 8 lat jest coraz gorzej A ja nie mam siły od niego odejść chce ,aby było jak kiedyś ale on nie widzi problemu widzę że w jego oczach już nie jestem kobietą żoną tylko wspolgospodarzem domu
To Ty tak widzisz,On z tego co piszesz nie widzi problemu,nie znam szczegółow ale ten związek jest do naprawy .Ile kobiet tyle historii,kazda inna ,odmienna ,beznadziejna-a jednak po czasie-naprawie związku- stwierdzamy-tyle czasu zmarnowane a moglo być tak fajnie jak teraz
Aby naprawić związek to muszą tego chcieć obie strony. Skoro on nie widzi problemu tzn., że z jego strony nie będzie żadnych zmian. Pewnie ma zawsze ugotowane, poprane, wysprzątane, podane na stół a potem ze stołu pozbierane. Kobieto, od 8 lat nie masz swojego życia. Co w tym czasie zrobiłaś dla siebie? Jeżeli nie masz odwagi na zmiany to miej odwagę zrobić coś dla siebie. Przestań wszystkim matkować. Teraz jest czas dla Ciebie. Zacznij robić to co lubisz, spotkają się z koleżanką, idź do kosmetyczki. Może jedź na kilka dni do rodziny. Rozluźnij się. Mąż też zauważy zmiany. Zacznij być ceniącą się kobietą a nie uległą żonką. Uwierz w siebie i pamiętaj, że jesteś najważniejsza.
czy 12.14 jest założycielką tego wątku? Duża gorycz bijąca z Twojego postu,oznacza problemy w nim,nie wnikam,ale nic nie wiesz o życiu załozycielki watku chyba że to Ty a proponujesz seperację dlaczego ? po co ? tak juz i na teraz,może rozmowa wieczorem duzo zmieni,i jutro bedzie wspaniały, nowy inny dzień,do naprawy związku, podejdzmy metoda prób i błedów ,przeanalizowaniem co i kiedy się popsuło,co mnie w nim zauroczyło ,co bylo w nim fajnego,a może stwierdzimy ze nadal to jest,tylko inaczej patrzymy,bo spadly rózowe okulary,a gdy je wlozymy na nos....inny swiat,On po udanym seksie i porozumieniu też bedzie inny niz godzine,tygodnie,miesiące a nawet lata temu
Nic na siłę nie utrzymasz. Tak założycielka wątku jak i Pani z 11:51 muszą zawalczyć o siebie. Problemy mają nie od wczoraj. To długie okresy, w których można było rozmawiać i zmieniać. Myślę, że te panie już dawno przeanalizowały swoje związki. Teraz to trzyma je tylko przyzwyczajenie i strach przed zmianami. U założycielki wątku zgasła cała chemia więc separacja jest wskazana. U drugiej Pani wkradła się rutyna i w pierwszej kolejności potrzebna jest zmiana priorytetów i wizerunku ( wizerunek dla siebie aby złapać wiatr w żagle). Nic na siłę. Życie w toksycznych związkach niszczy kobiecość, psychikę i poczucie własnej wartości. Każda z pań zasługuje na szczęście i to na szczęście od teraz a nie za rok czy dwa. Proponować można różne rozwiązania. Decyzja należy jednak do tych Pań.
"Jeśli Pan nie wybuduje domu,
na próżno trudzą się ci,którzy go wznoszą." ( z Psalmu 127).